Into a dream (2005)

Yume no naka e
Reżyseria: Sion Sono
Scenariusz:

Niestety, ten film nie ma jeszcze porządnego opisu.
Spróbuj na IMDb.

Obsada:

Pełna obsada

Pierwsze rozczarowanie Shionem Sono, wiadomo, nic nie może wiecznie trwać, ale w jego wykonaniu nawet niewypał jest ciekawy. Historia oparta została na pomyśle, że zasypiając tak naprawdę się budzimy. Główny bohater, niespełniony aktor, przenosi się do alternatywnych wersji samego siebie za każdym razem gdy zmorzy go sen. Leitmotivem jest bolący penis protagonisty (podejrzewa chorobę weneryczną). Formalnie "Into a dream" przypomina filmy duńskiej dogmy, z ich dążeniem do realizmu, co stoi w kontrze do tematu marzenia sennego. Projekt ambitny, ale na mniejszą skalę niż inne, a gdy Shion Sono przestał udawać szaleństwo jego dzieło straciło nieco na smaku.

I tak mam na to ochotę. :-) Dla mnie rozczarowaniem pewnym były Extensions. Trochę za mało tam było Sion Sono w Sion Sono, a bardziej dziwny horror.

Jeżeli brać Love exposure i Strange circus za wzorce sonowatości (sonowości?), to Into a dream też nie osiągnie 100% Sono ;)

Zasmuciliście mnie. Widziałem na razie 7 filmów Sono i wszystkie były świetne, ale tych dwóch, o których piszecie, jeszcze nie. Wygląda na to, że zostały mi najmniej smaczne kąski :-/ (co raczej i tak nie zmieni mojego przekonania, że to genialny reżyser).

lamijka
inheracil