Thor: Mroczny świat (2013)
Thor: The Dark World
Reżyseria:
Alan Taylor
Scenariusz:
Jack Kirby,
Stan Lee,
Larry Lieber,
Christopher Markus,
Stephen McFeely,
Don Payne,
Christopher Yost
"Thor: Mroczny świat" to kontynuacja przygód Thora, który nie ustaje w walce o ocalenie Ziemi i pozostałych Ośmiu Królestw przed tajemniczym, starszym niż wszechświat wrogiem. Po wydarzeniach z filmów "Thor" i "Avengers", Thor próbuje zaprowadzić porządek w kosmosie, ale starożytna rasa, dowodzona przez mściwego Malekitha powraca, by zepchnąć wszechświat w ciemność. Stając do walki z wrogiem, którego nie może pokonać nawet Asgard pod wodzą Odyna, superbohater musi udać się na niebezpieczną wyprawę, podczas której ponownie zjednoczy siły z Jane Foster i poświęci wszystko, by ratować nas wszystkich. (opis dystrybutora)
Obsada:
-
Chris Hemsworth Thor
-
Tom Hiddleston Loki
-
Natalie Portman Jane Foster
-
Kat Dennings Darcy Lewis
-
Ray Stevenson Volstagg
-
Zachary Levi Fandral
-
Anthony Hopkins Odin
-
Stellan Skarsgård Dr. Erik Selvig
-
Christopher Eccleston Malekith
-
Idris Elba Heimdall
-
Chris O'Dowd
-
Jaimie Alexander Sif
-
Clive Russell Tyr
-
Adewale Akinnuoye-Agbaje Algrim / Kurse
-
Rene Russo Frigga
-
Stan Lee Bus Driver
-
Tadanobu Asano Hogun
-
Julian Seager Marauder
-
Richard Brake Einherjar Captain
-
Richard Whiten Kemper
-
Andrew Crayford Celtic Musician
-
Alyson Andrews Student
-
Russell Balogh Asgardian Einherjar
-
Jonathan Howard Ian Boothby
-
Jason Beeston Dark Elf
-
Tom Swacha Asgardian Man
-
James Michael Rankin Odin's Guard
-
Glen Stanway Desk Officer
-
David Stay
-
Lilian Price Asgardian Child
-
Henry Calcutt Volstagg child 1
-
Justin G. Gibson Celtic Musician
-
Jonathan Brooks Student
-
Gary Comerford Diner
-
Jimmy Pethrus Asgardian Einherjar
-
Christian Wolf-La'Moy Asgardian guard
Dobra zabawa (filmy Marvela oglądane w pełnej sali pozostają zabawniejsze od większości komedii, jakie widziałam, włącznie z obejrzanym ostatnio Grand Budapest Hotel), ale fabuła się sypie, plus Ecclestona ledwo widać spod makeupu /maski /czegokolwiek
Spójrzmy prawdzie w oczy - Hiddleston kradnie Thory na podobnej zasadzie, na jakiej Ledger ukradł "Mrocznego rycerza", i z części na część robi to coraz skuteczniej. Kiedy akurat jego nie ma na ekranie, kradnie je promieniujący powagą Idris Elba. Dopiero w tych chwilach, w których obaj są poza kadrem, Thor może sobie porządzić. Portman znów marnuje się w roli paprotki. Może być, jeśli macie popcorn. P.S. Nadal nie rozumiem, dlaczego Erik biegał goło. Do instalacji sprzętu nie było to chyba konieczne.
Było konieczne, element komiczny sam się nie pojawi! No dobra, pojawiło się ich mrowie a mrowie (wszystko wskazuje na to, że większość nieproszona) i tylko dla tego "Thor" nadaje się do oglądania.
Każdy taki film to element komiczny sam w sobie, ale latanie goło to już trochę przesada. Czego natomiast ja nie rozumiem, to dlaczego oceniłeś tego "Thora" wyżej niż "Avengers" i "X-Men pierwszą klasę".
"Avengers" i "X-meni" przebili granicę dwóch godzin, do której jestem w stanie znosić badziewie ;)
Przecież w "Thorze" jest taka parada atrakcji, że nie mogłem przejść obojętnie, Elfy mówiące po elficko-chorwacku, nieśmiertelne sienkiewiczowskie trio Danusia-Jagienka-Zbyszko, portal do wszechświatów w Greenwich (witamy w imperium, nad którym nigdy nie zachodzi słońce), no i główne zło w postaci krwi menstruacyjnej (sorry, ale Freud byłby tym całym eterem zachwycony). Słowem, dzieje się jak rzadko kiedy :D
Ja to bardzo bym chciała, żeby zamiast na kolejny film o powstaniu ktoś wysupłał te 25 baniek na rodzimą produkcję superbohaterską ze Swarogiem w roli głównej. Myślę, że byłaby nie mniej zabawna, może tylko bez krwi menstruacyjnej (brrrr...), no i bez Hiddlestona (niestety).
U nas takie pogaństwo nie przejdzie ;) Filmy wojenne też zwykle są superbohaterskie, tylko obsada ma mniej fikuśne wdzianka.