Profil użytkownika Wiedzma
Fenomenalny Ledger, doskonały (jak zawsze) Caine, bardzo dobre kreacje postaci w wykonaniu Bale'a, Oldmana i Freemana - czyli obsada idealna.
Dodajmy do tego ciekawy i mroczny, jak na Batmana przystało, scenariusz i wydaje się, że mamy film idealny. Całość psują niestety mocno przesadzone efekty specjalne.
Mimo wszystko film jest warty obejrzenia, gdyż odbiega od znanych do tej pory kreacji Człowieka-Nietoperza.
No i kwintesencja filmu: Why so serious? ;-)
Po raz kolejny Nolan bawi się konwencją i stawia odbiorcę w sytuacji nie do końca jasnej, ba!, dającej naprawdę wiele do myślenia. Wiele z pozoru błahych scen nabiera znaczenia po obejrzeniu całości, a pierwsze słowa "Czy patrzysz uważnie?" mają kluczowy wpływ na zrozumienie fabuły.
Jestem fanką twórczości Nolana i uważam, że jest to jego najlepszy film.
Film drogi. Najpierw przez 10 minut podziwiamy pociąg, potem bohater idzie pieszo, jedzie konno, wlecze się konno, płynie canoe, wloką go, znów płynie...
Dwie dobre sceny, w tym bajka o Złotowłosej.
Strata czasu, jednak nie zwykłam wyłączać filmów w trakcie.
W końcu coś innego. Nie ma kolejnego pięknego królewicza ani damy w opresji. No dobra, jest królewna, ale sama potrafi sobie poradzić. Jest też gadający osioł, ogr, smok i masa bajkowych postaci, czyli ogólne naśmiewanie się z wszelakich konwencji. Żartobliwy, nieprzesadzony i sympatyczny w odbiorze film animowany.
Nie lubię filmów Tarantino, jednak przyznaję, że w swojej kategorii nie ma sobie równych. Film obejrzałam, zrozumiałam i przyswoiłam, jednak nie zachwycił mnie tak, jak prawdopodobnie powinien. Ot, kolejny film, w którym próbuje się zamieszać w akcji bardziej niż to konieczne.
Za to muzyka naprawdę dobra, podobnie zresztą jak obsada.
Niesamowity, dający do myślenia, trzymający w niepewności, a do tego wszystkiego pokazujący jak ludzcy i nieludzcy potrafią być niektórzy.
Gdy słyszę "I'm in heaven" zawsze mam przed oczami scenę z tego filmu, a to powinno mówić samo za siebie.
Jest to film, do którego posiadam irracjonalną słabość, mimo że zdaję sobie sprawę, iż jest do szpiku amerykański.
Ścieżka dźwiękowa w wykonaniu Hansa Zimmera i Lisy Gerard niezwykle przypadła mi do gustu.
O ile z trudem widziałabym kogoś innego w roli Maximusa, o tyle nie wyobrażam sobie, by inny aktor odegrał rolę Commodusa z równym szaleństwem.
Jest to z pewnością najlepszy film Ridley'a Scotta. I tak, jestem bardzo subiektywna. Przy tym jednym filmie nie potrafię inaczej.
Piękne krajobrazy w otoczeniu genialnej ścieżki dźwiękowej dały niesamowite tło jednej z najbardziej znanych trylogii świata. Doborowa obsada (z niewielkimi wyjątkami, które przemilczę) sprostała wymaganiom i bardzo dobrze odegrała swoje role. Największy minus i spory niesmak pozostawiają jednak błędy w montażu oraz liczne braki lub przeinaczenia scenariusza. Rozumiem, że nie zawsze da się dokładnie zekranizować powieść tych rozmiarów, jednak niektóre sceny zwyczajnie raziły.
Z pewnością nie jest to film z cyklu "zróbmy masę efektów specjalnych, to będzie super". Ideą tego dramatu jest przeanalizowanie wydarzeń i zastanowienie się nad samym sobą. Przyznaję, że widziałam ten film wiele lat temu (chyba nawet nie powinnam była go wtedy oglądać), jednak z perspektywy czasu i obrazów, które zapamiętałam wnioskuję, że jest to jeden z filmów z przesłaniem. Niekoniecznie tym poprawnym politycznie, ale przecież kino rządzi się swoimi prawami.
Kto nie zna Kevina? Jeśli jest ktoś taki, to prawdopodobnie wychowywał się w dźwiękoszczelnej komodzie. Kilka razy podczas świąt Bożego Narodzenia można usłyszeć ten charakterystyczny wrzask świadczący o tym, że Kevin został sam w domu.
Jasne, można się trochę pośmiać - za pierwszym, piątym, a nawet dziesiątym razem - ale nie po pięćdziesiątym.
Pomysł był dobry, telewizja go zniszczyła.
Jest to jeden z nielicznych filmów, ba!, jedyny, na którym faktycznie czułam solidny niepokój i dreszcze.
Świetnie zrealizowany projekt trzymający w niepewności do samego końca.
Warto obejrzeć, naprawdę.
Na pewno inny niż większość filmów, które kiedykolwiek widziałam, czy lepszy? Wątpię. Jak to film akcji, dużo się dzieje, nie trzeba zbytnio myśleć, a jednak ogląda się całkiem... miło. Nie można odmówić "znanej" obsadzie - jak na film tego rodzaju, zagrali całkiem nieźle.
Na pewno ogromny plus za klimat filmu, kolory i tę czerwień oraz żółć. Tu faktycznie "odwalono kawał dobrej roboty".