Profil użytkownika 3um
intrygujący debiut, który można by podsumować jako skrzyżowanie "mouchette" bressona i "siódmego kontynentu" haneke
ten film to jakaś pomyłka. a już zwłaszcza jego obecność na festiwalu.
właśnie obejrzałem drugi raz i podwyższam ocenę. niekonwencjonalny, nieoczywisty, świetnie zagrany i zrealizowany.
wymuskany, ładniutki film o niczym, w którym od początku częstuje nas mądrościami w rodzaju: każdy ekler jest inny, to trochę jak z ludźmi. może to film dla tych, którzy lubią się zasłodzić?
[moja "krótka recenzja" znów okazał się za długa ;)]
Gdy już zaczynała mnie denerwować Gąsiorowska, pojawił się Woronowicz, co zdecydowanie pomogło filmowi. Innym dobrym pomysłem było wprowadzenie wątku "artystycznego", szkoda, że nie został on silniej połączony z resztą, choćby tylko wizualnie, przez montaż, niekoniecznie fabularnie. również szkoda, że nie rozwinięto wzmianek o "terrorystce", to by mogło ciekawie pogłębić ten film. choć z drugiej strony też spowodować, że zacząłby rozchodzić się w szwach. zdjęcia inspirowane Aronofsky'm? no, bez przesady. duży plus za fajne, prawdziwie brzmiące, dialogi, często zabawne ("ostatnio przyjmujemy dużo pacjentów po wystawach sztuki współczesnej", "skąd ty bierzesz takie słowa?", którego piłeczka zostaje jeszcze odbita pod koniec) i wyczulone na specyficzne sposoby wypowiadania się (jak u postaci, powiedzmy, alfonsa).
dla mnie siłą tego filmu była rola Sagnier (znanej z "8 kobiet" i "Basenu"), która grała główną bohaterkę. w ogóle ta postać i jej specyficzny świat był intrygujący. jednak to nie wystarczyło, żebym przejął się jej losem (i ludźmi z nią związanymi) i po zakończeniu filmu choć chwilę poświęcił na zastanowienie się, co się teraz z nimi stanie. z tej perspektywy swoista bajkowość filmu mogła być zarazem jego zaletą, jak i wadą.
nawet dobrze się ogląda, mimo niedoróbek technicznych i kiksów fabularnych. brawa za suspens!
z początku byłem trochę zawiedziony, ale druga połowa rekompensuje odrobinę nudy, jaką można odczuć podczas pierwszej części. obiecuję (choćby sobie) porządną recenzję, kiedy obejrzę film po raz kolejny.
szkoda, że cały film nie jest utrzymany w (użytej na początku) konwencji para-dokumentalnej.
nie wiem, czy wszystkie chwyty z dziedziny "horrorowej" były potrzebne, ale poza tym nie mam do czego się przyczepić. zwróciliście uwagę, jak często w tym filmie pojawiają się lustra?
najsłabszy z długich metraży tego reżysera. zbyt mało treści wobec takiej formy.
niepozbawiony uroku, "przyjemny" film, którego siłą są postacie (i aktorzy je kreujący). jednak zabrakło mi czegoś w scenariuszu, może jednego silnego akcentu, który zorganizowałby całość. wątki pojawiają się i znikają - można stwierdzić, że to tak jak w życiu czasem, jednak w filmie nie do końca się to sprawdziło.
jeśli chodzi o treść, to nic specjalnego. ale wizualnie jest ciekawie: przytłumione, zgaszone kolory, surowość (plenery), matowość, raczej ciemno, ale tym bardziej zwraca uwagę umiejętne stosowanie mocnego światła od czasu do czasu. momentami nastrój jak u Roya Anderssona.
duży minus za dosłowność "metaforycznego zakończenia".
kamerą z ręki zwykle się sprawdza, bo przybliża widza do bohaterów, ale czasami rozprasza ruchliwością - przydałoby się też trochę "stabilniejszych" ujęć.
intrygujące pomieszanie faktów i fikcji, sporo ciekawych obrazów i sprawny montaż. raziło mnie nieco przegadanie i porcje patosu (i to wywoływane przez sport).
niby wszystko dobrze, ale jednak nie zachwyca. gdy fabuła nie wciąga, to piękne zdjęcia gór nie wystarczą, dźwiękowo/muzycznie też nic szczególnego. na szczęście jest główny bohater, szaleniec boży, z niepokojącym spojrzeniem, który jest trochę postacią z filmów jodorowsky'ego.