Z (1969)

Reżyseria: Costa-Gavras

Ten nakręcony w gorącym roku 1968 obraz wciąż fascynuje. I wciąż przeraża, bo choć akcja dzieje się w bliżej nieokreślonym miejscu na południu Europy, fabuła oparta została na autentycznej historii. To ponadczasowa przypowieść o mechanizmach korupcyjnych i moralności: gdy tytułowy Z (w tej roli niezapomniany Yves Montand) uwikłany zostanie w polityczną grę, to niczym w szekspirowskim dramacie historia potoczy się niezależnie od niego. Film nie bez powodu nagrodzono dwoma Oskarami, a niezapomniana, tętniąca ścieżka dźwiękowa porusza do dziś. (Tofifest)

Obsada:

Pełna obsada

Z to demaskacja kapitalistycznej dyktatury w gorących czasach zimnej wojny. Jak zwykle na faktach i jak zwykle Yves Montand w roli głównej, tym razem charyzmatycznego senatora - pacyfisty padającego ofiarą ekstremistycznych nacjonalistów, jak się okazuje, niezupełnie bez powiązań. Wówczas niewątpliwie gorący, po wyrwaniu z kontekstu historycznego tylko ciepły. Trochę przydługi, ale wciąż warto.

Manifest komunistyczny z dużym przymróżeniem oka,, lecz nie na sprawy najważniejsze. Gdybym miał oceniać tylko początek i koniec filmu, dałbym 10. Niestety część środkowa jest zbyt długa, nudna i przewidywalna, żeby w pełni zachwycic się tym spaghetti thrillerem politycznym. Gavras zaskakuje nieraz, ale nie śmieszy tu tak jak w "Przedziale morderców", a sprawy polityczne straciły na aktualności, trudno mi więc oceniać wartość merytoryczną filmu. Forma jednak zdecydowanie na plus.

Do dziś można poczuć gorące tło dramatycznego okresu, o którym ten film opowiada. Dziś - z dystansu czasowego - może razić jednostronność przekazu, ale film Gavrasa może też prowokować do refleksji historycznej, jak rok 1968 wpłynął na kształtowanie współczesnej rzeczywistości. Zacne kino polityczne.

jakilcz
pajestka
nn
nn
jozeflorski
wojtekacz
sf1nx0r
stuie299
maksler
jjj
jjj
niewidzialnezuo