Tamara i mężczyźni (2010)
'Tamara Drewe'
Reżyseria:
Stephen Frears
Młoda dziennikarka wraca po latach do rodzinnej miejscowości, gdzieś w zapomnianej części Anglii. Dom jej dzieciństwa został wystawiony na sprzedaż, wśród członków lokalnej wiejskiej społeczności wzbudza przeróżne ukryte żądze, a emocje rosną.
Obsada:
- Gemma Arterton Tamara Drewe
- Roger Allam Nicholas Hardiment
- Bill Camp Glen McCreavy
- Dominic Cooper Ben Sergeant
- Luke Evans Andy Cobb
- Tamsin Greig Beth Hardiment
- Jessica Barden Jody Long
- Charlotte Christie Casey Shaw
- James Naughtie Interviewer
- John Bett Diggory
- Josie Taylor Zoe
- Bronagh Gallagher Eustacia
- Pippa Haywood Tess
- Susan Wooldridge Penny Upminster
- Amanda Lawrence Mary
- Zahra Ahmadi Nadia Patel
- Cheryl Campbell Lucetta
- Alex Kelly Jody's Mum
- Emily Bruni Caitlin
- Lola Frears Poppy Hardiment
- Tom Allen Vintner
- Patricia Quinn Posh Hippy
- Walter Hall Army Geek
- Joel Fry Steve Culley
- Lois Winstone Fran Redmond
- Nathan Cooper 'SWIPE' Band Member
- Albert Clark Boss the Dog
Przyjemna angielska komedia romantyczno-erotyczna. I nic więcej.
Lekka komedia obyczajowa o perypetiach damsko-męskich w scenerii angielskiej prowincji. Pozytywne kino, w wielu miejscach zabawne, jednak w kilku również irytujące (ale to kwestia subiektywnego odbioru).
Angielska komedia? Nie przepuszczę.
Nie wiem, co myśleć o tym filmie. Niby przyjemna komedia z pięknymi zdjęciami, ale to chyba trochę za mało jak na Muranów. Coś za dużo ostatnio tych wpadek.
Mocno 'takie sobie'. Przyjemne, ale do szybkiego zapomnienia.
Nieźle,inteligentnie,ZABAWNIE.Ciekawy dobór bohaterów i ich jakże różnych osobowości borykających się ze swoimi słabościami.Obraz sielanki na angielskiej prowincji zostaje skutecznie zakłócony przez długie nogi Tamary.Zostaje uruchomiona męska fantazja na temat jej nóg i nie tylko.Komedia pomyłek,okraszona tragikomiczny wątkami(śmierć przez stratowanie rozpędzonego bydła)powoduje,że film ogląda się przyjemnie i się nie dłuży(111 min.).Dla mnie całkiem dobre kino bez specjalnych ambicji na dzieło
Najjaśniejszym punktem tego filmu jest Jessica Barden jako Jody Long – rozbrajająca, postrzelona psychofanka perkusisty zespołu Swipe – Bena Sergeanta. Gdyby nie ona, film byłby totalną porażką. Jako komedia zawodzi, jako romantyczna rozczarowuje, a jedyny dramat polega na tym, że człowiek widzi na liście płac takie nazwiska jak Stephen Frears i Alexandre Desplat, ale nie czuje ich wkładu w końcowy efekt. Desplat odwalił chałturę (myślałby kto, że jego pozycja w światku filmowym jest na tyle mocna, że nie musi przyjmować takich zleceń, albo że jest takim geniuszem, że nie potrafi skomponować przeciętnej muzyki), Frears źle dobrał scenariusz i nic z niego nie wycisnął. Miło było popatrzeć na Gemmę Arterton, a jeszcze milej na Luke’a Evansa, ale ładne widoki nie są w stanie pokryć niedostatków scenariusza i zrekompensować nudy. Odpowiedź na pytanie, czemu dałam aż 5/10, znajdziecie w pierwszym zdaniu tej recki. Jeśli warto było zmarnować prawie 2 godziny, to wyłącznie dla tego wątku.
Filmaster podpowiada mi przewidywaną ocenę tego filmu 10,76. Nidz z tego!