Take This Waltz (2011)

Reżyseria: Sarah Polley
Scenariusz:

Drugi film wyreżyserowany przez uznaną aktorkę, Sarah Polley, po jej nagradzanym debiucie „Daleko od niej”, to słodko-gorzka historia o kobiecie, która zmuszona jest wybierać między dwoma mężczyznami. Dwudziestoośmioletnia Margot (w tej roli rewelacyjna jak zwykle Michelle Williams) jest szczęśliwą żoną Lou, autora książek kucharskich (obsadzony wbrew swemu komediowemu emploi Seth Rogen). Ale kiedy Margot poznaje Daniela, obydwoje natychmiastowo zakochują się w sobie. Co gorsza, okazuje się, że Daniel mieszka po przeciwnej stronie ulicy. Dwójka bohaterów zaczyna spędzać ze sobą coraz więcej czasu, próbując zwalczyć namiętności i rodzące się między nimi uczucie. (OffPlusCamera)

Obsada:

Pełna obsada

Zwiastun:

Fani Michelle zaczynają odczuwać przesyt.

Pełno w tym filmie niebanalnych, pomysowych scen, które sprawiają, że produkcja wyróżnia się na tle innych o podobnej tematyce. Jest oryginalnie i to mnie przekonało.

Powiedziałabym, że to jest taka bardziej kobieca, romantyczna i delikatna powtórka z Blue Valentine. Nie bardzo kumam, o co czasem chodziło Margot, ale jej zawieszenie między niedojrzałością charakterystyczną dla nastolatków/dzieci a dorosłością uzasadnioną wiekiem pokazane zostało wręcz fantastycznie. Jednakże film trochę o niczym, ale faktycznie pięknie, klimatycznie zobrazowany.

Cudny film. Wizja artystyczna niesamowicie sensualna, nasycona kolorami, zapachami, smakami. Ten film przemawia do zmysłów. Michelle Williams przypominała mi młodą Juliette Binochet. I Toronto jest takie śliczne. Sarah Polley niewolna od patriotyzmu lokalnego i bardzo dobrze. Toronto ma śliczne zakątki czego wielu z nas tu mieszkających lubi nie widzieć.

To trochę ciężka, gęsta i lepka opowieść, jak lato w Toronto, ale ostatecznie od czego są dodatki na płycie: dobrze jest po wszystkim wyrwać się z tej atmosfery i zastanowić bardziej z boku nad historią i bohaterami. Postacie są w zachowaniu zaskakująco bliskie grającym je aktorom i to jest bardzo fajne, bo są wyraziście różni, ale oddanie wszystkich odcieni neurozy (i zabawności, ale to łatwiej) Margot przez Williams to wspaniałość! Niezły obyczaj, podobno o pożądaniu, niespełnieniu i potrzebie szukania czegoś (w sensie że współtworzy to nas samych, a nie jest przykrym dodatkiem) i o niejasności decydowania. Dla mnie jeszcze plus w postaci komiczki Sary Silverman. Raczej do poczucia i pokontemplowania niż do rozumienia. A zwłaszcza do obserwowania zachowania Margot.

aneczka840
AnnaSak
Szklanka1979
cocokokaina
deliberado
marcepani
annemily
papacott
adam6644
FoolCanBeKing