Gwiezdne wrota: Kontinuum (2008)
Podczas jednej z eksploracyjnych misji, tajna militarna wojskowa jednostka SG-1 musi poradzić sobie z nadzwyczajnym zdarzeniem. Bez wiadomej przyczyny, dwóch członków drużyny badawczej rozpływa się w powietrzu. Szukając odpowiedzi grupa decyduje się powrócić na Ziemię. Na miejscu okazuje się, że gwiezdne wrota - starożytna droga komunikacji pomiędzy światami nigdy nie zostały odkryte. Co więcej, nikt nie wie o istnieniu drużyny oraz powierzonych im misjach. Walcząc z czasem, który pierwszy raz nie stoi po ich stronie, członkowie jednostki SG-1 muszą nie tylko przekonać rząd i wojsko o swych zamiarach, lecz przede wszystkim znaleźć i pokonać żądnego włądzy Ba'ala odpowiedzialnego za całą sytuację...
Obsada:
- Ben Browder Colonel Cameron Mitchell / Captain of the Achilles
- Amanda Tapping Colonel Samantha Carter
- Christopher Judge Teal'c
- Michael Shanks Dr. Daniel Jackson
- Beau Bridges Major General Hank Landry
- Claudia Black Vala Mal Doran / Quetesh
- Richard Dean Anderson Major General Jack O'Neill
- Cliff Simon Ba'al
- Don S. Davis Lieutenant General George Hammond
- William Devane President Henry Hayes
- Steve Bacic Camulus
- Gary Jones Chief Mst Sgt. Walter Harriman
- Peter Williams Apophis
- Jacqueline Samuda Nirrti
- Darcy Cadman Russian Officer
- David Ingram Air Force Major
- Derek Peakman Tok'ra Elder
- Ron Halder Cronus
- Barry Campbell Crewman On Sail
- Vince Crestejo Lord Yu
- Colin Cunningham Major Paul Davis
- Juan Llorens Cab Driver
- Tracy Trueman Neighbor
- Jay Williams Ra
- Kirsten Williamson Officer
- Martin Wood Wood
- Brad Wright F15 pilot
Wyróżniona recenzja:
Continuum, ale bez Q
Stargate: Continuum to trzeci film spod znaku Stargate, a drugi z ekipą SG-1 znaną z serialu. O nowości ciężko tutaj mówić, produkcja ma już bowiem trochę na karku, premierę miała 29 lipca 2008 roku. Scenariusz napisany przez Brada Wrighta i Jonathana Glassnera wcielił w życie reżyser Martin Wood. O ile w przypadku The Ark of Truth (pierwszego filmu z SG-1) ...
Opinia doświadczonego maniaka Scifi: jak na Stargate, to film wypada słabo.
Mieszane uczucia. Jako samodzielny film sf - nie broni się oczywiście. Jako odprysk SG - tak średnio, chociaż już wypada bez porównania lepiej niż ten film z 1994. Ma lepsze efekty i najfajniejszą ekipę, Teal'c z włosami śliczny i więcej się uśmiecha. ;) Oglądało się przyjemnie, ale bez uniesień.