Profil użytkownika Okot
Nie ogarniam jak można było tak zmarnować zarówno potencjał aktorski, występujących w tym filmie gwiazd (dobrych aktorów, przecież) jak i potencjał komediowy historii. Nie mówię, że z tego mogło być dzieło wybitne ani nawet bardzo dobre, ale film miał szansę być całkiem śmieszną komedią. Potencjał jest. Jakby mi ktoś opowiedział tylko zarys fabuły, uznałabym, że to komiczne. Pijani narzeczeni, pijani przyjaciele państwa młodych - gubią się i znajduję. Dom wariatów w burdelu - nie dość, że dziwki brzydkie i niezgodne z reklamą, to jeszcze robią wszystko by uniknąć świadczenia usług, a chciwy alfons im w tym pomaga - no istna farsa.
Niestety, ktoś dał ciała na całej linii przy realizacji i widzowie zamiast zrywać boki ze śmiechu, patrzą z mieszanką niedowierzania i żenady.
Smuteczek.
Piękne zdjęcia. Super efekty specjalne. Ale przesycona epickością i naiwnością fabuła nie ma szans się wybronić.
Przewspaniałe dialogi, doskonała muzyka. Sceny w kościele - majstersztyk.
Cały film skończyłby się w pół godziny, gdyby tylko ktoś na początku zechciał wyjaśnić głównemu bohaterowi, co się właściwie stało.
BULLSHIT.
UWAGA SPOILER!
Lubię surrealizm, ale ten film jest zdecydowanie za długi, od 1/3 filmu brak mu polotu. O ile w pierwszej, "bajkowo-bańkowej" części filmu akcja toczyła się wartko, to ostatnie pół godziny dłużyło się niemiłosiernie, chociaż widz (zwłaszcza ten, który czytał książkę) wiedział czego się spodziewać. Czekałam z niecierpliwością i bez grama żalu, smutku czy wzruszenia aż Chloe w końcu umrze, żeby film się skończył i żeby można było wyjść.
Znaczna część widowni nie dotrwała do końca seansu.
Dobry film. Troszeczkę za długi (mniej więcej w połowie pojawia się kilka minut, które rodzą wątpliwości czy da radę przywrócić napięcie). Można by spokojnie darować sobie wątek romansowy i postać Nataszy.
Upiorny i dość obrzydliwy wątek Psiarza.
Całość trzyma wysoki poziom.
Jest Bruce, jest dużo bum i jest "yippee ki yay motherfucker". Czego chcieć więcej?
Całość naprawdę rewelacyjna, tylko zakończenie trochę z kosmosu.
Za mało Tarantino w Tarantino.
Być może jest to całkiem sensowny film. Ilość nominacji do Oskara sugerowałaby to. Ja jednak jestem dziwnym człowiekiem, który, jeśli film jest adaptacją, stara się najpierw czytać książkowy pierwowzór. I przeczytałam. I podobała mi się. Nawet bardzo. Jest napisana bardzo plastycznie - dużą część scen (zwłaszcza te związane z tańcem) wizualizowałam sobie w głowie i nie mogłam się doczekać zobaczenia ich na ekranie. A tu dupa.
Fabuła nie trzyma się kupy, Twórcy filmu zachowali imiona głównych bohaterów oraz początek akcji, wybrali kilka chwytliwych cytatów z książki i dorobili do tego CHAOS. Misz masz wątków, pomysłów, interpretacji. Wszystko to, żeby stworzyć kolejną, niezbyt oryginalną Komedię Romantyczną.
Wstyd.
Rozumiem, że 100% fabuły byłoby trudne do zekranizowania i trzeba było się ograniczyć do najważniejszych wątków, ale kluczowym słowem jest "ograniczyć się", a nie wziąć kilka losowych fragmentów i dorobić do nich hollywoodzki bullshit.
Brakuje mi kameralnego klimatu poprzednich części, still - AWESOME!
Niestety słabsze od pierwszej częścii, chocaiż ma parę świetnych momentów. Straszliwe mnie irytował główny muzyczny motyw.
Bardzo podobają mi się kostiumy, charakteryzacja (Ma i komputerowiec <3), postacie oraz efekty (świat w Slo-Mo jest TAKI ŁADNY). Rewelacyjna Thirlby i Headey. Urban też daje radę. Tylko fabuła nie powala. Well, nie można mieć wszystkiego ;)
2:10 to zdecydowanie za długo ja na zawartą fabułę. Zawiera niepotrzebne dłużyzny, które służą chyba tylko temu, żeby pozachwycać się efektami specjalnymi. Spodziewałam się czegoś lepszego.
Fabuła spoko. Klimat 40K zachowany. Biorąc pod uwagę, że film jest z 2010, grafika mogła być bardziej dopieszczona.
Bruce! <3 oraz Gordon imitujacy mimikę Bruce'a! <3<3.
Dobra idea, bardzo podoba mi się idea zamykania pętli.
Co mi się nie podobało, to ostatnie 15-20 minut i przewidywalne zakończenie.
Uważam, że to dobry film , o ile nie zacznie się rozkminiać całego "paradoksu dziadka" i wpływu teraźniejszości na przyszłość.
Im dalej seria zachodzi, tym absurdalniej się robi. Ostatnia część już prawie nie udaje, że ma fabułę. Brak logiki w "kreowaniu postaci" aż boli. Niemniej tempo akcji jest oszałamiające. Efekty specjalne super. Milla jest. I można się zachwycić Adą Wong. Finał sugeruje, że będzie kontynuacja i to dopiero jest straszne ;)
Smuci mnie, że film, w którym łapki maczali Burton i Bekmambetow, jest tak straszliwie SŁABY. Miałam nadzieję na piękny pastisz, tymczasem wygląda na to, że twórcy próbowali zrobić film na poważnie i wyszła chała.
Obiektywnie to nie jest dobre kino. Nie jest to mądre kino. Nie ma porywające fabuły. Nie jest niesamowicie oryginalny.
Ale mnie uwiódł. Zakochałam się w tym zboczonym, zjaranym misiu!
Dobrze wymyślona fabuła, tylko z wykonaniem poszło gorzej. Powoli się rozkręca i dłuży. A szkoda.