Wenecja (2010)

Reżyseria: Jan Jakub Kolski

Marek kocha Wenecję. W jego rodzinie jeździ się do "wodnego miasta" od pokoleń. W Wenecji spędzali czas pradziadkowie, dziadkowie, rodzice Marka, a nawet jego 14 – letni brat Wiktor. Marek ma 11 lat, zna na pamięć nazwy wszystkich placów i ulic w Wenecji, ale nigdy nie był w ukochanym mieście.

Nadchodzi lato 1939 roku. Te wakacje mają spełnić wielkie marzenie chłopca. Niestety, nasila się konflikt z Niemcami, ojciec Marka trafia do armii, zaś chłopiec ląduje w Zaleszczykach nad Sanem, w rozległej willi ciotki Weroniki. (opis dystrybutora)

Obsada:

Pełna obsada

Zwiastun:

Przepięknie zrobiony obraz, poetycki jak zwykle Kolski, ale tym razem mało magiczny, raczej nudnawy. Tak jakby kosztem coraz lepszej realizacji był coraz gorszy scenariusz. Na pewno znacznie lepszy od Afonii i pszczół, ale daleko mu do Jasminum.

Najlepszy "wojenny" film Koskiego ze świetnymi zdjęciami i doskonałą grą aktorską. Jest też magicznie, czego brakowało mi w poprzednich filmach o tej tematyce. Czekam cały czas na powrót reżysera do inspiracji naturą z jego pierwszych filmów. Malarskie zdjęcia przypominały mi klimat "Panien z Wilka".

„Wenecja” miała potencjał. Zamiast głębiać psychologię fascynujących postaci, film znów tonie w typowej dla Kolskiego manierze historycznej, dekadenckiej, przyrodniczo-patriotycznej baśni, nieuchronnie zmierzającej do tragicznego finału. Choć ten film pod każdym względem przewyższa nudną „Afonię i pszczoły”, to przewidywalność Kolskiego jest niestety męcząca i dlatego też wolę rozpaczać nad niewykorzystanym potencjałem tego filmu niż zachwycać się tym, co jest w nim ładne i ujmujące.

Świetne kino. Zdjęcia i muzyka po prostu urzekające. Dawno nie widziałem tak dobrego aktorstwa w wykonaniu tak młodych aktorów. Poruszył mnie. Oklaski.

Lubię Kolskiego. Ten film jest mało "kolski". A mimo to uważam go za jego najlepszy film. To film o ludziach bardziej niż o zdarzeniach. Powiedzieć, że to film o wojnie, to nie powiedzieć nic. To przede wszystkim film o dziecku marzącym o tym, żeby matka je pokochała. Walewski świetny!

Wszystkie "wojenne" filmy Kolskiego nie są o wojnie.

Wiedziałem, że ten film mnie nie porwie, bo to nie są moje ulubione klimaty. Podobały mi się zdjęcia i konsekwencja reżysera w tym o czym opowiadał. Ale nie przekonała mnie gra głównego bohatera i kilka rozwiązań fabularnych (np. skąd kilka miesięcy po zakończeniu kampanii wrześniowej wziąłby się niemiecki myśliwiec, no i po co miałby strzelać do Bogu ducha winnej kobiety gdzieś na łące pod drzewem?!). W sumie nie jest bardzo źle, ale dobrze też nie.

Bardzo ładnie opakowane, ale w dużej mierze puste w środku. Co z tego, że zdjęcia wybitne, skoro scenariusz kuleje? Jasminum kupiłem w całości, Wenecji nie kupiłbym nawet na promocji w Biedronce.

Dworek na uboczu w czasach II WŚ zamienia się w prawdziwą Wenecję - to dla Marka spełnienie marzeń. Audiowizualnie - perfekcyjny. Piękna, wzruszająca historia.

zjawiskowa, ale wydmuszka..

magiczny, ciepły, niesamowity... taki dla cichych dni, by podręczyć troszkę dusze :) I nie jest to ocena negatywna. Dla mnie- zjawiskowy :)

Kolski jest jednym z najlepszych polskich reżyserów, jednak jego filmy zupełnie do mnie nie trafiają. Są nudne, wiele scen jest pozbawionych sensu i ogólnie dziwne. Wenecja nie odbiega od reszty.

NarisAtaris
Guma
verdiana
Lwviverrine
Nietutejszy
Iceman
Farary
bartje
Jacolan
jakilcz