CANNES 2023: EGOISTA W ANATOLII

Data:
Ocena recenzenta: 7/10

Samet (Deniz Celiloglu) utknął we wschodniej Anatolii, gdzie przez połowę roku panuje surowa, śnieżna zima, która w końcu przechodzi w suche lato. I tak w kółko. Pobyt tu traktuje jak przymusowe zesłanie w oczekiwaniu na, jego zdaniem, lepszą nagrodę za lata spędzone na studiach. Taki jednak los nauczyciela w Turcji, który nim będzie mógł zaaplikować na miejsce pracy w nieco bardziej atrakcyjnym miejscu, musi przez 4 lata odsłużyć swoje, najczęściej na głębokiej prowincji. Samet nie uczy tutaj niczego potrzebnego, prowadzi bowiem zajęcia z plastyki. Sam ma raczej artystyczną duszę. Po okolicy chodzi z aparatem fotograficznym, używa słów i mówi językiem, który rozumieją jedynie ci wykształceni, czyli najczęściej napływowi koledzy po fachu. Tacy jak jego współlokator Kenan (Musab Ekici), na Wschodzie radzący sobie całkiem nieźle. Mężczyzna przyswoił nie tylko wymagające warunki atmosferyczne regionu, ale też jego etniczną specyfikę, kształtowaną nie zawsze pokojowo przez trudną koegzystencję Kurdów i Turków. Ofiarą takich tarć jest wspólna znajoma Sameta i Kenana, Nuray (Merve Dizdar), również nauczycielka, która w bombowym zamachu straciła nogę, ale mimo to układa sobie normalne życie, czekając na dostosowany do jej potrzeb samochód i realizując malarską pasję. 

 

Na tle tutejszej społeczności Samet jawi się jako postać szczególna. Jest on erudytą i rasowym intelektualistą, mierzącym innych własną miarą, ale także niewyobrażalnym wręcz arogantem i samolubem, ciągle narzekającym na rzeczywistość, która go otacza, manipulującym ludźmi i traktującym wszystkich z góry. Przy tym potrafi okazać otwartość, mieszczański luz i zainteresowanie sprawami, na które miejscowi, zajęci trywialnymi problemami dnia codziennego, nie zwracają uwagi. To z jednej strony postać odrzucająca, z drugiej ktoś ewidentnie zagubiony na rozdrożach życia i dlatego dokonujący czynów moralnie wątpliwych. 

 

Ceylan ukazuje swojego bohatera w sytuacjach, z których ciężko go wybronić. Ma dziwne relacje z małoletnią uczennicą i wrednie traktuje ludzi, których można by nazwać jego przyjaciółmi. Dziewczynce okazuje nadmierne i nieadekwatne do jej wieku zainteresowanie. Ta zaś rozczarowana jego postawą podczas szkolnego incydentu, składa donos do dyrekcji na niewłaściwe zachowanie nauczyciela. Ewentualne dochodzenie zostanie zduszone w zarodku, ale w Samecie przeleje ono czarę goryczy. W końcu, z czysto egoistycznych pobudek, rozdzieli mających się ku sobie Kenana i Nuray, podstępem uwodząc kobietę, choć ta wydaje się być jedyną, która w jakimś stopniu przejrzała Sameta. 

 

Jak zwykle wszystko, co kluczowe u Ceylana dzieje się przy stole. Pijąc tradycyjną herbatę, gdy za oknem śnieg i mróz, siedząc na przeciw siebie, najczęściej prowadzą ożywione dyskusje, w których te statyczne spory filozoficzne, polityczne i społeczne ogląda się jak rasowe kino akcji. Turecki twórca ma ten niesamowity dar, który z zamierającej sztuki konwersacji w swoich filmach czyni prawdziwy, narracyjny oręż. Dialogi uwodzą błyskotliwością ripost, głębią argumentów i elokwencją interlokutorów. Moja ulubiona wojna na argumenty to ta, w trakcie której Samet i Nurey zderzają swoje poglądy na temat własnego zawodu. Jego egocentryzm zderza się z pozytywistyczną postawą koleżanki i, co najciekawsze, żadne z dwojga dyskutantów nie przegrywa tej potyczki. Ich poglądy wynikają bowiem z tego, jakie w tym momencie targają nimi egzystencjalne rozterki. 

 

"About Dry Grass" to kolejny z epickich filmów Ceylana, który trwa ponad trzy godzin (i nie ma w nim żadnej zbędnej minuty) i stanowi beznadziejnie romantyczną odę do kina długich, statycznych ujęć i zaproszenie do kontemplacji poetyckich, anatolijskich pejzaży, które skłaniają do refleksji nad źródłem ludzkich motywacji i impulsów, które sprawiają, że człowiek zachowuje się tak, a nie inaczej. Bije z tego filmu literackie podejście do rozwijania fabuły, co temu konkretnemu twórcy przychodzi z taką łatwością i naturalnością. Z Ceylanem ostatnio zapadliśmy w zimowy sen, dumaliśmy pod dziką gruszą, a teraz znów naprawdę warto wybrać się z nim w wędrówkę po suchych trawach.