Bitwa pod Wiedniem (2012)

September Eleven 1683
Reżyseria: Renzo Martinelli

Latem 1683 roku trzysta tysięcy wojowników Imperium Osmańskiego pod wodzą Wielkiego Wezyra Kary Mustafy rozpoczyna oblężenie Wiednia. Po ucieczce Cesarza Leopolda los miasta staje się coraz bardziej niepewny. Jeśli Wiedeń upadnie, armia Wielkiego Wezyra bez trudu dotrze aż do Morza Północnego, a potem także do Rzymu. Po wielu tygodniach oblężenia, 12 września 1683 roku, dochodzi do decydującej bitwy. Szale zwycięstwa przechylają się wielokrotnie. W chwili, gdy wszystko zapowiada bliski tryumf armii Wielkiego Wezyra, do boju włączają się polskie wojska. Pod wodzą króla Jana III Sobieskiego husaria stacza morderczą walkę, w której ważą się nie tylko losy miasta, ale i całej Europy. (opis dustrybutora)

Obsada:

Pełna obsada

Film jeden z gorszych, jakie do tej pory oglądałem. Powyżej przeciętnej, w mojej opinii zasługuje na 7.

Napisałem, że jeden z gorszych, a oceniłem na 7, ponieważ jeden z gorszych to w tym przypadku dobry.

Po pierwsze, koszmarne dłużyzny. Po drugie, tendencyjny przekaz. Po trzecie Bachleda jako chora umysłowo księżna. Po czwarte, straszliwe efekty specjalne w postaci chamsko nałożonego dymu. Po piąte, sceny batalistyczne przed-Potop-owe. Po szóste, kiczowate widoki. Z plusów - polscy aktorzy grali całkiem fajnie, Adamczyk świetnie pasował na Leopolda, podobnie jak Mustafa na Mustafę. Odradzam. Nuda i stracony czas, chyba że ktoś lubi spać w kinie.

Jestem przerażony na samą myśl o tym filmie.

Czuję się po tym filmie zwyciężony niczym Kara Mustafa pod Wiedniem. Kolejne sceny dzielą się na złe, bardzo złe i "Dżizas, co ja właśnie zobaczyłem?". Rzecz jasna z przewagą tych ostatnich, w końcu tytuł polsko-włoskiej koprodukcji zobowiązuje. Uśmiałem się na tym cudzie jak rzadko kiedy, bo jest w nim właściwie wszystko: paździerzowe efekty specjalne, alegoryczność niczym z historycznego kina radzieckiego, tzw. wątki z dupy, bardzo złe aktorstwo, drewniane dialogi, a wisienkę na torcie stanowi śnieg padający poziomo (bez wiatru) i siedemnastowieczny mnich z papieskim krzyżem (tym od JPII). Czapki z głów, trudno będzie przebić "Bitwę pod Wiedniem", chociaż i tak polscy filmowcy będą się bardzo starać.

Od dawna myślałem, żeby stawić temu czoła z flaszką w ręku, ale bałem się, czy jedna flaszka wystarczy ;)

Nie mam pojęcia, ja takie filmy oglądam wyłącznie na trzeźwo.

Trochę efekty nie bardzo i wojska obu stron zbyt mizerne, ale nie sposób nie docenić historycznej wymowy tego filmu. tylko Polska i chrześcijaństwo mogą ocalić świat Zachodu przed islamską kolonizacją.

Jeszcze wilkołaki, nie zapominajmy o wilkołakach!

kurczę, a gdzie były?

W kinowej wersji podczas bitwy wilk przyjmuje ludzką postać i staje po stronie wojsk chrześcijańskich. Efekt jest tak specjalny, że został wycięty z wersji dvd.

ja mam dvd, za zyla kupiłem w tanim sklepie

NikoPL
KornelNocon
MureQ
jakilcz
lapsus
Ambrotos
peeroog
inheracil
grizz
blejk1