Sąsiedzi

Data:
Ocena recenzenta: 4/10

Gdybym miała wzorować się na amerykańskich filmach, uznałabym, że nigdy tak naprawdę nie byłam studentką. Zabrakłoby kilku hektolitrów wódki i piwa oraz różnego rodzaju narkotyków. W Polsce nie wykształciła się też kultura bractw, toteż i o to doświadczenie jestem względem młodzieży amerykańskiej biedniejsza. Wiele już powstało filmów na ten temat, obrazów o najdzikszej imprezie stulecia. „Sąsiedzi” w reżyserii Nicholasa Stollera to kolejna z takich historii.

Mac Radnery (Seth Rogen) i jego żona Kelly (Rose Byrne) właśnie kupili wymarzony dom na przedmieściach, inwestując w niego wszystkie oszczędności. Rola rodzica i człowieka dojrzałego jest dla nich wciąż nowa i niekoniecznie łatwa do zaakceptowania. Staje się jeszcze trudniejsza, gdy dom obok nich wykupuje bractwo. Jego przewodniczący, Teddy Sanders (Zac Efron), za swój cel obiera urządzić najlepszą imprezę w dziejach, a do tego potrzeba, oczywiście, wielu prób i powtórzeń tejże zabawy. Początkowo pozytywnie nastawieniu Radnery’owie wstępują w końcu z Teddym na wojenną ścieżkę. Starają się zrobi wszystko, by wykurzyć uporczywego sąsiada. I vice versa.

 rose-byrne-in-neighbors-movie-14

Chociaż opis filmu brzmi imprezowo, to nie gwarantuje nawet przeciętnej rozrywki. Nigdy nie lubiłam tego typu produkcji, jednak zazwyczaj pozwalały się one obejrzeć bez spoglądania na zegarek. W przypadku „Sąsiadów” nie myślałam o niczym innym, jak tylko nadziei, że film wkrótce się skończy. Rozczarowanie sięga praktycznie każdego aspektu obrazu.

Sam scenariusz nie grzeszy oryginalnością. Kolejne dowcipy, które robią sobie sąsiedzi, są oklepane i nudne, jak zresztą sami bohaterowie filmu. Brak też zdarzeniom realistycznego charakteru. Studenci niemalże od samego początku znacznie przekraczają cienką granicę pomiędzy wykroczeniem a przestępstwem, lecz mimo to wszystko uchodzi im bezkarnie. Pozostawione w domu dziecko nie budzi się przez całą noc, mimo że w sąsiednim domu trwa ostra impreza. A nie. Budzi się, ale tylko wtedy, kiedy rodzice są w domu. Gdy Mac i Kelly bawią się na imprezie, mając przy sobie elektroniczną nianię, trwa spokój do rana (albo nawet dłużej, bo udaje im się odespać kaca).

Aktorstwo nie ratuje tego kiepskiego scenariusza, chociaż myślę, że gdyby wykorzystać sensowniej potencjał stereotypowego postrzegania tej konkretnej obsady, mogłoby być nieźle. Tymczasem Zac Efron raz jeszcze gra biedniejszą wersję samego siebie – kolesia, który zbyt boi się dorosnąć, przez co chwyta się ostatków swojej młodości, angażując się w coraz głupsze pomysły. Ile razy usłyszę jeszcze w filmie, że Efron ma wyjątkowe bicepsy, wyjątkowy uśmiech i w ogóle wszystko wyjątkowe? Nie inaczej jest z Sethem Rogenem, który niezmiennie pali trawkę i tęskni do imprez, broniąc się przed usiłującą sprawić, by dorósł, rzeczywistością. A poza tym – zamiast być wyjątkowym – chwali się wiszącym brzuchem. Rose Byrne z kolei wciąż gra tę zastraszoną, która nie wyszalała się we właściwym momencie. Nikt nie zaskakuje, nie wyrywa się przed szereg. Słabe motywacje, słabe gagi, słaba gra ogólnie.

 s1

Słaba jest nawet muzyka. Film o wiecznym imprezowaniu powinien być nafaszerowany dobrymi kawałkami. Spodziewałam się historii w rytmie współczesnych hitów, tymczasem muzyki w „Sąsiadach” jest mało, a to, co jest, to głównie technołupanki w duecie ze stroboskopem. A może się mylę? Może uciekła mi gdzieś bogata ścieżka dźwiękowa, gdy usiłowałam wytrwać do końca seansu?

Trudno wyobrazić mi sobie modelowego odbiorcę tej produkcji. Mógłby być to ktoś, kto właśnie stanął na granicy bycia młodym po prostu i młodym dorosłym. Chociaż nie, bo film kończy się brakiem sensownego morału dla lekkoduchów. A więc może fani Zaca Efrona bądź Setha Rogena? Niestety, wielbiciele tego drugiego wciąż mogą się rozczarować. Za to tym pierwszym dane będzie popatrzeć na idola bez koszulki, której jego bohater praktycznie nie nosi. Ja ze swojej strony nie polecam. Jeżeli szukacie komedii – rozczarujecie się; filmu o dojrzewaniu – to samo; lekkiej analizy współczesnych młodych ludzi – również. No chyba, że szukacie obrazu do zaśnięcia, wtedy „Sąsiedzi” będą idealni.

Zwiastun: