Metropolis (1927)

Reżyseria: Fritz Lang
Scenariusz:

Ludzie w przyszłości są podzieleni na dwie grupy. Pierwsi - myśliciele, którzy mają plany ale nie wiedzą jak je zrealizować, drudzy - robotnicy, którzy osiągają cele, ale nie mają żadnych pomysłów. Te dwie grupy są od siebie odseparowane, lecz pewnego dnia jeden z "myślących" wybiera sie do "pracujących". Jest zdziwiony tym co zobaczył....

Obsada:

Pełna obsada

Zwiastun:

Niesamowity film, który stał się prekursorem i klasykiem filmowego science fiction, jak jeszcze nikt nie znał tego terminu. Są dłużyzny, ale ogląda się przyjemniej niż większość dzieł z lat 20stych.

Do dłużyzn w tym filmie trzeba mieć odpowiednie podejście - są przykładem specyficznego języka, w jakim mówią do nas ówcześni twórcy, traktujący film bardziej jak ruchomy obraz niż zekranizowaną opowieść.
Gdy ogląda się film z takim nastawieniem, zaczyna się wręcz odczuwać, że w obecnie pokazywanych wersjach brakuje niemal połowy filmu (pokazuje się różne rekonstrukcje sklejane z fragmentów zbieranych po różnych krajach, muzeach itp.) - czuje się zachwianie równowagi w kompozycji (brakuje "dłużyzn" ^_-).
Właśnie dowiedziałam się, że w Argentynie odnaleziono materiał obejmujący niemal całość filmu i w 2010 roku powinny zakończyć się prace nad jego odtworzeniem/restaurowaniem - bardzo się cieszę.

Naiwny scenariusz może trochę razić, ale to prawdziwa przyjemność dla oczu.

klasyka niemego kina: piękne ujęcia, dużo metafor, niesamowita muzyka trochę a la R.Strauss, wyrazisty makijaż, romantyczna fabuła - świetny film ^^

"Metropolis" bardzo się zestarzał od strony fabularnej. Obejrzeć go jednak warto -- to w końcu osiemdziesięcioletni, niemy klasyk s-f i zarazem jedna z najdroższych produkcji w historii kina. Efekty specjalne nadal robią wrażenie, bez trudu doceniamy ówczesny rozmach. Kilka scen potrafi nawet zapaść w pamięć, na przykład mechaniczny marsz robotników do i z fabryki, albo wizja Fredera, w której przyrównuje maszynę do wielkiego ołtarza ofiarnego. Od liczbowej oceny muszę się jednak powstrzymać.

Na początku trochę razi sztuczność, później jednak ogląda się z zapartym tchem.

Musiał robić ogromne wrażenie na pierwszych widzach. Wielkie dekoracje, las statystów, nowatorskie efekty specjalne (cyborg) i przede wszystkim niebanalny scenariusz. To się nazywa prawdziwy kamień milowy fantastyki naukowej. Stosunkowo niedawno odkopano gdzieś (Argentyna chyba) całą ponad 3 godzinną wersję. Liczę na godne odrestaurowanie takiej legendy i dystrybucję w kinach.

Ale wyczucie :). Film już za tydzień w Berlinie. Po raz pierwszy od 83 lat w wersji kompletnej.

Super sprawa, mam nadzieję, że pokażą to również na jednym z polskich festiwali jak Nowe Horyzonty czy Tofifest, a potem być może w dystrybucji.

DVD planowane jest na ten grudzień.

Byłoby wspaniale, w ogóle uważam, że na jakimś z festiwali (np. ENH) powinni kiedyś pokazać takie stare, dobre, nieme filmy z muzyką na żywo. Chętnie bym się wybrał na coś takiego.

Na Nowych Horyzontach od początku ich trwania pokazywane są nieme filmy z muzyką na żywo. Sam w ten sposób obejrzałem Pancernika Potiomkina Eisensteina i Tabu Murnau'a.

Nieczęsto się zdarza, by nie zestarzały się efekty specjalne i zdjęcia. A te do dziś robią niesamowity wrażenie - monumentalne miasta i maszyny, mroczne laboratorium... Nadrabia niestety przedramatyzowanym aktorstwem i dziurawą fabułą. Ale i tak must see.

Nie jestem specem od kina niemego, ale wydaje mi się, że takie ekspresyjne aktorstwo to jeden z jego wyróżników, który w tych czasach traktowano jako coś normalnego. Jeszcze we wczesnych filmach dźwiękowych praktykowało się taki styl gry (vide Lugosi w Draculi). Dzisiaj to oczywiście drażni.

Tak, trzeba to połączyć chociażby z ówczesną jakością obrazu i ogólną estetyką pantomimy czy np. teatrów ulicznych, w których przekaz musiał być zrozumiały mimo tego, że się nic nie słyszy, stoi daleko itd. Można też przypomnieć sobie, że w tradycyjnym teatrze greckim czy japońskim podobną rolę komunikacyjną pełnią maski lub wyrazisty makijaż. Filmy nieme przypominają często taką pierwotną (w sensie pierwszeństwa pojawienia się i stosowanych środków) sztukę. No i w sumie same też sa pierwotną formą filmów ^_^.

Nie przeczę, jednak ekspresyjne aktorstwo to całkiem pokaźny worek. I zalicza się do niego i ekspresja, i szaleństwo, a akurat ten drugi termin lepiej określa grę w Metropolis, zwłaszcza, jesli idzie o głównego bohatera.

Tak, może być trudno oswoić się z tą estetyką.

Dziurawa fabuła bierze się m.in. stąd, że obecnie prezentowane kopie po prostu są dziurawe. Oryginalny film był bardzo długi (153 minuty na niemieckiej premierze, 210 minut pierwotnie), w związku z czym po premierze szybko został pocięty. W różnych częściach Europy pokazywano różne wersje, dość dowolnie wycinając i przestawiając sceny (nie mówiąc już o tym, że zmieniano różne rzeczy w napisach). Żadna całościowa kopia nie przetrwała wojny i to, co można było dotąd oglądać, to wyniki łączenia częsciowych kopii odnalezionych w różnych krajach.

Ostatnio w Argentynie (sic!) odnaleziono kopię prawdopodobnie całego materiału, w bardzo kiepskim stanie (czytałam, że jednej sceny nie dało się odzyskać, po prostu ze względu na zniszczenie błony) i niedługo nowoodzyskana wersja ma być przedstawiona światu.

A dokładnie 12 lutego 2010 roku w Berlinie o godz 20 przed Bramą Branderburską za darmo, o czym niedawno pisałem :)

Aaaa, no właśnie. Tak mi się wydawało, że już ktoś wspominał.

Rzadko się zdarza, że ponad osiemdziesięcioletni film ogląda się tak dobrze, mało tego, niektóre fragmenty są naprawdę fascynujące wizualnie. Nie sposób się oderwać, nie przeszkadza nawet nieco dziurawy scenariusz. Efekty specjalne są tak dobre, że kilkadziesiąt lat później zdarzały się gorsze. Co tu dużo mówić - klasyk.

Wybrałem się do MDK za namową znajomych. Wstęp wolny - czemu nie? Wiedziałem mniej więcej, na co się wybieram. Nie dotarło do mnie jednak jakimś cudem, że będziemy oglądali pełnometrażowy film niemy.

Prawda jest taka, że fabuła jest porywająca, scenografia i efekty specjalne b. nowatorskie a w kupie trzyma to rewelacyjna muzyka.

Podział ludzi na robotników i myślicieli sugeruje jedno: ostrzeżenie przed komunizmem. W końcu film powstał 10 lat po rewolucji październikowej...

RobinHa
irenakoltun
Farary
malamadi
GARN
dag
dag
AniaVerzhbytska
focus224
MureQ