Czego Maisie nauczyła

Data:
Ocena recenzenta: 7/10

Dziesięć dni u mamy, dziesięć dni u taty. Tak wygląda życie kilkuletniej Maisie. Trudno się więc dziwić, że dziewczynka tak mało mówi i sprawia wrażenie zagubionej w świecie dorosłych, którego w ogóle nie rozumie. Scott McGehee oraz David Siegel oddają głos dziecku, z którego perspektywy oglądamy rodzinny dramat.

Susanna (Julianne Moore) oraz Beale (Steve Coogan) to małżeństwo w trakcie rozpadu. Ona jest piosenkarką, która przez większą część roku albo jest zajęta nagrywaniem nowej płyty, albo też przebywa akurat w trasie koncertowej. On z kolei jest handlarzem dziełami sztuki, a jego praca wiąże się z częstymi wyjazdami za granicę. Żadne z nich nie ma czasu dla swojej córki, ale oboje walczą o wyłączne prawa do opieki nad nią, wykorzystując nieświadomą niczego Maisie jako małego szpiega.

Dwóch reżyserów z sympatią i współczuciem prezentują nam młodziutką bohaterkę. Od razu stajemy po jej stronie, a jako że jesteśmy w uprzywilejowanej pozycji i rozumiemy więcej od Maisie, czujemy niechęć do jej nieodpowiedzialnych rodziców, którzy wydają się być bardziej dziecinni, niż ich dziecko. Siegel i McGehee tak sprytnie kierują emocjami widzów, iż nie sposób nie polubić nowego ojczyma i nowej macochy Maisie - jedynych osób, które naprawdę interesują się jej losem i to jej dobro jest dla nich najważniejsze.

Narracja prowadzona jest spokojnie, bez nagłych zwrotów akcji, co jednak nie jest minusem filmu, który przecież nie ma być kinem akcji, tylko kameralnym dramatem, opowiadającym o aktualnych problemach ludzi. I chociaż zakończenie jest przewidywalne i można je odgadnąć już po pierwszych dwudziestu minutach, to film pozostaje na dłużej w pamięci. Jego największym walorem jest spojrzenie na świat oczami dziecka. W pewnych momentach możemy poczuć zagubienie, ale też rezygnację małej Maisie, co zostało osiągnięte nie tylko za sprawą gry aktorskiej Onaty Aprile czy klimatu filmu, ale także poprzez wykorzystanie ujęć subiektywnych, kiedy dosłownie patrzymy oczami dziewczynki.


What Maisie Knew został ukradziony przez kobiety. To Julianne Moore i Onata Aprile wyróżniają się na tle innych aktorów (oprócz Alexandra Skarsgårda, który wygrywa w kategorii "najwyższy"). Moore świetnie sobie radzi w roli typowej przedstawicielki show businessu - egocentryczna, zaborcza i lekko zbzikowana, jednak to Onata przyćmiła jej kreację. Jej oszczędna gra sprowadziła postać Maisie do roli marionetki w rękach rodziców. Dziecko jest przez nich traktowane przedmiotowo. Nie jest żywą, czującą istotą, ale elementem, który sprawia, że jego posiadacz jest lepszy od drugiego. Tego wrażenia nie zacierają nawet okazjonalne gesty czułości matki czy puste słowa o miłości.

What Maisie Knew jest filmem godnym obejrzenia i zapamiętania nie tylko ze względu na ustawienie w centrum, jako główną bohaterkę i narratorkę, kilkuletniej dziewczynki, ale także ze względu na jego tematykę. Coraz więcej małżeństw z małymi dziećmi się rozwodzi, traktując swoje potomstwo w podobny sposób, co Susanna i Beale. Aż trudno uwierzyć, że dorosłym ludziom tak ciężko się domyślić, że dzieci potrzebują miłości i zainteresowania, zamiast nowych zabawek. Może niepozorna Maisie będzie w stanie ich uświadomić.

Zwiastun:

Zapowiada się bardzo interesująco, dzisiaj wieczorem obejrze :)

Napisz po seansie, jak wrażenia :)

Dodaj komentarz