Plac Zbawiciela (2006)
Rzecz dzieje się współcześnie i opowiada historię, która zdarzyła się naprawdę, a mogłaby zdarzyć się każdemu z nas. Młode małżeństwo z dwójką dzieci ma wkrótce odebrać klucze do własnego mieszkania. Ponieważ przeznaczyli na to wszystkie pieniądze, muszą oszczędzać. Rezygnują z samodzielności i wynajmowanego mieszkania, przenosząc się do matki chłopaka. Dramat rozpoczyna się, gdy wychodzi na jaw, że developer zbankrutował. Teraz młodzi nie tylko stracili wszystkie pieniądze, nie mają szans na własne mieszkanie, ale popadają w kolosalne długi.
Obsada:
- Jowita Budnik Beata
- Arkadiusz Janiczek Bartek
- Ewa Wencel Teresa
- Dawid Gudejko Dawid
- Natan Gudejko Adrian
- Beata Fudalej Edyta
- Malgorzata Rudzka Ola
- Zina Kerste Hania
- Zuzanna Lipiec
- Krzysztof Bochenek
- Aleksander Mikolajczak
- Krystyna Staroscik
- Krystyna Karkowska
- Jerzy Gudejko
- Witold Wielinski
- Robert Ostolski
- Halina Bednarz
- Ryszard Mróz
- Maciej Wojdyla
- Hanna Kochanska
- Beata Tyszkiewicz Ona sama
- Katarzyna Ankudowicz
- Jaroslaw Budnik Jeremi - man at Hania's party
- Marta Dabrowa Girl at Hanka's party
- Magdalena Gnatowska Kobieta
- Piotr Miazga Kelner
- Piotr Nowak Piotr, Bartek's friend
- Katarzyna Radochonska Więzień
- Katarzyna Zielinska (II) Woman at Hania's party
Krauze mówi o tym filmie, że to "film w obronie kobiet”. W obronie? Raczej przeciwko nim! Niemniej jednak - świetny.
Ja też myślę, że jeśli już, to w obronie. Dlaczego przeciwko? Czy miał zakłamywać rzeczywistość?
bardzo autentyczna historia. ciężko się to ogląda
Film nie napawa optymizmem albo inaczej jest źle, robi się gorzej a gdy myślimy już że dobilśmy do dna to dno obsuwa się nam spod nóg...
Gdybym miał podać wybitny, polski film nakręcony w tej dekadzie wskazałbym ten tytuł.
Zgadzam się w 100%. Nie dość że świetny scenariusz, to jeszcze perfekcyjna jego wizualizacja, a kreacje aktorskie palce lizać.
ogolnie jestem negatywnie nastawona do polskich filmow, ale tutaj sie zgadzam calkowicie- wybitny
Kieślowski zrobiony dobrze, choć też nie ustrzeżono się nieco sentymentalizmu i intelektualnej metafizyki. Jednak drobiazgowo oddana współczesność robi swoje - wali o ścianę mniej niż "Dług", ale to dobrze, klimat bardziej ludzki. Brawa za aktorów z 2-3 planu, fizyczność pary zwyczajna do bólu, ale jednak przykuwająca wzrok. Pewnie do obejrzenia kilka razy: jakoś dotyka, może pozwolić oswoić własne demony. Kino przede wszystkim nie społeczne i paradokumentalne, tylko egzystencjalne i bez ściemy.
Właśnie miałam ocenić i napisać parę słów, m.in. że nie wiem dlaczego, ale mam ten film na półce, nie wiem dlaczego, bo od tyle lat temu obejrzenia w kinie ani razu nie miałam ochoty obejrzeć go znów. I raczej prawie na pewno nie nabiorę już takiej ochoty nigdy. A tu wchodzę w opinie i czytam: pewnie do obejrzenia kilka razy. Niesamowite!
Według mnie, to film do obejrzenia raz. Może coś uleci, coś się straci, ale nie wyobrażam sobie przeżywać tego ponownie, po prostu nie chcę! Dlatego nie mam pojęcia, dlaczego ten film jest u mnie na półce...