Abu Haraz, czyli dokument o przemijaniu

Data:
Ocena recenzenta: 8/10

Abu Haraz to miejsce, którego nie ma.

Abu Haraz było wioską w Północnym Sudanie. W efekcie budowy gigantycznej tamy na Nilu, teren, na którym się znajdowała, został całkowicie zalany wodą, a jej mieszkańcy wcześniej przesiedleni. Ostatnie ich chwile w tym miejscu uwiecznił na taśmie Maciej Drygas.

Maciej Drygas to jeden z najwybitniejszych polskich dokumentalistów, którego nazwisko zdaje się niestety być polskim kinomanom słabo znane. Gwiazdy Marcela Łozińskiego czy Andrzeja Fidyka błyszczą, a Drygas wydaje się być zapomniany. Może jest zbyt skromny, zbyt mało przebojowy? Może kręci filmy zbyt długo, skrupulatnie, jak naukowiec, archeolog, odkopując, gromadząc i analizując materiały, w efekcie czego od debiutu dokumentalnego w 1991 roku nakręcił tylko 7 dokumentów? Na pewno nie brak mu talentu, bo niemal co dokument to film kapitalny. Weźmy debiut, najbardziej znany z filmów Macieja Drygasa, wstrząsający Usłyszcie mój krzyk o Ryszardzie Siwcu, który na znak protestu "przeciw tyranii kłamstwa, ogarniającego świat" dokonał samospalenia w czasie dożynek na Stadionie Dziecięciolecia w Warszawie w 1968 r. Weźmy kolejny film, Stan nieważkości, o radzieckim programie kosmicznym, micie podboju kosmosu i jego kosztach, czy pomysłowy Jeden dzień w PRL, pokazujący życie w Polsce Ludowej przez analizę zdarzeń i informacji z typowego, zwykłego dnia, w którym nic się nie wydarzyło.

Weźmy wreszcie Abu Haraz. Mała, zamknięta muzułmańska społeczność, gdzieś w pustynnym Sudanie. Trzeba było czasu, by zdobyć zaufanie jej mieszkańców. Byli nieufni, nie wiedzieli, co robi ten facet z kamerą, po co ten film (po arabsku słowo "film" można też rozumieć jako "ściema"). Reżyser odwiedził ich z kamerą kilkukrotnie, przyjeżdżając co rok przez kilka lat i powoli wsiąkał w rytm życia tej społeczności. I przekonywał: jestem Waszą pamięcią.

Wiele aspektów wiąże się z decyzją o budowie tamy: kwestie polityczne, ekonomiczne, logistyczne. Ale nie to interesuje Macieja Drygasa. Abu Haraz jest filmem o przemijaniu, o rzeczywistości która zanika, o efektach globalizacji: mieszkańcy Abu Haraz przeniesieni zostali do nowo wybudowanego miasta, gdzie domy są równe, gdzie z gniazdek płynie prąd, a z kranów woda, ale gdzie nic nie smakuje, gdzie nic nie pachnie, gdzie wszystko jest inaczej, gdzie wszystko jest lepiej a przecież gorzej.


Abu Haraz to film skromny i niespieszny jak życie mieszkańców wioski, ludzi, którzy żyli poza czasem, ale o których czas się w końcu upomniał. Film urzekający zdjęciami, dźwiękami, muzyką Pawła Szymańskiego. Pachnący pustynnym wiatrem.

Abu Haraz to miejsce, które dzięki Maciejowi Drygasowi trwać będzie wiecznie.