AMBITNA DZIEWCZYNA

Data:
Ocena recenzenta: 6/10

"MaXXXine" wieńczy pomysłową trylogię Ti Westa. Ocalała z masakry na farmie Pearl Douglas, pod nazwiskiem Maxine Minx, kobieta wiele lat później została gwiazdą filmów dla dorosłych. Nie jest to jednak ścieżka kariery, która by zaspokajała jej ambicje. Udany casting do sequela kontrowersyjnego horroru wyniosłej reżyserki Elizabeth Bender (Elizabeth Debicki) uchyla drzwi do sławy, do jakiej aspiruje bohaterka. Problem w tym, że o Maxine zaczyna upominać się przeszłość. Nawiedza ją oślizgły detektyw (Kevin Bacon), mogący ją połączyć z krwawymi wydarzeniami sprzed dekady. Jego mocodawca ma jeszcze poważniejsze relacje z dziewczyną i niezałatwione sprawy. Ponadto, po mieście grasuje brutalny zabójca, giną osoby z otoczenia Maxine, co ściąga na nią uwagę agentów FBI.

Mam ambiwalentny stosunek do trylogii Westa. Koncept jest znakomity i brawurowy, ale realizacja - w duchu pospolitego, B-klasowego kina, po amerykańsku upraszczająca złożoność postaci Pearl i Maxine (będących w gruncie rzeczy ucieleśnieniem tych samych marzeń, obsesji, lęków oraz buntu wobec kulturowych ograniczeń czasów i okoliczności) - nie sprostała fantazji stojących za serią idei i pomysłów. Tę intelektualną kapitulację najlepiej widać właśnie w "MaXXXine". Paradoksalnej, bo zarazem banalnej i efektownej, pocztówki z lat 80., dość przewidywalnej opowieści o szalonej pogoni za sławą i sukcesem bez względu na cenę, archaicznej w swojej wymowie satyry na Hollywood i głęboko zakorzenionej społecznie hipokryzji. Bardziej kolorowy i teledyskowy "Hardcore" Schradera prawie pół wieku później.

To, co nie do końca okazało się sukcesem Ti Westa, stało się jednakowoż spektakularnym triumfem wspaniałej Mii Goth, której ekranowa charyzma, odwaga i aktorski warsztat, uczyniły z niej absolutną gwiazdę trylogii i - miejmy nadzieję - zdecydowanie kogoś więcej niż tylko (aż?) współczesną ikonę kina gatunkowego.

Zwiastun: