Za garść dolarów (1964)
Per un pugno di dollari
Rewolwerowiec Joe przybywa do miejscowości na granicy USA i Meksyku. Walczą tu ze sobą dwie bandy przemytników. Jednej przewodzi John Baxter, natomiast szefem drugiej jest Ramon Rojo. Joe oferuje swoje usługi raz jednej, raz drugiej grupie. W wyniku jego działalności obie bandy powoli tracą siły i wpływy w mieście.
Obsada:
- Clint Eastwood Joe
- Marianne Koch Marisol
- Gian Maria Volontè Ramón Rojo
- Wolfgang Lukschy John Baxter
- Sieghardt Rupp Esteban Rojo
- Joseph Egger Piripero
- Antonio Prieto Don Benito Rojo
- José Calvo Silvanito
- Margarita Lozano Consuelo Baxter
- Daniel Martín Julián
- Benito Stefanelli Rubio
- Mario Brega Chico
- Bruno Carotenuto Antonio Baxter
- Aldo Sambrell Rojo gang member
- Raf Baldassarre Juan De Dios
- Luis Barboo Baxter Gunman 2
- Frank Braña Baxter Gang Member
- José Canalejas Rojo gang member
- Juan Cortés
- Nino Del Arco Jesus
- Frank Kalvow
- Antonio Molino Rojo Baxter gang member
- Antonio Moreno
- José Orjas
- Manuel Peña
- Julio Pérez Tabernero Baxter Gunman 4
- Nosher Powell Cowboy
- José Riesgo Mexican Cavalry Captain
- Lorenzo Robledo Baxter gunman #1
- Enrico Maria Salerno Italian-dubbed voice of Joe
- Fernando Sánchez Polack Rojo gang member crushed by wine cask
- Umberto Spadaro Miguel, a Rojo Gunman
- Harry Dean Stanton Sheriff's Son
Eastwood podpuszcza jedną bandę przemytników na drugą, a przy tym nieźle się obławia i całkiem dobrze bawi (no, przynajmniej przez pewien czas ;) ). Fakt, że film jest strasznie naiwny (scena na cmentarzu - nikt nie wpadł na to, że jeśli człowiek nawet nie drgnie, kiedy metr od niego latają kule, to raczej nie jest żywy?) ale swój urok niewątpliwie ma. Zresztą jak może być inaczej, skoro czuwał nad nim Leone. Zwłaszcza muzyka bardzo dobra, jak zawsze u tego reżysera.
Leone dopiero w drugiej części trylogii ("Za kilka dolarów więcej") pokazał klasę. Pierwsza część jest mocno niedopracowana.
Tak się zastanawiałam, czy ta zbieżność tytułów jest przypadkowa :)
Ta część jest chyba moją ulubioną w trylogii, głównie właśnie dzięki swoim wadom. Eastwood bezbłędny.
Najsłabszy z trylogii dolara. Widać, że Leone dopiero się rozkręcał.
O ile inne westerny Leone przypadly mi bardzo do gustu, ten jest po prostu kiepski. Obie bandy wydaja skladac sie z frajerow, ktorzy nabieraja sie na kazda sztuczke Clinta Eastwooda, postaci niepoglebione, fabula naiwna i sie nie klei... Nie polecam.