Profil użytkownika chininadlanel

Co robimy w ukryciu (2014)

Nie potrafię wyobrazić sobie charakteru i gustów osoby kochającej kino, której nie spodobałby się ten film.

Metamorfozy (2014)

Surrealistyczny świat codzienności bogów nie traci nic ze swej mityczności, gdy ubierze się go we współczesne szaty. Bardziej dla fanów poetyckości, niż Starożytnej Grecji.

Wróg (2013)

Większość zalet koncentruje się wokół warstwy wizualnej, gdyż historia jest jednak bardzo prosta. Chociaż film jest niewątpliwie klimatyczny i trzyma tym klimatem w napięciu, to nie ma w nim niespodzianek. Można o problemie sobowtóra opowiedzieć ciekawiej. Tylko kilka metafor, postawiających spore niedopowiedzenia, mogą skłonić do przemyśleń po opuszczeniu sali kinowej.

Hobbit: Niezwykła podróż (2012)

Na początku ładnie zrobiona bajka, choć łezka się w oku kręci, jeśli w dzieciństwie znało się książkę na pamięć. Potem biegają. Biegną przez pola i biegną przez lasy. Gdy jeden pościg się kończy, zaraz dogania ich kto inny. A wszystko na tle malowniczych krajobrazów Nowej Zelandii...

Na zawsze Laurence (2012)

Dla tych, którzy - jak ja - po Wyśnionych miłościach skreśliło Dolana pozytywna niespodzianka. Reżyser dojrzewa. Jest wciąż sporo zbędnej egzaltacji, ale sama historia to już nie płytki melodramat.

Rzeczy niczyje (2011)

Mogła to być cicha, ale interesująca historia, jakie przyjemnie ogląda się w kinie, jednak ponieważ zabrakło pomysłu na scenariusz dodano gładkie, minimalistyczne przestrzenie i gładkie dramaty, które nie wnoszą niczego. Dobry początek, ale potem poziom drastycznie spada.

Wrong (2012)

Niesamowicie miła niespodzianka - po pretensjonalnej, mało zabawnej Oponie film prosty, uroczy, nie przegadany i bardzo, bardzo śmieszny.

The Last Kiss (2006)

Film po którym jest mi wstyd, że jestem kobietą. Wszystkie bohaterki są w bardzo irytujący sposób głupie, więc oglądanie The Last Kiss zostawia niesmak. Miało być ciepło o życiu, a wyszło mało realistycznie o zdradach.

Nie potrafię inaczej (2007)

Taka sobie zwykła komedyjka romantyczna. Gdyby nie to, że główne bohaterki to dwie panie, historia byłaby boleśnie nijaka. Jednak nakręcone wdzięcznie, lekkostrawne, z humorem.

Sherlock Holmes: Gra cieni (2011)

Nie, to nie jest dobry film i jako fanka książki powinnam byc oburzona, ale Stephen Fry udający Wilde'a grając brata Holmesa lepiej, niż gdy faktycznie występował w oburzająco złej produkcji Wilde jest odpowiedzialny za moją skandalicznie wysoką ocenę.

Sherlock Holmes: Gra cieni (2011)

Nie, to nie jest dobry film i jako fanka książki powinnam byc oburzona, ale Stephen Fry udający Wilde'a grając brata Holmesa lepiej, niż gdy faktycznie występował w oburzająco złej produkcji Wilde jest odpowiedzialny za moją skandalicznie wysoką ocenę.

Kocham kino (2007)

Bardzo ciężko ocenić zbiór etiud, które tak niesamowicie różnią się od siebie poziomem. Kilka wybitnych, kilka miałkich, część zabawnych, część przyzwoitych... I co zrobić - średnią arytmetyczną?

LOL (2006)

Sprawnie zrobione, bo bardzo w nastroju historii którą opowiada - każda wada (chaotyczność, nieostrość, bełkotliwość) staje się po prostu trafnym obrazem życia dwudziestoparo letnich hipsterów.

Pół żartem, pół serio (1959)

Zobaczyłam w kinie i oceniłam wyżej, niż wcześniej. Teraz zastanawiam się, czy w ogóle można sprawiedliwie ocenić czarno-biały film, jeśli oglądało się go tylko na ekranie barbarzyńsko małego telewizora.

Jane Eyre (2011)

Brytyjczykom trzeba przyznać, że nie tylko mają klasykę arcydzieł literatury, ale najczęściej potrafią to pokazać we współczesnym kinie. Miniserial Bleak House (Dickens), nowa Jane Eyre (Brontë), czy chyba najpopularniejsza ekranizacja Dumy i uprzedzenia (Austen) z 1995 to genialnie zagrane filmy, które ożywiają pogrzebany już język i obyczaje z werwą i emocjami. Naszczęście po bardzo złych Wichrowych Wzgórzach (1992) książka Brontë doczekała się wizualnej formy godnej zawartej w niej treści (poprzedniej ekranizacji Dziwnych losów Jane Eyre nie widziałam). Teraz tylko czekać na geniusza, który pokaże nam Oscara Wilde'a.

O północy w Paryżu (2011)

Słyszałam, że to najlepszy 'nowy' film Allena, uwierzyłam, bo ciężko mi było wyobrazić sobie rzecz gorszą od 'Poznasz przystojnego bruneta', ale jednak - choć na swój sposób mniej sztampowe, niż produkcje ostatniego dziesięciolecia - 'O północy w Paryżu' jest tak złe, że włos się jeży. Wierzę, że ten nienaturalnie płytki obraz lat 20 jest kpiną z utopii, jaką roją sobie o tym okresie niektórzy, jednak mało mnie ta parodia przekonała i częściej obawiałam się, że w zamierzeniu reżysera ten nostalgiczny kretyn płodzący godny Paulo Coehlo morał 'każda epoka tęskni za złotym wiekiem', ma się jawić jako przyjemny, zabawny i inteligentny facet. Może czegoś nie zrozumiałam.

Johnny English Reborn (2011)

Jako parodia Bonda - bardzo dobre. Film beznadziejny, ale śmieszy.

Dogville (2003)

Teatralna scenografia ułatwia pokazanie bohatera zbiorowego - wspólnoty mieszkańców Dogville. Film - jako medium - stara się oddać rzeczywistość, von Trier odwołując się do teatru pozwala sobie na ukazanie przypowieści. Realizm odwróciłby uwagę od przesłania, które nie byłoby tak mocne, gdyby domy miały ściany, a pies nie był białym rysunkiem na ziemi.
Film wstrząsający, ale bez wątpienia wielkie dzieło.

Szczyt (2011)

Bardzo spokojny, cichy dramat, w którym nieruchoma przyroda wydaje się momentami ważniejsza od walki o miłość, która już wygasła.

Drzewo życia (2011)

Chyba były dobre chęci, ale całość podana w tak grafomańskim sosie, że kilka perełek zupełnie w nim tonie.