Marek kocha Wenecję. W jego rodzinie jeździ się do "wodnego miasta" od pokoleń. W Wenecji spędzali czas pradziadkowie, dziadkowie, rodzice Marka, a nawet jego 14 – letni brat Wiktor. Marek ma 11 lat, zna na pamięć nazwy wszystkich placów i ulic w Wenecji, ale nigdy nie był w ukochanym mieście.
Nadchodzi lato 1939 roku. Te wakacje mają spełnić wielkie marzenie chłopca. Niestety, nasila się konflikt z Niemcami, ojciec Marka trafia do armii, zaś chłopiec ląduje w Zaleszczykach nad Sanem, w rozległej willi ciotki Weroniki. (opis dystrybutora)
Przepięknie zrobiony obraz, poetycki jak zwykle Kolski, ale tym razem mało magiczny, raczej nudnawy. Tak jakby kosztem coraz lepszej realizacji był coraz gorszy scenariusz. Na pewno znacznie lepszy od Afonii i pszczół, ale daleko mu do Jasminum.
Najlepszy "wojenny" film Koskiego ze świetnymi zdjęciami i doskonałą grą aktorską. Jest też magicznie, czego brakowało mi w poprzednich filmach o tej tematyce. Czekam cały czas na powrót reżysera do inspiracji naturą z jego pierwszych filmów. Malarskie zdjęcia przypominały mi klimat "Panien z Wilka".
„Wenecja” miała potencjał. Zamiast głębiać psychologię fascynujących postaci, film znów tonie w typowej dla Kolskiego manierze historycznej, dekadenckiej, przyrodniczo-patriotycznej baśni, nieuchronnie zmierzającej do tragicznego finału. Choć ten film pod każdym względem przewyższa nudną „Afonię i pszczoły”, to przewidywalność Kolskiego jest niestety męcząca i dlatego też wolę rozpaczać nad niewykorzystanym potencjałem tego filmu niż zachwycać się tym, co jest w nim ładne i ujmujące.
Świetne kino. Zdjęcia i muzyka po prostu urzekające. Dawno nie widziałem tak dobrego aktorstwa w wykonaniu tak młodych aktorów. Poruszył mnie. Oklaski.
Lubię Kolskiego. Ten film jest mało "kolski". A mimo to uważam go za jego najlepszy film. To film o ludziach bardziej niż o zdarzeniach. Powiedzieć, że to film o wojnie, to nie powiedzieć nic. To przede wszystkim film o dziecku marzącym o tym, żeby matka je pokochała. Walewski świetny!
Wszystkie "wojenne" filmy Kolskiego nie są o wojnie.
Wiedziałem, że ten film mnie nie porwie, bo to nie są moje ulubione klimaty. Podobały mi się zdjęcia i konsekwencja reżysera w tym o czym opowiadał. Ale nie przekonała mnie gra głównego bohatera i kilka rozwiązań fabularnych (np. skąd kilka miesięcy po zakończeniu kampanii wrześniowej wziąłby się niemiecki myśliwiec, no i po co miałby strzelać do Bogu ducha winnej kobiety gdzieś na łące pod drzewem?!). W sumie nie jest bardzo źle, ale dobrze też nie.
Bardzo ładnie opakowane, ale w dużej mierze puste w środku. Co z tego, że zdjęcia wybitne, skoro scenariusz kuleje? Jasminum kupiłem w całości, Wenecji nie kupiłbym nawet na promocji w Biedronce.
Dworek na uboczu w czasach II WŚ zamienia się w prawdziwą Wenecję - to dla Marka spełnienie marzeń. Audiowizualnie - perfekcyjny. Piękna, wzruszająca historia.
zjawiskowa, ale wydmuszka..
magiczny, ciepły, niesamowity... taki dla cichych dni, by podręczyć troszkę dusze :) I nie jest to ocena negatywna. Dla mnie- zjawiskowy :)
Kolski jest jednym z najlepszych polskich reżyserów, jednak jego filmy zupełnie do mnie nie trafiają. Są nudne, wiele scen jest pozbawionych sensu i ogólnie dziwne. Wenecja nie odbiega od reszty.