Moje top 11 animacji

Data:

Z roku na rok jestem coraz starsza, a tak się składa, że filmy animowane to wciąż mój ulubiony gatunek filmowy. Widziałam ich całkiem pokaźną liczbę i chcę teraz zaprezentować najładniejsze, najciekawsze, najlepsze, moje ulubione pełnometrażowe animacje. A czemu jest ich 11? Bo lubię kraść chwytliwe hasełka :D

(PS. Tak gwoli ścisłości - nie, Avatar animacją nie jest, chociaż blisko mu do tego)

11. Tarzan

Ten film dostał się na listę wyłącznie po znajomości. Nie jest szczególnie wybitny i nie wyróżnia się niczym spośród dziesiątek niewymienionych tu disnejowskich produkcji. Mam jednak straszliwy sentyment do jego soundtracku, jako że kasetę z nim zdarłam w wieku młodszych nastu lat doszczętnie i po swojej płytotece widzę, że draństwo wryło się nieodwołalnie w moją psychikę. To ostatnia taka prywata, obiecuję, następne filmy będą już naprawdę dobre :D

10. Shrek 2

Shrek 2 jako kwintesencja udanej drugiej części. Postacie nadal są przesympatyczne (powiedziała fanka Kota w butach), humor genialny, fabuła całkiem niezła a dubbing wybitny. Znalazł się nisko w rankingu, pomimo oceny wyższej od trzech kolejnych filmów, ponieważ mimo wszystko powtarza tylko chwyty, które działały w Shreku, a ja cenię tu sobie oryginalność.

9. Mustang z Dzikiej Doliny

Dawno temu, kiedy animacja trójwymiarowa nie była jeszcze tak popularna, istniało sobie studio DreamWorks i robiło tradycyjne filmy animowane. I tak powstała nieco już dziś zapomniana historyjka o dzikim koniu, któremu nie podoba się idea siodła. Film bardzo ładnie narysowany, z przyjemną historią, a przede wszystkim przez swoją formę bardzo oryginalny. Ludzie z DreamWorksa odbyli kilka wycieczek na wieś i doszli do wstrząsającego odkrycia, że konie nie mówią. W filmie słyszymy więc jedynie głosy ludzi i narratora - tytułowego mustanga opowiadającego całą historię. Natomiast interakcje głównego bohatera z ludźmi i innymi zwierzętami są przedstawione za pomocą gestów, wyrazów twarzy (pardon - pyska). Dało to naprawdę ładny efekt i zapewniło filmowi jedne z honorowych miejsc na mojej połce.

8. Jak wytresować smoka

To miejsce jest zaskoczeniem nawet dla mnie. Podchodziłam do tego filmu jak pies do jeża, nie podobał mi się zwiastun, nie podobały projekty postaci. W końcu dałam się na niego wyciągnąć do kina no i - szok. Animacja jest przepiękna, genialne sceny lotu, postacie sympatyczne, żarty dokładnie w moich klimatach, fabuła sztampowa, ale z gatunku tych, które lubię. Ale tym, co mnie najbardziej ujęło było zakończenie. Nie chcę nic zdradzać ludziom, którzy nie widzieli filmu, ale pewien jego element był ostatnią rzeczą, jakiej bym się spodziewała po filmie animowanym. A jednocześnie nadawało to dodatkowej głębi przesłaniu całej historii. Jeśli się ogląda z dzieciakami, może po seansie wyniknąć całkiem ciekawa rozmowa.

7. WALL-E

Nie będę oryginalna i powiem - gdyby cały film był taki, jak jego pierwsza połowa, wskoczyłby kilka miejsc wyżej. Pierwsza część baśniowa, dojrzała, niemal poetycka, niestety potem twórcy stwierdzili, że dzieciakom zaraz będzie się nudzić (na tę samą bolączkę cierpi zresztą moim zdaniem Odlot). Niemniej animacja jest bardzo ładna, druga połowa filmu też nienajgorsza, choć trochę nachalnie robiąca nam wykład z ekologii, a dwoje głównych bohaterów przemiłych. Jako wisienka na torcie przegenialna muzyka, chociaż mam wrażenie, że moje uwielbienie do niej sięga korzeniami gdzieś do wymienianej wcześniej kasety z Tarzana ;) .

6. Księżniczka łabędzi

Film totalnie zapomniany, co mnie naprawdę boli, bo uważam go za jedną z ładniejszych baśni o miłości. Fabuła osnuta luźno na Jeziorze łabędzim - królewna, królewicz, miłość od setnego wejrzenia (muszę przyznać, zapoznawanie ich ze sobą jest zrobione pięknie i w końcu zrywa z naiwną ideą miłości od pierwszego wejrzenia), do tego zły czarnoksiężnik z chrapką na tron i mamy całą historię. Na dodatek jeszcze kilka ciekawych postaci pobocznych (maskonur z wojskowym zacięciem wymiata) i dobra muzyka. Polecam romantykom ;)

5. Mój brat niedźwiedź

Mój kolejny kontrowersyjny wybór, ale ja naprawdę mam słabość do tego filmu. Przede wszystkim ze względu na ciekawe podejście do tematu. Film jest wybitnie o miłości, ale nie o miłości między kochankami, a między braćmi, lub by być konkretnym, między dwoma postaciami, których okoliczności zmuszają do zbliżenia się do siebie i uznania za przybranych braci. Nie przypominam sobie innego filmu animowanego z tym motywem. Do tego ładna, klasyczna animacja, trochę sympatycznego humoru.No i co ja będę ukrywać - muzyka (Tarzan się kłania).

4. Fantazja 2000

Napisałam na temat tego filmu notkę, więc nie będę się rozpisywać. Powiem tylko, że to jeden z najoryginalniejszych i najprzyjemniejszych filmów jakie widziałam. Wspaniale się przy nim relaksuje. I tak - wolę go od oryginalnej wersji, jest w nim więcej treści i muzyka jest przyjemniejsza.

3. Shrek

To już wlaściwie nie film - to zjawisko. Genialna komedia, kompletne odwrócenie motywów baśni, wspaniały dubbing. Zresztą co ja się będę rozpisywać - kto nie słyszał o Shreku.

2. Piękna i bestia

Kocham ten film. Jest perfekcyjną historią o miłości, z perfekcyjnymi postaciami, perfekcyjną muzyką, perfekcyjnym rysunkiem... Nawet jeśli historia czasem nagina rzeczywistość (zauważyliście, jak tam pory roku zapychają?) film jest jednym z moich ulubionych obrazów Disneya. Mam tylko jedno zastrzeżenie: OGLĄDAĆ TYLKO W ORYGINALE. Miałam ten film na kasecie po angielsku z lektorem. Z chwilą, gdy usłyszałam polski głos Bestii mój świat dzieciństwa rozpadł się na kawałki.
(A na marginesie - żałowal ktoś jeszcze, kiedy Bestia zamieniał się w człowieka? Jako dziecko zawsze uważałam, że jako zwierzak był fajniejszy :D )

And the number one is:
1. Król lew

I cóż mogę rzec o tak oczywistym wyborze. Ten film jest kwintesencją tego, co kocham w animacji. Jest doskonałą historią (w końcu to Szekspir!) o zemście (mniam, kocham ten motyw), z jednymi z moich ulubionych zwierzaków, z piękną kreską, z fajnym humorem, ze świetną muzyką, genialnym zakończeniem. Poza tym - to Król Lew - ten film to legenda, co mam wicej rzec poza tym, że widziałam go kilkanaście, jak nie kilkadziesiąt razy.

Nie przepadam za animacjami i raczej uważam je za stratę czasu, ale z tego co widziałem to Ratatuj było najlepsze od strony fabularnej i graficznej.

Ja z kolei animacje lubię, ale... nie dla dzieci, a tu powyżej same baje :) Z powyższego zestawu widziałem tylko Shreki i raczej się to szybko nie zmieni.

No to ja dorzucam swoje ulubione :-)

Film o pszczołach [2007]
Gdzie jest Nemo? [2003]
Epoka lodowcowa [2002]
Potwory i spółka [2001]

Fantazja 2000 lepsza niż oryginał? Muszę jakoś zdobyć.
Moje ulubione to:
1. Persepolis - zdecydowane numero uno. Najlepsza animacja jaką widziałem.
2. Sekret księgi z Kells, napisałem już o nim notkę.
3. Shrek - pierwsza część dużo lepsza od kolejnych, wyznaczył standardy obowiązujące w tego typu produkcjach.
4. Król lew - znakomita muzyka, niezła historia i nie ma tu księżniczek - wiecznego utrapienia w filmach Disneya.

Fantazja to jest moje zdanie, niezgodne z ogólnym trendem w ocenach ;)

Mamy dość wysoką zbieżność ocen, więc może w tym wypadku też tak jest, bo pierwsza Fantazja była dla mnie rozczarowaniem.

W drugiej było fajne to, że większość filmów miała jasno określoną, często bardzo fajną, fabułę. W jedynce pokazali po prostu tańczące zwierzaki ;)

To ja się wtrącę z zupełnie innej "bajki".

Moje ulubione animacje to (bez kolejności)
- filmy braci Quay (Ulica Krokodyli, In Absentia)
- animacje Piotra Dumały: Franz Kafka, Zbrodnia i kara, Łagodna)
- w ogóle cała polska szkoła animacji: Szczechura, Schabenbeck, Kijowicz, Rybczyński (Tango!!!) itd.
- filmy Jana Svankmajera
- Trio z Belleville
- Persepolis
- "Odrzucone" Dona Hertzfeldta
- Mary i Max

i wiele wiele innych (temat rzeka)

A Hollywood niech się schowa! :P

No, u mnie też inny zestaw:

1. Akira, Walc z Baszirem, Persepolis, Księżniczka Mononoke
2. Kot Fritz, Film że mucha nie siada, Grobowiec świetlików, Ghost in the Shell
3. Fantastyczny Pan Lis, Miasteczko South Park, Trio z Belleville.

No Miasteczko South Park to musowo, ale nie do końca ze względu na walory samej animacji :)

O, mi najbliżej do Twojego zestawu. :-) Choć nie wszystko znam. Musze to zmienić. :-)

Więc i może ja się wypowiem ;) Otóż animacje testuję zarówno na sobie (choć ostatnio już chyba nie wypada, bo na "Zaplątanych" byłem jedynym dorosłym bez dziecka), jak i na dwóch bratankach, którzy żywo komentują każdą nową produkcję.

I tak hitami ostatnich lat były w ich ocenie Wall-E i Cars. Rzeczywiście, filmy jak najbardziej dla dzieci, przy czym Wall-E fenomenalny też dla dorosłych, a Cars jak dla mnie trochę nudny (natomiast cała akcja promocyjna, merchandising i szał jaki wywoływały u małych chłopców gadżety z tego filmu sprawia, że marketingowców przy nim pracujących uważam za geniuszy). Muszę zrugać w tym miejscu Shreka, którego chłopcy nie lubili od początku, a ja po drugiej części również się zniechęciłem.

Moi faworyci to Król Lew (dla rocznika '90 najczęściej był to pierwszy film Disney'a jaki widzieliśmy) i Toy Story.

To tyle z animacji, które zakopują się za dzieciaka pomiędzy półkulami mózgu, skąd już nigdy nie wychodzą.

A z nowszych i mniej mainstreamowych lubię to co powstaje techniką poklatkową lub nie jest "3D"... czyli w zasadzie wszystko ;) Z resztą nie oszukujmy się - większość tego typu animacji jeśli nie zachwyca fabularnie warto obejrzeć dla samego warsztatu.

Dodaj komentarz