Tajemnicza wiadomość na temat przeszłości Bonda skieruje go na trop złowrogiej organizacji WIDMO. Podczas gdy M toczy polityczną batalię o przyszłość MI6, agent 007 odkrywa przerażającą prawdę o najpotężniejszej instytucji przestępczej świata.
Obejrzałem ,,Spectre'' i został on moim odkryciem sezonu. Muszę powiedzieć, iż miałem okazję nacieszyć oczy najlepszym Bondem od czasów serii z udziałem Rogera Moore 'a. Jest to film w nowym wydaniu, który zupełnie nie kopiuje starszych pozycji, ale znajdziemy tutaj bardzo dużo nawiązań i odnośników. Te zabiegi i ta zabawa jest w kinie stosowana coraz częściej - i tutaj również ...
Znacie ten dowcip: po czym odróżnić oryginalną torebkę Chanel od jej taniej podróbki? Ta pierwsza nie podróżuje z właścicielem komunikacją miejską. Tę sytuację można przenieść na nowy film z agentem 007. Zamiast wypasionego Astona Martina, dostaliśmy co najwyżej Fiata Punto po lekkim tuningu. Niby akcja, niby efekty specjalne, a jednak wieje nudą i nachalnym podrabianiem bondowskich motywów z różnych dekad. ...
Muszę chyba obejrzeć ten film jeszcze raz, żeby go uczciwie ocenić (akcja 0,7 przed projekcją trochę utrudnia obiektywizm ;)) ale moje pierwsze wrażenia są niestety fatalne. Film bez błysku, w którym niby wszystko jest, ale wszystko jakby na siłę, nawet wyczekiwana scena z Moniką Bellucci wygląda jak ponury żart. W tej chwili byłbym zmuszony powiedzieć, że to jeden z najsłabszych Bondów w historii serii :-/
No nie, niestety. Waltz jest okej (taki jak zawsze), Bellucci wygląda staro i w ogóle nie seksownie, a Craig już ma najwyraźniej dość grania tej postaci.
Oglądalny dzięki dobrym zdjęciom, muzyce i kilku popisowym scenom akcji (np. świetny wstępniak). Scenariusz obraża mnie jako widza, nonszalancko podając mi fakty "bo tak", wprowadzając obleśne, wyświechtane rozwiązania fabularne i nie dbając bynajmniej o to, aby jasno przedstawić o co, kurwa, chodzi. Waltz nie dostaje nic do zagrania, więc nic nie gra. Wątek miłosny żenujący i poprowadzony całkowicie niewiarygodnie. Rozwiązanie akcji niesatysfakcjonujące, poczucie humoru bez wdzięku. Chyba potrzebny nowy reboot, i to już po 4 odcinkach.
Dodam, że poszłam bez wielkich oczekiwań, bo już wiedziałam, co Ty napisałeś. I uważam, że miałeś rację, poza może znęcaniem się nad Craigiem, bo on też nie dostał nic do zagrania, a mimo to starał się biedak jak mógł. ;)
Czarny charakter bez sensu, dziewczyna Bonda bez sensu, wszystkie litery alfabetu bez sensu, Bond bez sensu. A nawet kwestia wojny informacyjnej mogła być interesująca, tylko co z tego, skoro nic nie ma tu sensu.
„Spectre” to świetne, bardzo klasyczne widowisko, w którym widać wartość każdego wydanego na produkcję dolara. Ładny finisz wątków i masa precedensów łączących Bonda z resztą filmów, które świetnie znamy. To na co czekałem.
Muszę chyba obejrzeć ten film jeszcze raz, żeby go uczciwie ocenić (akcja 0,7 przed projekcją trochę utrudnia obiektywizm ;)) ale moje pierwsze wrażenia są niestety fatalne. Film bez błysku, w którym niby wszystko jest, ale wszystko jakby na siłę, nawet wyczekiwana scena z Moniką Bellucci wygląda jak ponury żart. W tej chwili byłbym zmuszony powiedzieć, że to jeden z najsłabszych Bondów w historii serii :-/
Czy Waltz jest w tym bondziaku diabelnie inteligentny, Bellucci piekielnie seksowna, a Craig cholernie twardy?.
No nie, niestety. Waltz jest okej (taki jak zawsze), Bellucci wygląda staro i w ogóle nie seksownie, a Craig już ma najwyraźniej dość grania tej postaci.
Lipa. To wybiorę się na Pentameron.
Oglądalny dzięki dobrym zdjęciom, muzyce i kilku popisowym scenom akcji (np. świetny wstępniak). Scenariusz obraża mnie jako widza, nonszalancko podając mi fakty "bo tak", wprowadzając obleśne, wyświechtane rozwiązania fabularne i nie dbając bynajmniej o to, aby jasno przedstawić o co, kurwa, chodzi. Waltz nie dostaje nic do zagrania, więc nic nie gra. Wątek miłosny żenujący i poprowadzony całkowicie niewiarygodnie. Rozwiązanie akcji niesatysfakcjonujące, poczucie humoru bez wdzięku. Chyba potrzebny nowy reboot, i to już po 4 odcinkach.
Nic dodać, nic ująć.
No właśnie, niestety też miałem takie wrażenie, ale bardzo chciałem się mylić.
Dodam, że poszłam bez wielkich oczekiwań, bo już wiedziałam, co Ty napisałeś. I uważam, że miałeś rację, poza może znęcaniem się nad Craigiem, bo on też nie dostał nic do zagrania, a mimo to starał się biedak jak mógł. ;)
Powiało nudą.
Czarny charakter bez sensu, dziewczyna Bonda bez sensu, wszystkie litery alfabetu bez sensu, Bond bez sensu. A nawet kwestia wojny informacyjnej mogła być interesująca, tylko co z tego, skoro nic nie ma tu sensu.
A dziewczyna Bonda to czemu bez sensu?
„Spectre” to świetne, bardzo klasyczne widowisko, w którym widać wartość każdego wydanego na produkcję dolara. Ładny finisz wątków i masa precedensów łączących Bonda z resztą filmów, które świetnie znamy. To na co czekałem.