Egzorcysta (1973)
The Exorcist
Reżyseria:
William Friedkin
Scenariusz:
William Peter Blatty
Pewnego dnia mała dziewczynka, mieszkająca wraz z matką w Geogetown, zaczyna się bardzo dziwnie zachowywać. Posiada niezwykłą siłę i może lewitować. Kiedy wiedza lekarska i medycyna zawodzą, matka dziewczynki sprowadza księdza, który odkrywa, że dziewczynka jest opętana przez demona...
Obsada:
- Ellen Burstyn Chris MacNeil
- Max von Sydow Father Merrin
- Lee J. Cobb Lt. Kinderman
- Kitty Winn Sharon
- Jack MacGowran Burke Dennings
- Jason Miller Father Karras
- Linda Blair Regan
- Reverend William O'Malley Father Dyer
- Barton Heyman Dr. Klein
- Peter Masterson Dr. Barringer, Clinic Director
- Rudolf Schündler Karl
- Gina Petrushka Willi
- Robert Symonds Dr. Taney
- Arthur Storch Psychiatrist
- Reverend Thomas Bermingham Tom, President of University
- Vasiliki Maliaros Karras' Mother
- Titos Vandis Karras' Uncle
- Wallace Rooney Bishop Michael
- Ron Faber Chuck, Assistant Director / Demonic Voice
- Donna Mitchell Mary Jo Perrin
- Roy Cooper Jesuit Dean
- Robert Gerringer Senator at Party
- Mercedes McCambridge Pazuzu
- William Peter Blatty Producer
- Mary Boylan First Mental Patient
- Richard Callinan Astronaut
- Mason Curry
- Eileen Dietz Pazuzu's Face
- Yvonne Jones Bellevue Nurse
- John Mahon Language Lab Director
- Reverend John Nicola Ksiądz
- Vincent Russell Subway Vagrant
W dzisiejszych dekadenckich czasach nie robi już piorunującego wrażenia jako horror. Ale tym, co mnie w nim naprawdę przejęło, była postać ojca Karrasa i ona się akurat specjalnie nie zestarzała.
Najwybitniejszy horror jaki nakręcono. Częściowo oparty na faktach, co jeszcze bardziej potęguje niepokój u widza. Autentyczne arcydzieło.
Ze względu na efekty specjalne ogląda się świetnie, ale jeśli idzie o akcję, to jest ona strasznie prosta. Co ciekawe, film skupia się tylko na skuteczności "odczarowywania", nie wykorzystał natomiast potencjału tkwiącego w metafizyce i teologii - czy to naprawdę opętanie? kim może być opętujący? czy ma znaczenie, że za egzorcyzmy wziął się ksiądz katolicki, a nie ktoś inny? Mogły być głębokie ciary, a tak tylko nerwy z czym wyskoczy. Ale fajnie wreszcie zobaczyć po parodii w Strasznym filmie 2.
Jako to?. Wszystko to w filmie było przecież z nawiązką. Wizyty lekarskie, wahania księży (jeden nawet nie był pewny czy sam jest wierzący), metafizyczna scena otwierająca na pustyni, cienie na ścianach w domu opętanej, genialne niejednoznaczne zakończenie. Akurat moim zdaniem efekty specjalne mają tu najmniejsze znaczenie i były tylko dodatkiem.
http://www.filmsite.org/exor.html
Ja to odczułem inaczej, choć nie oglądałem zbyt uważnie i mogłem czegoś nie chwycić albo nie zobaczyć, więc się nie upieram. Pewnie jeszcze będę miał okazję sprawdzić to swoje pierwsze wrażenie.
Wybaczcie, ale moja reakcja na ten film brzmi: "nudzę się, nudzę się, o cholera, boję się. Nudzę się, nudzę się, o cholera, boję się" Nie poczułam klimatu. Zresztą, ten sam problem mam z Dzieckiem Rosemary (którego nawet nie dooglądałam), więc chyba horrory z lat 60/70 nie są dla mnie (zresztą późniejsze też zdecydowanie nie - za bardzo się boję ;) ) Postać księdza jest dobra, ale filmu u mnie nie ratuje, może podnosi ocenę o jedną gwiazdkę. Za to wątek muzyczny jest przegenialny, zresztą jak większość rzeczy, którą zrobił Mike Oldfield (utwór nazywa się Tubular Bells, polecam posłuchać cały, do filmu wzięli tylko fragment).
Bohater filmu Astropia zaliczył "Egzorcystę" do filmów, które należy oglądać w dzieciństwie, kiedy robią na widzu niezapomniane wrażenie, bo nie przejmuje się warsztatem filmowym etc. :D
Dla mnie najlepszy horror jaki powstał i nic tego nie zmieni. Film kompletny w każdym detalu.
Niewiele traci po 40 latach.