Parę osób, mały czas (2005)
Pare osób, maly czas
Reżyseria:
Andrzej Barański
Jadwiga Stańczykowa, jego niewidoma przyjaciółka od wielu lat, także poetka, była silnie uzależniona od swojego apodyktycznego ojca. Dzięki Mironowi zdała sobie sprawę ze swoich poetyckich aspiracji, a także mogła rozwijać swój talent. Ich związek – nieśmiały, efemeryczny, nieatrakcyjny, ale jednocześnie umacniający się oraz krystalizujący ich oddzielne osobowości – dowodzi komplikacji ich życia i intrygującego obrazu tego co przebrzmiało.
Obsada:
-
Krystyna Janda Jadwiga
-
Andrzej Hudziak Miron
-
Violetta Arlak Teresa
-
Katarzyna Cynke Ludmila
-
Arkadiusz Detmer
-
Barbara Dziekan Berbera
-
Zanna Gierasimowa
-
Maria Gladkowska
-
Klaudiusz Kaufmann
-
Elzbieta Kepinska
-
Maria Klejdysz
-
Grazyna Kopec Student
-
Renata Kretówna Dr. Slodowska
-
Julia Krynke Lech's assistant
-
Roksana Krzeminska
-
Janusz Lesniewski
-
Anna Lopatowska
-
Marysia Lyszkowska Justyna Sobolewska
-
Maciej Makowski Maciek
-
Maria Mamona Celina
-
Anna Nykowska Anula
-
Monika Obara Ania
-
Hanna Piaseczna Ada
-
Joanna Pierzak
-
Monika Pikula Monika
-
Joanna Pokojska Student
-
Igor Przegrodzki
-
Halina Rasiakówna Bialoszewski's neighbour
-
Krystyna Rutkowska Proffesor Maria Janon
-
Witold Skaruch
-
Hanna Stankówna Lady
-
Krystyna Tkacz
-
Zdzislaw Wardejn
Krzysztof Rutkowski powiedział, że to słaby film, który trzeba zobaczyć. Nic dodać, nic ująć.
Intymny portret wybitnego poety Mirona Białoszewskiego. Film próbuje stworzyć emocjonalne portrety bohaterów i ukazać ich wzajemne relacje w realistycznej i ciasnej przestrzeni małego mieszkania. Takie próby rzadko kończą się sukcesem, jednak Barańskiemu się udało.
Mam kłopot z oceną tego filmu. Sama historia mnie średnio wciągnęła, nie przepadam za takimi sentymentalnymi klimatami. Ale postać Mirona Białoszewskiego, wykreowana przez Andrzeja Hudziaka jest intrygująca, to ona dla mnie trzymała cały film.
No właśnie, mam takie same odczucia. Wybitna kreacja aktorska + mnóstwo sentymentalizmu..
Historia przyjaźni Mirona Białoszewskiego z Jadwigą Stańczykową jego niewidomą sekretarką, niezachwianą entuzjastką twórczości poety. Przyjaźni, jak każda prawdziwa, bardzo trudnej. Barańskiemu udało się przedstawić bohaterów w sposób przekonywujący psychologicznie, na szczęście nie ma idealizowania. Miron potrafił być wyjątkowym człowiekiem, zdolnym do pojechania na drugi koniec miasta po ten gatunek kwiatów, którego chciał użyć do stworzenia przeprosinowego bukietu, ale był też niezaradny życiowo i nierzadko okrutny. Bardzo spodobał mi się sposób obrazowania. Gwałtowne, szarpane ruchy kamery, niby niedbałe zbliżenia na detale, idealnie współgrały z impulsywnymi naturami Mirona i Jadwigi. Film naprawdę czarujący, ale teatralność drugoplanowych postaci doprowadzała mnie do zgrzytania zębami.