Kochankowie osobliwi

Data:
Ocena recenzenta: 8/10

Adam i Ewa niczym przybysze z innego świata dziwią się ludzkiej głupocie i skłonności do niszczenia własnego gniazda. On, czarny i ponury, i ona, celebrująca życie i pełna życia, od kilku stuleci trwają w miłości kompletnej i harmonijnej. Bo Adam i Ewa to wampiry, które nauczyły się żyć wśród ludzi.

Tom Hiddleston i Tilda Swinton wcielają się w najwspanialszą parę kochanków, jaką dane mi było oglądać w ostatnich latach. Dobrani na zasadzie kontrastu, doskonale się uzupełniają, będąc dla swego partnera oparciem. Początkowo Adam i Ewa są rozdzieleni - on mieszka w mrocznym Detroit, mieście zniszczonym przez kryzys i wyludnionym, ona przebywa zaś w Tangerze, miejscu sensualnym i pełnym światła nawet w środku nocy. W toku opowieści znajdą się jednak wspólnie w każdym z tych miejsc - najpierw w Stanach, później w Maroku. Ta kolejność jest nieprzypadkowa.




Jim Jarmusch w swym najnowszym dziele opowiada bowiem o stopniowym pogarszaniu się kondycji człowieka Zachodu i świata, który zbudował. Nieprzypadkowo właśnie Detroit staje się miejscem akcji - to jeden z najbardziej jaskrawych przykładów amerykańskiego kryzysu, miejsce, z którego ludzie po prostu uciekają. Tak też robią Adam i Ewa - po trosze w wyniku nieszczęśliwego biegu wydarzeń, po trosze po to, by zacząć żyć. Jak na ironię, witalny Tanger okazuje się być pozbawiony jakościowego "pokarmu", jakim żywili się dotąd kochankowie.

Bo para głównych bohaterów to wampiry nowoczesne - dbające o zdrowie i czystość płynów, którą spożywają. Nie żywią się krwią pierwszego napotkanego człowieka, lecz korzystają z usług zaufanych "dystrybutorów". Na granicy ryzyka funkcjonują w świecie "zombie", jak sami nazywają ludzi, niezmiennie strzegąc swych tajemnic. Wampiry korzystają z iPhone'ów, by prowadzić telekonferencje, używają YouTube'a i kolekcjonują sprzęt muzyczny. Upłynniają bogactwo, które udało się zgromadzić przez wieki, wspominają towarzystwo George'a Byrona i Franza Schuberta, a sami przyjaźnią się z Christopherem Marlowe, wciąż żyjącym rzekomym autorem dzieł Szekspira, naturalnie również wampirem.




Są momenty, gdy zapomina się o tym, że osobliwi protagoniści to wampiry. Szczególnie wtedy, gdy Hiddleston wypróbowuje nowo zakupioną gitarę, lub wówczas, gdy do funkowej muzyki zgrabnie poruszą się Swinton. A już szczególnie wtedy, gdy Adama i Ewę odwiedza Awa, młodsza siostra głównej bohaterki. Wcielająca się w nią Mia Wasikowska uosabia nieposkromioną energię młodości, ale też brak odpowiedzialności i chaos. W uporządkowanym świecie dwojga kochanków nie będzie dla niej miejsca.

Jarmusch wspaniale bawi się kulturowymi nawiązaniami - scena, w której protagoniści grają w szachy, powinna przejść do klasyki, zarówno ze względu na bogactwo intertekstualnych odniesień, jak i humorystyczne zacięcie, którego zresztą w "Tylko kochankowie przeżyją" znajdziemy znacznie więcej. W tej nieco komediowej konwencji doskonale sprawdzają się Anton Yelchin i Jeffrey Wright w niewielkim epizodzie. Reżyser po raz kolejny dowiódł, że w dobieraniu obsady do swych filmów osiągnął poziom mistrzowski.

Czy muszę pisać o przepięknych zdjęciach, znakomitej pracy kamery, hipnotyzującej muzyce Jozefa van Wissema, który swoją lutnią maluje wspaniałe dźwiękowe pejzaże? Tego wszystkiego można przecież się domyślić. Przecież to nowy Jarmusch - nawet jeśli narracyjnie tym zaskakująco klasyczny, to koncepcyjnie wciąż doskonały w każdym detalu.

Zwiastun: