Ostatni taniec Salome (1988)
Salome's Last Dance
Reżyseria:
Ken Russell
Akcja filmu jest swobodną adaptacją sztuki Oscara Wilde'a pt.: Salome. Jest rok 1893. Wilde wraz ze swoim kochankiem Alfredem przybywają w dniu Guya Fawkes'a do luksusowego domu publicznego, gdzie czeka ich niespodzianka ― zostają wciągnięci w inscenizację sztuki, w której główne role grają albo prostytutki, albo ich klienci. W rzeczywistości jednak każdy z nich gra niejako podwójną rolę... (Tofifest)
Obsada:
- Glenda Jackson Herodias / Lady Alice
- Stratford Johns Herod / Alfred Taylor
- Nickolas Grace Oscar Wilde
- Douglas Hodge John the Baptist / Lord Alfred 'Bosey' Douglas
- Imogen Millais-Scott Salome / Rose
- Denis Lill Tigellenus / Chilvers
- Russell Lee Nash Pageboy
- Ken Russell Cappadocian / Kenneth
- David Doyle A. Nubin
- Warren Saire Young Syrian
- Kenny Ireland 1st Soldier
- Michael Van Wijk 2nd Soldier
- Paul Clayton 1st Nazarean
- Imogen Claire 2nd Nazarean
- Tim Potter Pharisee
- Matthew Taylor Sadducean
- Linzi Drew 1st Slave
- Tina Shaw 2nd Slave
- Caron Anne Kelly 3rd Slave
- Mike Edmonds 1st Jew
- Willie Coppen 2nd Jew
- Anthony Georghiou 3rd Jew
- Leon Herbert Namaan
- Dougie Howes Phoney Salome
- Lionel Taylor Police Sergeant
- Colin Hunt Police Constable
- David Addison Police Constable
- Robert Goodey Black Maria Driver
- Danny Godfrey Hansom Cab Driver
- Allison Cella Child
- Frank Cella Child
- Simon Gilbey Child
- James Harte Child
- Martino Lazzeri Child
- Sinead Lightly Child
- Sheree Murphy Child
- Charles Richards Child
Dziwny, nudnawy film, ratowany jedynie przez pojedynczą scenę oraz zakończenie podnoszące tę dziwność do kwadratu.
Oscar Wilde dostałby zawału gdyby to przeczytał, ale niektóre z jego powiedzonek stały się już wytartymi frazesami i umieszczone w dialogach brzmią pretensjonalnie zamiast, jak kiedyś, świeżo i dowcipnie. Jak na taki niski budżet wyjątkowo starannie zaprojektowana scenografia i kostiumy. Do tego unikalny klimacik libertyński "z lekką nutką dekadencji". Całość nieco zbyt statyczna jak na mój gust, ale jest kilka bezcennych fragmentów, dla których warto zobaczyć ten film.
Ken Russell jak nikt nadaje się do zaadoptowania Oscara Wilda. Ta ekranizacja sztuki wykracza poza tradycyne granice, mieszając sztukę z samym życiem, podobnie jak Croenenberg w Nagim Lunchu postąpił z William S. Burroughsem i jego nowelą. "Ostatni taniec Salome" doskonale oddaje atmosferę końca XIX wieku. Jest przaśno-zabawny, nieco szokujący, lekko dekadencki i przede wszystkim doskonale zagrany - można poczuć się widzem w teatrze sprzed ponad stu lat.