Rock of Ages (2012)

Reżyseria: Adam Shankman

Pewnego dnia w klubie rockowym " Bourbon Room" na Sunset Strip, spotyka się dwójka ludzi wywodzących się z różnych środowisk, ale posiadających podobne cele w życiu. Sherrie, dziewczyna pochodząca z małej miejscowości i Drew, chłopak z wielkiego miasta zakochują się w sobie i postanawiają razem wyjechać do Los Angeles. Zamierzają spełnić tam swoje marzenia związane ze sławą, pieniędzmi i blaskiem fleszy. Po przybyciu do Miasta Aniołów nie wszystko przebiega tak, ja bohaterowie sobie wymarzyli.

Obsada:

Pełna obsada

Zwiastun:

Niezła zabawa, bez artystycznych ambicji. Brakowało tu bomby jaką miał "Hairspray", czyli czegoś co mogło by się równać Johnowi Travolcie w roli matki z nadwagą, chociaż miło było zobaczyć Toma Cruisa, który nie ratuje świata. Podobała mi się aranżacja rockowych hitów, czasem dość zaskakująca (jednak nie tak jak w "Across the Universe"). Dobry feel good movie, chociaż raczej dla osób tolerujących musical.

Zaskakująco przyjemny film. Nie przepadam za współczesnymi musicalami, ale ten był niczego sobie.

Warto obejrzeć poprzedni musical Shankmana (Hairspray). Oceniłem tak samo te dwa filmy, ale tylko w wypadku "Rock of ages" mam wrażenie, że to był zły film, który mi się podobał.

KornelNocon
MureQ
nevamarja
jango
fb-735872391
tesvla
OjciecFernando
Sarawinchester