Saga Zmierzch: Przed świtem - Część 1 (2011)

The Twilight Saga: Breaking Dawn - Part 1
Reżyseria: Bill Condon

Po pięknym ślubie i hucznym weselu, Bella (Kristen Stewart) i Edward (Robert Pattinson) wyjeżdżają na miesiąc miodowy do Rio de Janeiro. W tym gorącym mieście karnawału, młodzi mogą wreszcie w pełni cieszyć się sobą i oddawać namiętności. Wkrótce Bella odkrywa, że jest w ciąży. Pełne dramatyzmu narodziny dziecka rozpoczynają łańcuch nieodwracalnych zdarzeń - Edward decyduje się podarować Belli nieśmiertelność. Pojawienie się nowego członka w rodzinie budzi niepokój Volturi – przywódców świata wampirów. Czy Edwardowi uda się ocalić to co kocha najbardziej? (opis dystrybutora)

Obsada:

Pełna obsada

Zwiastun:

Ciekawe nazwisko twórcy ;)

Nie umiem znaleźć ani jednego powodu, dla którego moja ocena tego filmu powinna być wyższa niż 1/10.

Ja mam jeden. Hacjenda w Brazylii. Przepiękna. ;)

1 i to na 4 gwiazdki! ;-)

Nie umiem znaleźć ani jednego powodu, dla którego go obejrzałaś ;)

Byłam ciekawa, co dalej, a szkoda mi czasu na czytanie tego typu książek; Miałam darmowe wejściówki; Od czasu do czasu staram się oglądać popcornowe kino, żeby nie czuć się jak totalny kosmita/sprawdzić, co jest grane i z satysfakcją wrócić do całkiem innego typu kina; Inna sprawa, co mnie pociąga w poprzednich częściach Zmierzchu..

Tylko te darmowe wejściówki Cię tłumaczą ;) Nie byłem dość szalony by zapoznać się z tą częścią. Filmów nie widziałem, trzy pierwsze książki przeczytałem gdy byłem jeszcze młodszy i jeszcze głupszy.

No tak, dlaczego ja się w ogóle tłumaczę. :P

Dodajcie do jedynki 4-gwiazdkowy apartament i wyjdzie Wam moja ocena. Film jest bardziej infantylny niż książka, ale jeśli chodzi o porządek zdarzeń - dość wierny. W swojej kategorii nie jest taki najgorszy. Wiem, że sympatia do "Zmierzchu" to obciach, ale jakoś się nie wstydzę. ;)

Ja też się nie wstydzę*. W jakimś szale dałam nawet 7 drugiej części filmu. Ale w tej części nic dla siebie nie znajduję, to po prostu kiepski film. Jedyna dobra rzecz, którą mogę o nim powiedzieć to, że nie zasnęłam na seansie.

* Jednakże uważam, że to jednak zła literatura i złe filmy.

Tak samo bullshitowy jak książka na podstawie której powstał. Ale trzeba przyznać,że jako ekranizacja dobry - w sensie wierny oryginałowi.

Trudno traktować pierwszą część „Przed świtem” jako samodzielny byt. Jeśli ktoś bierze na warsztat połowę książki, w dodatku tę, która stanowi ledwie preludium do głównego zrębu fabuły, to można mówić co najwyżej o przystawce. Ja potraktowałam ten film jak czekadełko. Nie nastawiałam się na nic spektakularnego, nie oczekiwałam zbyt wiele, ciekawiło mnie tylko, jak się to będzie miało do książki. Odpowiedź brzmi: ma się. Edward jojczy bardziej niż w pierwowzorze, brak scen drastycznych (ta najbardziej niesmaczna podana jest w naprawdę zjadliwy sposób), dialogi są bardziej wyświechtane i okraszone niewybrednymi żartami, ale poza tym fabuła zekranizowana jest dość wiernie. Przyjrzawszy się początkowym scenom, wiem już, jak będą wyglądać amerykańskie wesela przez najbliższe parę lat, Stewart i Pattinson jakoś zbrzydli (chyba dotknęło ich to samo fatum, które dopadło aktorów „True Blood” – „klątwa czwartej części”?), hacjenda w Brazylii – przepiękna, muzyka znów in plus, CGI znów sztuczne.

tayla69
KasiaKhadraoui
isobella1994x
nati304
AgaL
JUMAN
Michalwielkiznawca
peterpp2200
tehrave
exxxpresja