Zimowa cisza (2008)

Winterstilte
Reżyseria: Sonja Wyss
Scenariusz:

Mała górska wioska, położona w dolinie otoczonej ośnieżonymi szczytami. Surowi, milczący ludzie, bezlitosna przyroda i niemal wiecznie trwająca zima. Śmierć mężczyzny jeszcze bardziej spowalnia czas, okrywając go kirem żałoby. Wdowa i jej cztery córki spędzają długie zimowe dni na modlitwach, milczeniu, codziennych zajęciach i zmaganiu się z tym, co pojawia się nocą... Obraz Sonji Wyss jest surowy i ascetyczny, a jednocześnie wysmakowany pod względem wizualnym i dźwiękowym. Reżyserka nadaje obu tym warstwom filmu tożsame znaczenie: Dźwięk jest dodatkowym poziomem doświadczania, formą narracyjną równorzędną obrazom. Wzbogaca nasze przeżycia, przemawia do nas w inny sposób niż obraz. Podobnie jak w muzyce, różne głosy i ich natężenie tworzą wielowarstwową kompozycję. W wielu scenach dźwięk odgrywa rolę pierwszoplanową. Ludzie milczą, w ich miejsce przemawiają rzeczy i czynności; słyszymy szelest szorstkich sukni, skrzypienie drewnianej podłogi, ocieranie się nici o haftowany obrus. Każdy, najdrobniejszy nawet odgłos w wypełnionym milczeniem domu nabiera symbolicznego znaczenia.
I choć opowiedziana historia jest prosta, niewiele tu filmowego "dziania się", film pęcznieje od niewypowiedzianych słów, ukrywanych emocji, namiętności i snów materializujących się na jawie. (ENH)

Obsada:

Pełna obsada

Zwiastun:

Sztuka dla sztuki, całkiem ładnie sfotografowana i klimatyczna, za to miałka całościowo.
Nawet jeśli w końcówce, dochodzi ostatecznie do jakiegoś przełomu-wyzwolenia, to mnie to ani nie obchodzi, ani nie przekonuję.
Całe szczęście, że obraz ten jest dosyć krótki, choć i tak jego "złoty środek" można by ograniczyć do formy krótkometrażówki, może wtedy było by to bardziej zjadliwe.

Menetheris
Alicja
Vilya