Dzikie historie (2014)
„Dzikie historie”, najnowsza produkcja Pedro Almodovara, to absolutnie szalona komedia, której bohaterami jest sześć osób na skraju załamania nerwowego, mówiących światu „dość!”.
Modelka, kierowca, kelnerka, milioner, specjalista od materiałów wybuchowych i panna młoda – każda z tych osób pochodzi z zupełnie innego świata i pozornie nic ich ze sobą nie łączy. Jednak wszyscy będą musieli zmierzyć się ze stresującą sytuacją, jedną z tych, które każdy z nas przeżywa każdego dnia: gadatliwy pasażer na miejscu obok, niespodziewane spotkanie z kochanką męża, bezduszny urzędnik, kolejne spóźnienie do domu z pracy, pirat drogowy…
W świecie, w którym liczy się tylko wydajność i sukces, tych sześcioro postanawia przechytrzyć system i walczyć o siebie! Nawet jeśli będzie to wymagało przekroczenia cienkiej granicy między normalnością, a szaleństwem.
“Dzikie historie” są jak „Pulp Fiction” wyreżyserowane przez Almodovara w szczytowej formie.
[opis dystr.]
Obsada:
-
Rita Cortese Cocinera
-
Ricardo Darín Simon Fisher
-
Nancy Dupláa Victoria
-
Darío Grandinetti Salgado
-
Oscar Martínez Mauricio
-
Osmar Núñez Abogado
-
María Onetto Helena
-
Erica Rivas Romina
-
Leonardo Sbaraglia Diego
-
Julieta Zylberberg Moza
Zwiastuny:
Wyróżniona recenzja:
Dzikie historie. Szał, dziki szał
Kompletnie nie wiedziałem, czego się po tym filmie spodziewać, ale otwarcie... Jego otwarcie zwaliło mnie z nóg, jednocześnie zapraszając na przejażdżkę rollercoasterem. Damián Szifrón, reżyser zrobił to w sposób niezwykle pomysłowy, angażujący i zaciekawiający widza właściwie od samego początku. Dawno nie czułem się tak dobrze, ale jednocześnie pełen obaw o to, czy film jest w stanie pociągnąć na tym samym ...
Żadne wielkie dzieło, ale zestaw zgrabnie napisanych i zrealizowanych nowelek. Przyjemność.
Bawiłem się świetnie, ale jeżeli następnego dnia muszę sprawdzać imiona bohaterów i kolejność następowania po sobie historii, to chyba mogło być lepiej.
Momentami rewelacyjny.
Etiudy najwyższych lotów.
Rewelacja! Film na krawędzi między kinem artystycznym i popularnym oraz między normalnością a groteską i czarnym humorem. Szaleńczy, ale w doskonałych proporcjach. Nadaje się zarówno na WFF, jak i do masowej dystrybucji. Widać, że reżyser doskonale rozumie ludzi (także od strony kuchni filmowej - wyczytałem, że pracował przy serialach), ale potrafi się z nich bezkompromisowo śmiać. Ważna uwaga dla potencjalnych chętnych: nie wszyscy bohaterowie przeżywają! Świadczy to o odwadze reżysera i wyczuciu tematu - głównym bohaterem są emocje, a my jesteśmy tylko statystami. W każdym razie Szifron wyrasta tu ponad Almodóvara, którego ostatnie produkcje nie ruszają mnie specjalnie. Nie tylko mnie zachwycił: cała sala kinowa na przemian rżała i chichotała z zachwytu nad ludzką głupotą oraz miała ciary przeczuwając, co się kroi w kolejnej scenie... Co tu dużo mówić - świetna, nieskrępowana konwenansami zabawa i do tego mądra. Zaczyna się od wybuchu, a kończy... pięknie. Katharsis na całej linii!
Dzikie historie są nierówne, ale taki już urok filmów poskładanych z szortów. To bardzo WFF-owy film. Podobał mi się czarny humor. Ostatnia historia "Hasta que la muerte nos separe" zdecydowanie najlepsza. Najpisałbym, że jest doskonałą metaforą małżeństwa, ale już gdzieś to napisałem :)