R (2010)

Rune trafia do więzienia za ciężką zbrodnię, jakiej się dopuścił. Tam stara się trzymać jak najbardziej na uboczu toczących się wypadków, okazuje się to jednak niemożliwe. Niemal od pierwszej chwili, bohater będzie zmuszony wziąć udział w toczącej się między więźniami walce o władzę. Tajne układy, nielegalne procedery, brutalne pobicia, a nawet morderstwa to codzienność, z jaką przyjdzie się zmagać Rune. Nie ma tu miejsca na moralność, obwiązują natomiast twarde zasady między więźniami i każdy kto je zlekceważy, musi ponieść srogą karę. Dzięki swojemu sprytowi Rune udaje się zająć wysoką pozycję w więziennej hierarchii. Pewnego dnia jednak bohater złamie jedną z naczelnych reguł obowiązującego kodeksu zachowania

Obsada:

Pełna obsada

Zwiastun:

Co rok to prorok... Film Lindholma i Noera przypomina, zwłaszcza na początku, zeszłoroczny obraz Audiarda. Zasada "kto pierwszy, ten lepszy" nie ma tu jednak zastosowania, bo bardziej surowy i brutalny "R" podobać się może co najmniej tak samo, jak przeceniony trochę "Prorok". Jeśli kiedyś ma mi się przydarzyć jakiś wakacyjny wybryk, który zaowocuje zaproszeniem do pierdla, to niech to będą raczej francuskie niż duńskie wakacje.

Szklanka1979
nicebastard