Godziny (2002)
Nowy Jork u schyłku dwudziestego wieku. Londyn 1923. Los Angeles 1949 roku. Clarissa wydaje książki. Virginia pisze powieści. Laura zajmuje się domem. Historia życia trzech kobiet żyjących w trzech różnych epokach. Jedna z nich to znana pisarka, ogarnieta samobójczą manią Virginia Woolf. Trzy kobiety, trzy historie... I jedna rzecz, która je łączy...
Obsada:
- Nicole Kidman Virginia Woolf
- Julianne Moore Laura Brown
- Meryl Streep Clarissa Vaughan
- Stephen Dillane Leonard Woolf
- Miranda Richardson Vanessa Bell
- George Loftus Quentin Bell
- Charley Ramm Julian Bell
- Sophie Wyburd Angelica Bell
- Lyndsey Marshal Lottie Hope
- Linda Bassett Nelly Boxall
- Christian Coulson Ralph Partridge
- Michael Culkin Doktor
- John C. Reilly Dan Brown
- Jack Rovello Richie Brown
- Toni Collette Kitty
- Margo Martindale Mrs. Latch
- Colin Stinton Hotel Clerk
- Ed Harris Richard Brown
- Allison Janney Sally Lester
- Claire Danes Julia Vaughan
- Jeff Daniels Louis Waters
- Carmen De Lavallade Clarissa's Neighbor
- Eileen Atkins Barbara in Flower Shop
- Daniel Brocklebank Rodney in Flower Shop
- Michael Cunningham Man Outside Flower Shop
- Kate Super Young Clarissa Vaughan
Zwiastun:
Wyróżniona recenzja:
Godziny (The Hours)
Trzy silne kobiety, trzy historie, trzy różne okresy historyczne. Oskar dla Nicole Kidman za pierwszoplanową rolę jako Virginia Woolf - szukająca ucieczki ze swoich lęków i emocji wielkiej pisarki w przededniu samobójstwa. Julianne Moore jako Laura Brown - idealna żona domowa lat 50, która świętuje swoje urodziny, przygotowując się do porodu. Meryl Streep grająca Clarissę Vaughn - współczesną wydawczynię z ...
Film na podstawie książki i co się nieczęsto zdarza, dużo od niej lepszy. Bardzo ciepły i bardzo przygnębiający. Cudowne Moore i Kidman.
Przehisteryzowane. Książka o niebo lepsza.
Przepraszam, ale mnie znudził. Zupełnie nie interesujący dla mnie temat, zagrany w sposób... bolesny (co nie znaczy zły -- w końcu obsada znakomita). Na szczęście "The Reader" tego samego reżysera znacznie bardziej strawny.
To jest pierwszy film, na którym popłakał się przy mnie facet :)
Świetne przedstawienie skomplikowanych relacji międzyludzkich; rozważania nad rolą kobiety i mężczyzny w społeczeństwie, a także nad wpływem literatury na nasze życie; błyskotliwe przeplatanie się planów zdarzeniowych, no i zaskakujące zakończenie. Jednym słowem - arcydzieło.
Wątki z 1951 i 1923 (?) bardzo mnie zainteresowały i wciągnęły, natomiast wątek współczesny nudził, chociaż rozumiem, że miał łączyć wszystko... Dobra, chociaż trochę za bardzo monotonna muzyka, świetne aktorstwo, zwłaszcza Moore i Kidman
Jeden z najlepszych filmów jakie widziałam. Za każdym razem, gdy go oglądam wnosi on coś więcej.
Plejada moich ulubionych aktorek z Julianne Moore i Meryl Streep na czele. Doceniam, ale temu filmowi trochę brakowało, może po prostu miałem za duże oczekiwania. Muzyka? Co za dużo, to niezdrowo.
Klasa, a i klasyka za jakiś czas, to pewne.
Rewelacja. Muzyka Philipa Glassa poruszająca do granic możliwości. Niesamowita obsada. Niezawodni Streep i Harris. KONIECZNIE!
Bardzo intrygujący pomysł z piękną Julianne Moore, super scenografią i znakomitą muzyką. Duże wrażenie zrobiły na mnie role dzieci zadających z wielką niewinnością bardzo trudne pytania.
najlepszy film świata, najlepsza historia.
chyba w kategorii "film dla kobiet" na podobnej zasadzie jak gry komputerowe dzielimy na FPS,RPG,TRS, sportowe, dla dzieci i dla kobiet.
nie, w kategorii "zdaniem interplaygirl".
Czy już pisałam, że po prostu uwielbiam płciową kategoryzaję filmów? Bardzo ułatwia mi życie. Jak jest napisane "kobiece kino", to już wiem, że prawdopodobnie mi się nie spodoba.
Film dla kobiet, też coś... ;P
Ja np. nie lubię filmów dla mężczyzn. Są gupie - to tak jakby statystyczny mężczyzna był gupkiem. Pocieszam się, że tak zwane filmy kobiece są jeszcze gupsze, ale mam tu na myśli bardziej polskie komedie romantyczne, na które moich kumpli w Walentynki ciągną ich panie niż "Godziny".
Ja tam lubię kino dla mężczyzn: im więcej krwi i gołych lasek, tym lepiej.
No, tu się trochę zgodzę - podobnie jak Ty lubię, jak są gołe panie. Ale trochę się nie zgodzę, bo prawdziwie męskie kino było przed gołymi laskami , weźmy taką Marusię.
Nie chcę zgadywać, czy gupsze są filmy ze Stevenem Seagalem czy polskie komedie romantyczne. Niech je historia rozsądzi. :)
Nie lubię "much" latających wokół zepsutego mięsa, opakowanego w pozłotkę, które się wciska ludziom i mówi, że świeże :( A np. takiego Stallone czy Arniego, abo Bronsona łykam bez problemu. Seagala nie trawię, Van Damma też nie
Moim zdaniem świetny film, a kobietą nie jestem.
generalnie przez lata zauważyłam, że ten film się bardziej podoba mężczyznom niż kobietom, nie wiedzieć czemu
oceny na Filmasterze chyba jednak temu przeczą, bo 10-tki widzę od kobiet
nie widzę przy ocenach Godzin na Filmasterze rozkładu z podziałem na płeć i miałam raczej na myśli, doprecyzowując, głównie ludzi, których jednak spotkałam face to face.
Wiem, co miałaś na myśli i tylko zwróciłem uwagę, że Twoje doświadczenia osobiste nie potwierdzają się tu. Podziału na płci też nie widzę, ale po awatarach można się czasem płci domyślić.
Może przyczyną jest to, że wśród Twoich znajomych dominują twarde kobiety i wrażliwi faceci? ;)
po awatarach niczego nie można się domyślić, byli już tacy, co nawet tutaj to udowadniali:) ale w sumie masz rację, mam sporo koleżanek, które uwielbiają filmy ze stevenem seagalem:>
Kino kobiece istnieje i nie ma co temu przeczyć. Ciężko mi sobie wyobrazić mężczyzne, który z zachwytem ogląda np. taki Karmel.
.. albo Przeminęło z wiatrem :)
Np. taki Oferma. Ocenił Karmel na 8/10. Za to Olamus 4/10. Hmm....
Kino kobiece to dosyć rozmyta kategoria - może oznaczać zarówno kino tworzone przez kobiety (takie jak ten nieszczęsny Karmel, Jej droga czy Hurt Locker), jak i kino, którego targetem są kobiety o stereotypowych upodobaniach. Nie przeczę, że oba istnieją.
Ale to w żaden sposób nie rzutuje na osobę odbiorcy, który może być akurat kobietą lubiącą co innego, niż się spodziewają producenci. Gust niejednokrotnie idzie w poprzek przyjętych podziałów, także związanych z płcią. Sugerowanie komuś, że coś mu się podobało, bo jest kobietą, to trochę przegięcie.
Zacznijmy od tego, że żadnych ogólnych stwierdzeń na temat pojedynczych gustów, szczególnie u ludzi tak filmowo uświadomionych jak np. ty, wysnuwać się nie da. Posługując się jednak agregatami, kino kobiece, zarówno jak i kino stricto męskie, istnieje i ma się całkiem dobrze.
A Przeminęło z wiatrem może i jest filmem kobiecym, ale absolutnie mi to nie przeszkadza w uznaniu jego świetności.
Hm, dziwne :) Obejrzałam "Godziny" z facetem, o którym w życiu nie powiedziałabym, że grzeszy wrażliwością. No i cóż, popłakał się :) Jak to się dziwnie te upodobania rozkładają :)
(Oj, jak tu natym Filmasterze rodzinnie i dyskusyjnie. Na poziomie.
Oddech od filmwebowej hołoty)
Dobrze wiedzieć, że podobają się i mężczyznom. Chociaż w sumie nawet mojemu bratu się podobały, a on od "ckliwych dramatów" stroni.
Oglądałam Godziny kilkanaście razy i za każdym jest to moja mała celebracja; łza zawsze leci w momencie ostatniej rozmowy Richarda z Clarissą.
najpierw Limits of Control, teraz Hours... nie znam się na kinie [*]
@interplaygirl bo my jesteśmy taką ekskluzywną hołotą ;)
@Dramatiker nie dramatyzuj :) Nie ma obowiązku lubić Jarmusha, a ja z tym kinem kobiecym to zawsze reaguję fochem, to tylko kolejny odcinek starej telenoweli...
Hej, Limits Of Control też są genialne :P
Ogólnie kocham Jarmuscha, coś nie tak trafiłam? ;>
Dobrze trafiłaś :)
Po prostu Dramatiker ma trochę inny gust, ale mu to wybaczamy ;)
Lov you guys!