W poszukiwaniu lepszego świata

Data:
Ocena recenzenta: 8/10

Wszyscy żyjemy ze świadomością, że świat zdeterminowany jest przez zło, przemoc i okrucieństwo jednego człowieka względem drugiego. Susanne Bier pyta, jak do takiej rzeczywistości powinny się odnosić niemalże wyrwane z kontekstu jednostki: czy przyjąć pacyfistyczną, empatyczną postawę czy raczej reagować przemocą na przemoc. Wybór jest o tyle istotny, że zawsze odciśnie piętno przede wszystkim na najbliższym otoczeniu człowieka, zaś rzeczywistość zapewne nie zmieni się w ogóle.


Przemoc wdziera się do ludzkiego życia bezpardonowo bez względu na miejsce, czas i okoliczności. Nie ważne, czy chodzi o nadmorską, duńską prowincję i zwyczajną, tamtejszą szkołę, czy afrykański kraj pogrążony w konflikcie zbrojnym. Anton – szwedzki lekarz, wolontariusz na Czarnym Lądzie funkcjonuje w zawieszeniu między Afryką a domem w Danii, gdzie mieszka jego żona i dwójka dzieci. Klaus z Londynu w rodzinne strony sprowadza syna Christiana. Oboje są wycieńczeni psychicznie ciężką chorobą i śmiercią matki chłopca. Te dwie rodziny złączy przyjaźń dwójki dzieci – Christiana i syna Antona, Eliasa, zawarta w nie najciekawszych okolicznościach. Nowy uczeń stanie w obronie maltretowanego przez starszych chłopaków kolegi, spuszczając potężny łomot jednemu z oprawców. Dzieciaki nie poniosą konsekwencji brutalnego zachowania, bo w szkole znęcanie się nad Eliasem było powszechnie znane. Incydent rozejdzie się po kościach, ale wspólne realizowanie zemsty na różnego rodzaju osiłkach stanie się istotnym determinantem relacji łączących Christiana i Eliasa.

Oryginalny tytuł filmu „Hævnen” oznacza właśnie zemstę. To wokół niej skoncentrują się różne, filmowe epizody. Zemstę na oprychu, który w obecności dzieci zaatakował i spoliczkował Antona, będą planować Christian z Eliasem, zachęceni tym, że nie spotkały ich większe konsekwencje za pobicie kolegi. Reakcja przemoc za przemoc w tym wypadku zagwarantowała im spokój w szkole, więc doszli do wniosku, że jest najwłaściwszym zachowaniem w momencie zagrożenia. Anton stara się wytłumaczyć dzieciom, że przemoc nie jest żadnym wyjściem. Idzie z nimi do warsztatu, w którym pracuje miejscowy furiat i pozwala spoliczkować się jeszcze raz, dając do zrozumienia, że wcale nie boi się mężczyzny, a brak reakcji na tego typu zaczepki to najlepsza forma obrony. To niesamowita scena, stanowiąca niezwykłą konfrontację mądrej, acz naiwnej postawy Antona z chłopięcymi wyobrażeniami o ataku jako najlepszej formie obrony. Pacyfistyczna postawa lekarza zostanie wystawiona na ciężką próbę w Afryce, gdzie przyjdzie Antonowi leczyć lokalnego watażkę, który gwałci i morduje ciężarne kobiety leczone przez Skandynawa. Christian i Elias nie wyciągną natomiast żadnych wniosków z lekcji i będą dalej wcielać w życie swój plan zemsty, którego konsekwencje wstrząsną obiema rodzinami.

„W lepszym świecie” to kolejny film autorstwa duetu Susanne Bier – Anders Thomas Jensen, w przeciwieństwie do poprzednich rodzinnych dramatów reżyserki, ten najnowszy zrealizowany został w duchu kosmopolityzmu oraz w iście hollywoodzkim stylu (przypominając pod tym względem „Wiernego Ogrodnika” Meirellesa). Akcja filmu toczy się w Afryce, w Danii, a przez chwilę nawet w Wielkiej Brytanii, bohaterowie rozmawiają po angielsku, duńsku, szwedzku. Bier ma niezwykły talent do sugestywnego, wyzbytego sztuczności i patosu, wyważonego prezentowania jednostkowych, dość konkretnych relacji międzyludzkich, delikatnie, lecz solidnie, umiejscawiając je w kontekście globalnym. „W lepszym świecie” jest na pierwszym miejscu rodzinnym dramatem, ale przedstawiane w nim tematy, wątpliwości, postawy odnoszą się tak naprawdę do całej ludzkości. Pod tym względem nowa fabuła Bier ma kilka punktów stycznych z twórczością Michaela Haneke i jego interpretacją wszechobecności przemocy w ludzkim życiu. „W lepszym świecie” to także film świetnie zagrany. Wcielający się w rolę Antona, Mikael Persbrandt ma ból wypisany na twarzy. W jego głębokich, niebieskich oczach można zobaczyć to, co doświadcza mężczyzna w Afryce, gdzie krzywda wyrządzana jest ludziom na każdym niemalże kroku. Trine Dyrholm w roli matki Eliasa znakomicie odgrywa rolę porzuconej dla Czarnego Lądu (a wcześniej też dla innej kobiety) żony – skrzywdzonej, samotnej, umiarkowanie rozemocjonowanej. Chłód w spojrzeniu i gestach Ulricha Thomsena (Klaus) dobrze tłumaczą niezrozumienie na linii ojciec – syn. Obaj młodzi chłopcy również dali popis solidnych, aktorskich umiejętności.

Polski, tłumaczony w ślad za angielskim, tytuł filmu zakrawa trochę na ponury, okrutny żart. O jaki lepszy świat chodzi? Świat jest tylko jeden, a z wizji Bier i Jensena nie wynika jednoznacznie, że słuszna, humanistyczna postawa zmienia go na lepsze. Co prawda, w końcówce otrzymujemy namiastkę moralnego katharsis, rany zaczynają się goić, przez chwilę obcujemy z obrazkiem niemalże idyllicznej rzeczywistości, gdzie wszystko prędzej czy później będzie dobrze i jakoś się ułoży. Na poziomie mikro przez chwilę w bólu i cierpieniu stworzony został lepszy świat, ale nie zapominajmy, że w szerszej perspektywie wszystko w gruncie rzeczy pozostało po staremu.

Zwiastun:

Bardzo ciekawa notka. A film na wishlistę. W końcu może kiedyś trafi do normalnej dystrybucji...

kontaktowałem się z Zentropą (przez fejsa :-p) i mówili, że pracują nad tym. Wkurza mnie, że tacy Ludzie Boga czy Hadewijch (których nie uważam nawet za filmy bardzo dobre) hulają po całej Polsce a porządne kino duński musi się przebijać przez miliard firewalli. A co do filmu to z taką obsadą nie miał prawa się nie udać(chociaż ten Oscar trochę martwi, skoro według Akademii Secret de sus Ojos > Biała Wstążka)

No właśnie, wspomniane przez Ciebie El Secreto trafiło do kin dopiero w listopadzie, więc już się przyzwyczaiłam, że trzeba być cierpliwym.

Ma niby trafić do normalnej dystrybucji przez Vivarto bodajże. Film miał wtłoczone polskie napisy, więc może to będzie niedługo.

Mniej lub bardziej Vivarto się do niego już przymierzało, ale raczej wątpie żeby zdążyli przed wakacjami. Także ja obstawiam listopad ;-)

Chociaż inny skandynawski film: Kvinden Der Drømte Om En Mand (Kobieta która pragnęła mężczyzny), w którym btw Polacy maczali swoje palce(np.Dorociński), będzie miał swoją premierę w środku wakacji. Nie wiem czemu Gutek podjął taką decyzję, Michael Nyqvist raczej nie zwykł grać w słabych filmach. Może chcieli to załatwić przed ENH? ;-)

widziałem, warto!

Dodaj komentarz