Fish Tank - dojrzewanie chłopczycy

Data:
Ocena recenzenta: 8/10

Czy pamiętacie eteryczne i łagodne istoty z Pikniku pod wiszącą skałą? Młode kobiety, do których pasowało jeszcze określenie "dziewczęta", używające takich słów jak "okropne", ubrane niczym porcelanowe lalki, o gestach pełnych gracji i uległości? No cóż, jeśli utworzymy skalę, na której jednym krańcu będą właśnie one, to Mia, bohaterka filmu Fish Tank, zajmie miejsce na przeciwnym skraju.
Katie Jarvis jako Mia

Nie można jej zresztą za to specjalnie winić - kiedy mieszka się na blokowisku, zapewne podobnym do tego, które w poszukiwaniu zemsty przemierzał Harry Brown, trzeba być twardym, wyszczekanym i w razie czego umieć wyjechać komuś z główki. Wydaje się, że Mia korzysta z tych umiejętności zbyt często nawet jak na standardy okolicy, w której mieszka. Nie obchodzi ją zresztą zbytnio aprobata otoczenia, nie interesuje szkoła, w której ma problemy i dom, w którym trwa ciągła impreza. Potrafi za to godzinami trenować taniec - to jedyne, co ją interesuje. Do czasu aż we własnej kuchni natknie się na nowego partnera swojej matki, który wkrótce, jakby bez większego wysiłku, wejdzie w rolę powiernika. To na nim Mia skoncentruje swój głód rodzicielskiej opieki, który drzemał w niej przez wszystkie lata zaniedbania. To on stanie się również obiektem jej pierwszej, niezdarnej miłości.

Można potraktować Fish Tank jako kolejny film o wymowie społecznej - obraz życia mieszkańców blokowisk, skazanych są na wegetację, pozbawionych perspektyw. Jednak dla mnie jest to historia wtajemniczenia w dorosłość, nabywana bolesnych doświadczeń i tracenia złudzeń. Mia jest agresywna i zamknięta w sobie. Ale nie sposób nie wyczuć w niej specyficznej mieszaniny ciekawości, brawury i idealizmu - konglomeratu cech, który rozpoznaje się z łatwością, gdyż samemu się go kiedyś posiadało (lub wciąż się posiada). Dlatego nie jest trudno sympatyzować z Mią, kibicować jej, wreszcie współczuć, gdy przyjdzie na to pora.

Duża w tym zasługa także odtwórczyni głównej roli, Katie Jarvis - i reżyserki, która zaryzykowała angażując naturszczyka. Jak się okazało, był to strzał w dziesiątkę. Jarvis przyćmiewa towarzyszących jej profesjonalnych aktorów o niebagatelnym talencie, Michaela Fassbendera (niedawno widzieliśmy go na ekranach w Głodzie McQueena) i Kierston Wareing. O wysokiej klasie całości filmu świadczy najlepiej nagroda jury na festiwalu w Cannes, którą Andrea Arnold współdzieli z Chan-Wook Parkiem.

Fish Tank to nie sentymentalny film o młodości, raczej gorzki dramat o tym, że życie bywa okrutne. Jeśli ktoś poczuje się zbyt nasycony "rockiem, buntem i pierwszym razem" serwowanym przez Borcucha we Wszystko co kocham, czeka na niego alternatywa, w której króluje hip-hop, muzyka gett, i najzupełniej współczesna, nieromantyczna rzeczywistość. Polecanie przez kontrast jest zresztą w tym przypadku niezbyt stosowne. Fish Tank, podobnie jak jego główna bohaterka, potrafi obronić się sam.

Zwiastun:

Podczas oglądania filmu zastanawiałem się, czy jakby wybrać losowo postać ze środowiska głównych bohaterów, to czy bardzo by się różniła od Mii. Ale wydaje się, że jest dużo spraw, które ją wyróżniają, np.: to że tylko i wyłącznie z własnej inicjatywy rozwija swój talent, albo jej odwaga - mało dziewcząt wróciło by swojego diskmena w okolice przyczep kempingowych. Film wspaniale pokazuje jej świat i udanie każe się zastanowić wszystkim złorzeczącym na okropną młodzież. Nie ma dymu bez ognia.

Mia jest raczej outsiderką, i nie chodzi tylko o brak przyjaciół, ale też o to, że ma jakieś aspiracje, nawet jeśli to "tylko" taniec, i specyficzny kod moralny. "Okropna młodzież" to według mnie uogólnienie, które w naturalny sposób nie obejmuje takich ludzi. W sensie nie można, tak mi się wydaje, wyciągać na jej przykładzie wyciągać szerszych wniosków co do tego, czy młodzież faktycznie jest okropna, czy nie.

A że Fish Tank jest świetnym portretem psychologicznym, to się rzecz jasna zgadzam :)

Całkiem nieźle. Gratulacje :)

Dodaj komentarz