Oslo, 31 sierpnia (2011)

Oslo, 31. august
Reżyseria: Joachim Trier

Anders nie żyje. Jest wprawdzie jeszcze dość młody i przystojny, ale jeśli nie osiągnęło się sukcesu przed trzydziestką, to tak, jakby nie osiągnęło się w życiu nic. Dręczą go wspomnienia wszystkich zmarnowanych szans i ludzi, których zawiódł. Kiedyś był ambitny, miał rodzinę, przyjaciół i wielkie plany. Dzisiaj zmaga się z demonami przeszłości, uzależnieniem od narkotyków i myślą dlaczego znalazł się w „martwym punkcie”. Kiedy pojawia się szansa nowego startu, Anders powraca do dawnych miejsc i wkracza w „idealne” życie przyjaciół. Wita go miasto wypełnione melancholią i sztucznymi gestami. Wieczorem, 31 sierpnia, wracają wspomnienia. Możliwości. Wolność. I wybór. (opis dystrybutora)

Obsada:

Pełna obsada

Zwiastun:

Klimatyczny, świetnie zagrany, ale jeśli jesteś narkomanem myślącym o samobójstwie - nie oglądaj.

strasznie dołujący

Ten film mógłby być sequelem "Sali samobójców" (gdyby się nie skończyła jak się skończyła). Główmy bohater "Oslo, 31 sierpnia" to podobny typ - dzieciak z dobrego domu, który nie wie czego chce. Jest od Dominika sporo starszy, jednak gdyby ten miał 34 lata na 90% zachowywałby się w ten sposób. Poza tym to dobrze zrobiony, nieźle zagrany, wiarygodny obraz.

film ogląda się szybko, akcja jest przewidywalna ale przedstawiona w ciekawy sposób, muzyka na plus... i ten norweski ;)

Joachim Trier powraca do nas z kolejnym filmem o młodych norwegach, o ich problemach, troskach, marzeniach...tym razem główny bohater (grany przez Andersa Danielsena Lie, którego znamy z głównej roli tez w "reprise") ma większy problem. ostatnio widzielismy go, jako młodego zagubionego pisarza, który nie może sobie poradzić z niespodziewanym sukcesem. tym razem widzimy 30parloteniego chlopaka, który wychodzi na dzień (na przepustkę) z ośrodka odwykowego. pytanie czy odwyk od heroiny i alkoholu pomógł młodzieńcowi sie odnaleźć i "wejść" na nowo w życie, czy "coś" go nadal przygniata i ciągnie w złą stronę. mimo, że o heroinie, odwyku i poroblemach - niebanalne. (a to ogromny plus!)

a! i muzyka<3 tak jak w "reprise" tak i tu - cudownie dobrana, alternatywna, ciekawa, głeboka, zajebista!

Ja tu widzę człowieka, który tak naprawdę chce żyć, wcale nie chce umierać. Tylko że to nie takie proste - chcieć, nie chcieć.
Są też w filmie słabsze momenty, które nijak nie przemawiają, może nawet lekko nudzą, ale z drugiej strony, gdyby to było cały czas na jednej wysokiej nucie, mogłoby być nie do zniesienia. Poczucie straty, beznadzieja i ta dwoistość.
Rzeczywiście, nie jest to film na te chwile, kiedy borykamy się z jakimiś myślami, problemami, na pewno nie na melancholię, czy stany depresyjne, chyba że ktoś ma tak, że klin klinem, dół dołem.

Kolejny von Trier z kolejnym wspaniałym filmem o melancholii. Wielkie Kino.

MRZVA
MisterAntyFilister
patryck
bartje
emerenc
kaska_m84
lamijka
artlover
got3n
psubrat