Resident Evil: Afterlife (2010)
Reżyseria:
Paul W.S. Anderson
Scenariusz:
Paul W.S. Anderson
W świecie zniszczonym przez infekcję wirusa, który zmienia ludzi w zombie, Alice, kontynuuje swoją podróż aby znaleźć tych, którzy przetrwali i poprowadzić ich do bezpiecznego miejsca. Jej śmiertelna walka z korporacją Umbrella osiąga nowy poziom, ale na szczęście bohaterka niespodziewanie otrzymuje wsparcie od swojego starego przyjaciela.
Obsada:
-
Milla Jovovich Alice
-
Ali Larter Claire Redfield
-
Kim Coates Bennett
-
Shawn Roberts Albert Wesker
-
Sergio Peris-Mencheta Angel
-
Spencer Locke K-Mart
-
Boris Kodjoe Luther
-
Wentworth Miller Chris Redfield
-
Sienna Guillory Jill Valentine
-
Kacey Barnfield Crystal
-
Norman Yeung Kim Yong
-
Fulvio Cecere Wendell
-
Ray Olubowale Axeman
-
Christopher Kano Sniper #1
-
Tatsuya Goke Sniper #2
-
Nobuya Shimamoto Technician #1
-
Peter Kosaka Duty Officer
-
Dennis Akayama Captain Hotaka
-
Kenta Tomeoki Technician #2
-
Shin Kawai Umbrella Sergeant
-
Mika Nakashima J Pop Girl
-
Takato Yamashita Business Man
-
Hiromi Okuyama Kogel Girl Undead
-
Evin Michaels Zombie
Zwiastun:
Wyróżniona recenzja:
BAD HORROR CLUB- Resident Evil: Afterlife
Ocena recenzenta:
2/10
Zwracam horror filmowi z jednego powodu. Jakimś cudem twórcom udało się nazwać film inaczej niż “cośtam cośtam 3D”. Co prawda końcówka Afterlife nie sugeruje, którą część Resident Evil oglądamy, ale autorzy tytułów takich jak “Piła 3D”, “Piranha 3D”, itd to po prostu tchórze. Niestety na tym się kończą moje komplementy skierowane w stronę producentów, twórców i chłopców na posyłki, którzy ...
Autor: queerdelys
Data:
Całkiem przyzwoite sf. Faktycznie wszystkie najfajniejsze patenty wykorzystane. Niektóre efekty trochę psują przyjemność oglądania, muzyka też nie najlepsza, ale Milla i Wentworth - mmm, sama radocha. ;)
Wstyd się przyznać ale całkiem mi się podobało. A to przecież film o zombie! Mankamenty oczywiście są: słabe aktorstwo (pani Milla akurat pozytywnie zaskakuje), drewniane dialogi, niektóre ujęcia jakby wycięte z brazylijskiej telenoweli. Ale już na przykład muzyka jest genialna a ujęcia nie wycięte z seriali bywają na prawdę ładne. Jeśli się tylko nie postawi poprzeczki za wysoko to można się świetnie bawić.
Są tu chyba wszystkie co fajniejsze patenty z dwóch ostatnich dekad - gość w ciemnych okularach wyglądający jak agent Smith, strzelanina w korytarzu sfilmowana w slow motion, wielki potwór ubrany w szmaty z ogromnym młotkiem do mięsa, przypominający pewną kultową postać z Silent Hill... Tyle że nie działają. Działa tylko tradycyjny residentowy motyw - wkurzona Milla Jovovich. Agentka Salt niech się przed nią schowa. Wszystkim innym radzę to samo.
Haha, wyprzedziłaś mnie, więc się zdradzę teraz- Resident Evil: Afterlife to kolejna recenzja z cyklu Bad Horror Club. Widziane dzisiaj.
Nie mogę się doczekać. Wreszcie Bad Horror o czymś, co dałam radę obejrzeć ;)