Popiełuszko. Wolność jest w nas (2009)

Reżyseria: Rafał Wieczyński
Scenariusz:

Film fabularny pt „Popiełuszko” wg scenariusza i w reżyserii Rafała Wieczyńskiego jest opowieścią o człowieku, który ze skromnego chłopaka z podlaskiej wsi stał się duchowym przewodnikiem swojego pokolenia oraz symbolem wolności i odwagi. Film przedstawia życie księdza Jerzego od dzieciństwa na polskiej prowincji, poprzez okres kształtowania się jego powołania w wojsku, a następnie pokazuje proces rodzenia się jego legendy w czasie ciężkiej próby stanu wojennego. Zobaczymy, jak dzięki wyjątkowej duchowej sile połączonej z ciepłem i poczuciem humoru ks. Jerzy zyskał wielki autorytet oraz powszechną sympatię. Zabójstwo, a także ujawnienie jego okoliczności wywołało wstrząs i oburzenie społeczne. Setki tysięcy ludzi odważyło się domagać prawdy oraz sprawiedliwości. Do tej chwili istnieją poważne wątpliwości dotyczące kulis tej zbrodni. Losy bohatera przedstawione są na tle kultowych wydarzeń z historii Polski z lat osiemdziesiątych. Odtworzone zostały m.in. strajki Sierpnia ’80 oraz manifestacje stanu wojennego brutalnie tłumione przez władze PRL. (opis dystrybutora)

Obsada:

Pełna obsada

Zwiastun:

Pozytywne zaskoczenie.

Dlaczego średnia tego filmu jest tak niska? Przymierzam się do obejrzenia.., ale czuję się zniechęcona.

"mordobicie" podsumowała mama

Jakie przerysowanie?! Niby jak należało pokazać stan wojenny i losy księdza Popiełuszki? Może jeszcze powinni w filmie usprawiedliwić stan wojenny? Tylko ktoś, kto nie pamięta tamtych czasów i tych historii, może pisać, że film jest źle zrobiony. Do arcydziełą mu daleko, ale to kawałek dobrego kina.

Zasadniczą bolączką tego filmu jest montaż. Jest po prostu koszmarny; wprowadza do całego obrazu kompletny chaos - nie ma żadnej sensownej ciągłości fabularnej. Wartość edukacyjna też miałka - konia z rzędem każdemu gimnazjaliście, który zapytany po seansie odpowie, po co Popiełuszkę wieźli na tę Czechosłowację jako żołnierza. Sceny strajków mało przekonujące. Zamysł dobry, realizacja strasznie zła.

W tym filmie rządzi nijakość i dłużyzny, kolejny zmarnowany potencjał. Gdyby nie filmy archiwalne i humor, nie dałoby się oglądać.
Właściwie to zgadzam się z zielonkawą. :)

A żeś się wstrzeliła z recenzją w uroczystości beatyfikacyjne. =}

Specjalnie z tej okazji obejrzałam! A po napisach końcowych mym oczom ukazała się informacja, że Popiełuszko został beatyfikowany w 2010. No ciekawe. Jak to oglądałam, to uroczystości JESZCZE się nie zaczęły. A film jest z 2009.

Widać reżyser ma kontakt z wyższą rzeczywistością i wiedzą nie dla nas, prostaczków... =}

Mi najbardziej pasuje wolność czytania Waszych komentarzy. :D

O, wilkommen back, ikaria! =}

Nudne jak flaki z olejem :/ Temat ma ogromny potencjał, niesie z sobą niesamowite pokłady energii, które jednak nie zostają uwidocznione w filmie. Źle zrytmizowany, aktor główny bez wyrazu. Poza tym nadmiernie patetyczny (próbowałam absurdalnie poszukać flagi amerykańskiej w tle), a można było zagrać szczerością i naturalnością. Tu królem jest nijakość.

Po waszych recenzjach (poza tą umbrina) spodziewałem się typowego polskiego koszmarku filmowego. Dostałem całkiem sprawnie, poprawnie zrealizowany film historyczny, który niczym mnie nie zaskoczył, ale też specjalnie nie zażenował a w pewnym momencie nawet prawie wzruszył. Żadne arcydzieło, nawet nie dobry film, ale lepszy to już niż wajdowski "Katyń" bo przynajmniej nie udawał że jest czymś więcej niż (nieco jednostronną i ciut przynudnawą) lekcją najnowszej historii.

Atmosferę w tym filmie budują filmy archiwalne.
Jest kilka scen które ściskają gardło.
Adam Woronowicz wypadł świetnie jako zagubiony i wrażliwy Popiełuszko.
Ogólnie - daje radę.

Tak bardzo o wszystkim i tak bardziej o niczym.

Są takie filmy, którym pisać zachętę, opinię, recenzję to... po prostu nie trzeba, a nawet nie wypada.

Powiem więc, że ściskało mnie za serce. Obraz, treść. Nie przesadzono z patosem, a i tak...

Rozważanie jakości zdjęć lub zaangażowania ekipy filmu w detale mija się z celem. Niepotrzebna obrona, niepotrzebna zachęta.

Chwała bohaterom - męczennikom za sprawę! I wielki ukłon w stronę oblicza Kościoła - przeciwnika komunizmu i socjalizmu. Szacunek.

O takich postaciach trzeba robić filmy, pisać książki, mówić młodym ludziom. W myśl tego, co mówił inny wielki tamtych czasów, Vaclav Havel - to film o człowieku, który żył w Prawdzie". Tylko tej jednej rzeczy może i powinna nas uczyć sztuka, literatura i filozofia.

Ja się nawet nie przymierzałem. Niestety Polacy nie potrafią robić filmów o historii nie na kolanach.

Świetna uwaga - znowu szykuje się offtop albo dywagacje, ale nie widzę potrzeby zakładać osobnego wątku. W międzyczasie poszedłem palić w piecu i rąbać drwa i wymyśliłem tylko jeden film o polskiej historii nie na kolanach - "Eroica" Andrzeja Munka. Są jakieś inne propozycje?

Wczesne filmy Wajdy: Kanał, Popiół i diament, Krajobraz po bitwie, Lotna też nie były na kolanach.

Nie były na kolanach, ale w dużej mierze były o bohaterstwie, może "Krajobraz po bitwie" był trochę inny. Natomiast chodziło mi o próbę demitologizacji tematu wojny, coś takiego zrobił Tadeusz Różewicz w "Do piachu".

Zdaje się że Pasikowski chciał coś takiego zrobić z legendą o Westerplatte, ale mu nie dali pieniędzy.

To ten film definitywnie nie powstanie? Pasikowski nie powinien tak długo milczeć. Zresztą dziwi mnie to - w końcu obok Machulskiego jedyny sprawny profesjonalista, którego filmy zawsze przynoszą zyski.

Szczerze powiedziawszy nie wiem, zdaje się, że nie dostał dofinansowania z PISFu, ale może znajdzie gdzie indziej. Ostatni film (Reich) sukcesem chyba nie był, może dlatego ma problemy. Choć pewnie gdyby planował nakręcić laurkę, to pieniądze by się znalazły.

Pasikowski o opowiada też od dłuższego czasu o swoim marzeniu zrobienia filmu o Jedwabnem. To by było dopiero wydarzenie, prawdopodobnie głośniejsze od niedawnej książki Grossa.

O takich postaciach trzeba robić filmy, pisać książki, mówić młodym ludziom. W myśl tego, co mówił inny wielki tamtych czasów, Vaclav Havel - to film o człowieku, który żył w Prawdzie". Tylko tej jednej rzeczy może i powinna nas uczyć sztuka, literatura i filozofia.

8/10 za dobrość czy za ważność?

po 4 za każdy z tych dwóch elementów

Cóż to by była za nudna sztuka, literatura i filozofia, gdyby uczyła tylko tego...

Walka o prawdę, o prawo mówienia tego, co się myśli, o wolność ducha w gruncie rzeczy, jest wg mnie zawsze pasjonująca i przede wszystkim jest istotą rzeczy. Cała reszta to tylko dodatki. Tej wolności ducha życzę wszystkim świątecznie :)

Przypomniała mi się zabawa na lekcji wychowawczej w liceum, gdzie mieliśmy poukładać 10 słów-wartości wg znaczenia jakie mają dla nas. Nie pamiętam wszystkich, ale na pewno były wśród nich: miłość, wolność, zamożność, wiara, chyba też honor, cnota, przyjemność,,,
Wybrałem wolność.

Walka o prawdę, o prawo mówienia tego, co się myśli, o wolność ducha w gruncie rzeczy, jest wg mnie zawsze pasjonująca i przede wszystkim jest istotą rzeczy. Cała reszta to tylko dodatki. Tej wolności ducha życzę wszystkim świątecznie :)

Iceman
duzulek
beznazwybez
liongotie
jakilcz
Marcin007
XRyuu
nie_bylo
misiolak
param