Profil użytkownika MonikaMazurkowna
Nie cierpię Tarantino, ale to było mało Tarantinowe, więc na plus.
Momentami trąci myszką, ale ciągle to porządny kawałek kinematografii. Obyczajowy dramat, który przechodzi stopniowo w pełen napięcia dreszczowiec.
To jest ten moment, w którym chcesz dać i 1, i 10.
Do popkornu.
I tak mi się podobało.
Bardzo dziwaczny, bardzo uroczy i mimo lekkiego potencjału dydaktycznego (zazwyczaj nieznośnego w filmach), potrafi skutecznie uwodzić swoją dawką surrealizmu.
Film jest rewelacyjny, zwłaszcza jak na kino familijne. Obawiam się jedynie, że polski widz, któremu daleko do znajomości historii Laosu, nie wyłapie wszystkich symboli. Dlatego warto podczytać co nieco, żeby delektować się tymi smaczkami.
Pingwiny zagrały idealnie, ale Fronczewski jako lektor się nie sprawdził w tym konkretnym filmie...
No, to jest prawdziwy (w)(e)astern: są konie, strzelaniny, szeryf i niezłomna kobieta. Tyle, że na egzotycznym Bliskim Wschodzie i z przymrużeniem oka;) Ogromny plus za ten miszmasz gatunkowy!
Poczucie humoru skrojone pode mnie.
Niby banalna historia, ale kiedy się pomyśli, że to się wydarzyło naprawdę...
Idealnie to, czego szukam: fizjologia śmierci, czarny ale błyskotliwy humor, trochę smutnego egzystencjalizmu i zderzenie z codziennym życiem. Trochę dziwactwa u bohaterów, mocne rysunki psychologiczne postaci. Bardzo jestem na tak.
Ogląda się przyjemnie, ale trochę za banalny wątek na nominację do Oscara.
Powiedziałabym, że cukierkowe, ale ta historia wydarzyła się naprawdę - i w takim razie uznaję po prostu za krzepiące. Błyskotliwe poczucie humoru też robi swoje.
Piękne kadry i porażająca świadomość, że niedługo dostęp do mieszkań będzie u nas wyglądał tak samo.