Serce bumerang (2011)

Serdtsa bumerang
Reżyseria: Nikolay Khomeriki

Kostia ma 23 lata, pracuje jako asystent inżyniera w metrze. Pewnego razu lekarz zdiagnozował u Kostii poważną chorobę. Bohater filmu dowiaduje się, że ma chore serce i może umrzeć w każdej chwili. Kostia postanawia nikomu nie mówić o swojej chorobie. Próbuje żyć jak dawniej, ale coraz częściej rozmyśla o sensie życia. (Sputnik)

Obsada:

Pełna obsada

Nuda, moi państwo, nuda, aż dłuższego tekstu pisać się odechciewa, bo niby o czym? Facet jest niby zdrowy, ale ma chore serce czego efektem jest to, że może w każdej chwili umrzeć. Nie mówi o tym nikomu i żyje tak jak dawniej, czyli smętnie snuje się po mieście i jeździ metrem i tak jeździ i jeździ, aż do zanudzenia widza. By broń Boże nie dało się wzbudzić zainteresowania całość jest czarno-biała (przecież kolory mogłyby kogoś ożywić).

Myślę, że nawet kolor nic by tu nie dał...

Nie twierdzę, że uratowałby ten film, ale tylko trochę mu dopomógł. Ciekawa forma wizualna to zawsze plus i niejednokrotnie sprawia, że film w ogóle da się oglądać. W tym wypadku wybrano najnudniejszą z możliwych, nie wiadomo dlaczego, przynajmniej ja nie potrafię uzasadnić pokazania tej treści poprzez tę formę.

Jakieś takie to nijakie. Filozofia życia rodem z moskiewskiego metra, poprzeplatana rodzajowymi scenkami i często nic nie wnoszącymi obserwacjami otoczenia. Ujęcia ascetycznie i powolnie manewrują w dziwnej bezowocnej historii faceta, który w każdej chwili może umrzeć. Najlepiej odzwierciedla to końcowa scena (wybaczcie spoiler). W metrze maszynista pyta naszego bohatera:
- Więc dlaczego nie poszedłeś?
I zapada cisza...

exellos
inheracil