Salo, czyli 120 dni Sodomy (1975)

Salò o le 120 giornate di Sodoma
Reżyseria: Pier Paolo Pasolini

Film powstał na podstawie powieści M. D. Sade "120 dni Sodomy". Jego akcja toczy się w czasie II Wojny Światowej we Włoszech. W republice Salo trwają poszukiwania młodych, atrakcyjnych ludzi, którzy zostaną wykorzystani do orgii kierowanej przez nazistów.

Obsada:

Pełna obsada

Zwiastun:

Rozumiem, że ten film musiał powstać, bo Włosi i Niemcy swoim faszystowskim gwałtem na europejskiej kulturze sobie na to zasłużyli. Ale ja chyba sobie na to nie zasłużyłem. Mam nadzieję, że nigdy nie będę już musiał tego oglądać.

Doktorze, ale Ty chyba wiedziałeś co Cię czeka, jeśli zasiądziesz do oglądania 'Salo', a teraz narzekasz? Sameś to sobie uczynił..

Czy ja narzekam? Raczej ostrzegam innych. Nie żałuję, że zobaczyłem, bo "należało" zobaczyć, ale przyjemne to nie było. Ten film to jak pójście do dentysty i wyrwanie gnijącego zęba. Trzeba to zrobić, ale trudno, żebym potem opowiadał, że było fajnie :)

Ok, przyjmuję. Podoba mi się porównanie do gnijącego zęba, bo miałem podobne odczucia...

Absolutny hardkor dla widzów. Na podstawie powieści Markiza de Sade'a film pokazuje granice czegoś co nazywamy teraz sadyzmem. Ważny, ale niemiły.

Obrazy, których nikt nie musi i pewnie nie powinien widzieć. Sadyzm, również dla widza.

Film którego nie da się oglądać samemu. Trzeba motywacji, żeby dotrwać do końca, co nie znaczy że film jest zły. Przeciwnie. Aktorzy-amatorzy grają niezwykle przekonująco co niestety tylko pogorsza sytuację bo film opowiada o szczytach sadyzmu i pogardy.

hm, film daje ogromną satysfakcję w czasie seansu. :) doszukiwanie się ukrytego za "tym wszystkim guanem" przesłania, umiejscowienie filmu w całej twórczości Pasoliniego i jego biografii, krytyka cywilizacji europejskiej z jej wytworami w postaci faszyzmu. Dziękuję, mi nie potrzeba nic więcej, zgadzam się z autorem w stu procentach, a podobne sceny można znaleźć w stupięćdziesięciu miliardach chujowych horrorów ;p. PASOLINI BOGI.

Proponuję, żebyś przeczytał esej Wojciecha Kuczoka na temat tego filmu.Można ten tekst znaleźć w tomie "To przeklęte kino". Może wtedy uda Ci się spojrzeć na film z innej perspektywy, choć pewnie Twoja młodość stawia w ogóle pod znakiem zapytania sens oglądania "Salo".

@Lapsus, ile trzeba mieć lat, żeby móc obejrzeć "Salo"? :]

i z jakiej perspektywy należy patrzeć na Salo?

Nie wydaje mi się, żeby to był film dla bardzo młodych ludzi. Może 20 może 25 - chyba coś koło tego. Ja , gdybym obejrzał ten film mając naście lat pewnie bym zwariował, choć i tak ze mną nie najlepiej ;)
A jeśli chodzi o perspektywy, to odsyłam Cię po raz drugi do tekstu Kuczoka, bo nie potrafię tego lepiej wyrazić. Dziękuję.

niestety nie posiadam tego tekstu, więc może dla dobra wszystkich postarasz się? :) nie wiem, co ma wiek do odbioru Salo. Chodzi tu raczej o znajomość kontekstu, znajomość kultury europejskiej i kultury w ogóle oraz próba jej krytycznej analizy. Swoją drogą jestem z rocznika 1990, więc 20 lat już mam. ;)

Nie widziałam "Salo", ale zgadzam się z Lapsusem, że wiek ma do odbioru. Większość książek i filmów odczytuje się zupełnie inaczej w wieku lat nastu, a inaczej kiedy człowiek już zgorzknieje i nabierze dystansu. Wiedza o kulturze to trochę inna rzecz, zresztą jej też nabiera się z czasem.

Do I sound very old and wise? ;)

Prawda, prawda. Ale to dobrze, bo można wracać do tych samych filmów, które stają się inne. Ciekawe jak taki 80- latek odbiera Matrixa ;)

@ papajkal To mnie uspokoiłeś. Ja oglądałem ten film po 30 i miałem kaca przez tydzień. Nie postaram się, bo niby jak? Streścić ten tekst? Sam dasz radę - jak chcesz...

Młodości zazdroszczę, ale jest we mnie troska, która wynika choćby z tego, że mam 15 letnią córkę. Nie wyobrażam sobie , żeby oglądała ten film bez szkody na swej duszy.

@Esme Uwierz lub nie - jak chcesz - ale "Salo" to prawdziwa ekstrema , która może się równać z jednym opowiadaniem Bukowskiego , pisanym z perspektywy odczuć pedofila gwałcącego sześcioletnią dziewczynkę. Myślę, że to porównanie dobrze nakreśli obszar zainteresowań ukazanych w tym filmie. A teraz możesz zdecydować, czy chcesz go oglądać, bo delikatność i wrażliwość przebijająca z Twych tekstów, pozwala mi mieć co do tego duże wątpliwości. Pozdrawiam życzliwie.

@lapsus jak na razie nie mam wystarczająco dobrego powodu, by chcieć obejrzeć "Salo". W każdym razie dziękuję za życzliwe ostrzeżenie, w razie czego będę o nim pamiętać.

Zastanawiałam się, czy nie namawiać Cię na napisanie czegoś o Pasolinim. Ale widzę, że w Twojej imponującej liczbie ocenionych filmów brakuje paru jego rzeczy, do obejrzenia których nie mam serca nikogo zmuszać. No to nie namawiam :)

Akurat poza "Salo..." filmy Pasoliniego są dość strawne. A przynejmniej nie bardziej niestrawne niż wszystko inne robione we Włoszech w jego czasach. A to co wtedy wydawało się bardzo kontrowersyjne, może wydać się co najwyżej nieco bezwstydne (np. Dekameron).

Konkretnie miałam na myśli "Chlew", który sądząc po opisach może być ciężki. Ale nie widziałam tego, więc może to nieprawda.

Salo jest nie tylko o pogardzie i sadyźmie. Przypominam o ostatniej, pięknej scenie w tym filmie. Moim zdaniem dzięki niej ten film całkowicie zmienia nastrój.

Nie ma w nim absolutnie nic pięknego. To chory film, który nigdy nie powinien powstać.

Uważasz, że w sztuce chodzi tylko o "piękno" (cieszę się, że ktoś rozumie to pojęcie, bo ja mam z tym olbrzymi kłopot i staram się nie nadużywać tego słowa)? A ukazanie choroby? Sztuka nie może być od pokazywania tego , co chore? Wrażenia estetyczne mogą być bardzo skrajne. Sztuka może wzbudzać zachwyt, a może też wzbudzać obrzydzenie. To długa dyskusja i toczy się od wieków. Ale Twoja reakcja jest właściwa - oburzenie. To jest OK. Sto razy gorsza jest zwykła ignorancja, która ujawniła się w dyskusji. Pasolini ślizgał się po niebezpiecznym terenie, eksperymentował ze złem i zapłacił za to najwyższą cenę.Ale artysta może przełamywać bariery, choć nie musi się to wszystkim podobać - to a propos Twojej sugestii, że ten film nie powinien powstać.

a raczej jest pokazem zobojętnienia na krzywdę innych. Przecież to ewidentnie kojarzy się z tańcem śmierci ;).

nie bądźmy cipami, jeżeli ktoś nie potrafi krytycznie spojrzeć na rzeczy typu Salo to z pewnością nie powinien brać się na poważnie za kulturę i w ogóle nie powinien interesować się np. filmami itp.

popieram, nie bądźmy cipami.

zgoda.

Jak dla mnie... coś zdecydowanie okropnego. Nie obejrzę tego filmu po raz drugi, chociaż z pewnością by się to przydało, żeby go w pełni zrozumieć i przeanalizować, niestety ... nie mam ochoty.

Film śmierdzi kupą. Gówniane kino.

Śmierdzi, ma śmierdzieć, ma to być smród całego ludzkiego gówna. Dobrze napisane.

To najtrudniejszy do filmasterowej oceny film jaki widziałem.

Męczący, w miarę czytelny, ale nie poruszył.

Pasolini tropi źródła faszystowskich okrucieństw we wszystkich wcześniejszych przejawach "rozumowych" nurtów kultury europejskiej od renesansu począwszy. Salo jest zbudowane z podobnych elementów, co filmy trylogii życia, jednak wnioski są odmienne. To wciąż potężne oskarżenie, które z czasem nie traci na sile, jednak chyba nie najlepsza odpowiedź na pytanie "dlaczego". Brakuje mi tutaj jakiegoś minimalnego utożsamienia i późniejszego odrzucenia, które znajduję np. w Zmierzchu bogów Viscontiego. Dla Pasoliniego już sama arystokratyczna willa jest piekłem, które może być nasączane coraz to obrzydliwszymi treściami. Taka postawa powoduje, że reżyser może jedynie pokazywać, a nie objaśniać coś, do czego z racji całkowitego odrzucenia nie ma dostępu. Opowiada o potworności, próbując nie stać się w nawet najmniejszym stopniu potworem. Doceniam tę postawę, ale nie wiem czy to wyszło filmowi na dobre.

Reżyser oskarża głównie samego siebie.

balzac4
patrycja76
Nietutejszy
MRZVA
Konfucjusz70
kotskacukru
Farary
Lamia
zur887
sajev