Między piekłem a niebem (1998)
Po tragicznej śmierci dzieci w wypadku samochodowym Chris Nielsen (ROBIN WILLIAMS) skupia się na ratowaniu żony Annie (ANNABELLA SCIORRA), która popadła w manię samobójczą. Niestety, on również ginie w wypadku drogowym. Niebo, do którego się dostał, skomponowane jest z plastycznych wizji Annie. Wędrując po świecie jej obrazów odnajduje nie tylko wspomnienia dawnych szczęśliwych dni, ale i dusze swoich dzieci. Od nich dowiaduje się, że Annie jednak targnęła się na swoje życie. Tkwi teraz na samym dnie Piekła, pogrążona w głębokim letargu. Czy Chris zdoła ją wyrwać z mrocznej otchłani?
Obsada:
- Robin Williams Chris Nielsen
- Cuba Gooding Jr. Albert Lewis
- Annabella Sciorra Annie Collins-Nielsen
- Max von Sydow The Tracker
- Jessica Brooks Grant Marie Nielsen
- Josh Paddock Ian Nielsen
- Rosalind Chao Leona
- Lucinda Jenney Mrs. Jacobs
- Maggie McCarthy Stacey Jacobs
- Wilma Bonet Angie
- Matt Salinger Reverend Hanley
- Carin Sprague Best Friend Cindy
- June Carryl Woman in Car Accident
- Paul P. Card IV Ratownik medyczny
- Werner Herzog Face
- Clara Thomas Little Girl at Lake
- Benjamin Brock Little Boy at Lake
- Jared Dorrance Little Boy on Dock
- London Freeman Kid by the Dock
- Phaedra Neitzel Angel
- Kellan Patrick Gość weselny
- Scott Trimble Funeral Guest
Zwiastun:
Wyróżniona recenzja:
Piekło-niebo, piekło-niebo, piekło-niebo...
Jaki kolor ma zazdrość? Może zielony - bo mówi się przecież "pozielenieć z zazdrości". A złość? Może jest czerwona? A gniew? Brunatno-złoty? Jaki kolor ma smutek? Czy na pewno jest niebieski? Może spowity jest żałobną czernią, albo jest biały jak śnieg? A może niebieski to kolor nadziei i miłości? Jak można pokazać emocje na ekranie? Czy da się sprawić, by ...
Ta produkcja ma w sobie tyle fajnych, oryginalnych pomysłów, tak ciekawe rozwiązania scenograficzne, że wybaczam jej lekką ckliwość, rzewnie uśmiechniętego Williams'a i nieco za dużo tłumaczeń akcji ustami bohaterów.
Gdyby ten film zakończył się na przedostatniej scenie, spokojnie dostałby 8. Niestety końcówką już zdecydowanie przesłodzili. Niemniej - bardzo sympatyczne romansidło z przepiękną, cudowną i wspaniałą scenografią. Warto obejrzeć choćby tylko dla obrazów Nieba i Piekła. A do tego stary, dobry Williams, do którego stale czuję jakąś sympatię. A tak na marginesie - opis filmu może nie wprowadza w błąd, ale momentami jest moim zdaniem nieco głupawy.
Piękna scenografia. Kiedyś nie cierpiałem Robina Williamsa, teraz lubię go coraz bardziej.
Pamiętam, że wzruszyłem się na tym filmie, choć mam nieodparte wrażenie, że gdybym oglądał go teraz uznałbym go za łzawy chłamik. Ale -- liczy się to co zapamiętałem więc będzie szóstka.
Twoja przypuszczalna teraźniejszość i moja przeszłość mogłyby się dogadać ;)