Han Solo: Gwiezdne wojny - historie (2018)
Solo: A Star Wars Story
Reżyseria:
Ron Howard
Niestety, ten film nie ma jeszcze porządnego opisu.
Spróbuj na IMDb.
Obsada:
- Emilia Clarke Qi'Ra
- Alden Ehrenreich Han Solo
- Woody Harrelson Tobias Beckett
- Paul Bettany
- Thandie Newton
- Donald Glover Lando Calrissian
- Warwick Davis
- Clint Howard
- Joonas Suotamo Chewbacca
- Phoebe Waller-Bridge
- Richard Dixon Elite Citizen
- Ian Kenny
- Deepak Anand Sheesha Smoking Guest
- Sarah-Stephanie Sarah-Stephanie Dancer
- Omar Alboukharey Deck People
- Slim Khezri Alien / creature
- Sean Gislingham Mud Trooper
- Nathaniel Lonsdale Mud Trooper
- Douglas Robson
- Daniel Prewitt Mud Trooper
- Ray Whelan Marauder
- Marc Esse Imperial Officer
- Sean James Henchman
Zwiastun:
Wyróżniona recenzja:
Cannes 2018: Solo. A Star Wars Story
Ocena recenzenta:
7/10
Ron Howard to jest jednak gość. Wszyscy postawili już krzyżyk na filmie „Solo: A Star Wars Story”. Od produkcji odsunięto pierwotnych reżyserów, główny aktor mało komu przypadł do gustu, pierwsze materiały z filmu nie zachęcały, a tymczasem stary fachowiec, który wskoczył do rozpędzonego już pociągu w biegu, dostarczył kino rozrywkowe na poziomie nieosiągalnym dla większości blockbusterów. Kathleen Kennedy wiedziała do ...
Autor: Krzysztof Bogumilski
Data:
Byłoby bardziej znośnie, gdyby Ehrenreich nie próbował grać Harrisona Forda. Wygląda to groteskowo.
Witam ,
Jak myślicie Han Solo bije się na szczyt boxoffice ??
Galaktyka ma się dobrze.
Film wygląda na nakręcony w dużej mierze po to, by ugłaskać fandom, który znienawidził "Ostatniego Jedi". Jest relatywnie bezpieczny, korzysta z utartego schematu "facet i jego najszybsza bryka" (jak w "Piratach z Karaibów"), wyraźnie odnosi się do pogłębionej mitologii Statłorsów, która mnie zupełnie nie obchodzi. Chyba jedynym pomysłem naprawdę oryginalnym, z którego miałam trochę zabawy, jest droid-rewolucjonistka. No i jeszcze to, że spin-offy mają wyraźną tendencję do miksu gatunkowego (tutaj film o napadzie, w "Rogue One" kino wojenne). Tylko to troszku za mało, żeby zapamiętać ten film na więcej niż kilka dni.
Ci nieludzcy (nie-ludzcy?) rewolucjoniści to jakaś nowa moda w Hollywood. W Thorze było to po prostu lepiej zrobione. Problemem Solo, na który nie cierpią aż tak bardzo nowe główne Star Warsy jest aktorstwo. Clarke i Ehrenreich byli okropni.
No faktycznie, w Thorze też był ktoś taki. Pewnie komuś się spodobał Korg jako comic relief i też chciał mieć kogoś takiego w "Solo". Tylko jednym z uroków Korga było to, że dla niego rewolucja była chyba celem samym w sobie, nie miał jakiejś szczególnej politycznej agendy. Bierze się żart i opowiada ponownie, tylko podmienia się istotny szczegół, tak że robi się mniej śmiesznie. Typowe Hollywood.