Punk Humpers

Data:
Ocena recenzenta: 6/10

Miałbym problem z odpowiedzią na pytanie, jak podoba mi się film "Trash Humpers". Bo to zdecydowanie nie jest film do "podobania się". Korine zrobił wszystko co mógł, żeby osiągnąć efekt odwrotny. Nakręcił dzieło odpychające, brudne i cuchnące jak gnijące w kuble śmieci. Za bohaterów wybrał staruchów, a żeby uczynić ich dodatkowo odrażającymi użył w kilku przypadkach masek zamiast zwykłych twarzy (żeby wyglądało to jeszcze gorzej). Na dokładkę film nakręcił tak, żeby wyglądał na wyciągnięty ze śmietnika.

Oczywiste pytanie jest takie: po co? Skoro już wylano mi na głowę wiadro cuchnących pomyj, to chciałbym wiedzieć dlaczego. Wzruszenie ramionami, że było to niefajne, mnie nie satysfakcjonuje. Czy była to zwykła zgrywa, punkowa zadyma, w której nie chodzi o nic więcej, jak tylko o to, żeby zepsuć dzień kilku szczęśliwym i kulturalnym ludziom? Pluję ci w twarz, bo mogę i chcę? A może była to artystyczna prowokacja? Sztuka ma zaskakiwać, konfrontować widza z czymś na co nie był przygotowany, wyrywać z błogiego marazmu, burzyć ład i porządek.

A może jednak film miał jakieś społeczne przesłanie? Starość, brud, brzydota, - nie chcemy o tym nic wiedzieć, wypieramy to ze współczesnej kultury. Traktujemy ludzi starszych jakby byli odrażający. Wstydzimy się ich, jakby byli trędowaci. Wyrzucamy ich na śmietnik. Zastanawiam się, czy Korine nie po to wykreował tę ohydną pseudorzeczywistość, żeby zwrócić nam uwagę, że traktujemy ludzi starszych i bezdomnych tak jakby byli właśnie takimi "trash humpers", obleśnymi dziwolągami z kanałów.

Nie wiem tak naprawdę, po co Harmony Korine nakręcił ten film. Wielu widzów najwyraźniej też nie wiedziało, bo słyszałem sporo śmiechów na sali. Co jest śmiesznego w scenie ciągnięcia lalki na sznurku za rowerem, albo rozbijaniu jej głowy młotkiem przez chłopczyka? Ta reakcja to chyba jakiś element obronny, próba oswojenia śmiechem, czegoś co śmieszne nijak nie jest.

To niezrozumienie filmu przez widzów to najlepszy i jednoznaczny dowód na to, że to nie był udany film. Czego by bowiem Korine nie chciał osiągnąć tym filmem, to najwyraźniej poniósł fiasko. Mnie jednak zaintrygował, nie mogę więc powiedzieć, żeby był to film całkowicie nieudany. Był zły, ale dlatego, że taki miał być.

Zwiastun:

We wszystkim można doszukać się jakiejś wartości, ale nie ma sensu szukać jej na siłę. Pewnie, że warto zastanawiać się, po co Korine nakręcił taki ... specyficzny film, bo powód być musiał. Może chodziło o "dziwolągów z kanałów", tylko, doktorze_pueblo, czy po tym jak poznałeś ich prawdziwe życie, obudziło się w Tobie sumienie? Albo chociaż współczucie czy litość? ...
We mnie narastała raczej pogarda i obrzydzenie.

Też rozważałam opcję "artystycznej prowokacji", ale do mnie ona nie trafia, bo nie widzę przesłania. Chyba że chodziło o sztukę dla sztuki, a celem miało być oburzenie - to się udało. Ale po co to komu?

Wspomniałeś o śmiechu na sali... w tym wypadku mnie to nie dziwi - mało kto wiedział jak ugryźć to "dzieło", więc pojawiły się próby trawienia "na wesoło". A może to wszystko miało być zabawne?

Nadal uważam, że film był zły w znaczeniu "do bani". Choćby dlatego, że jedyne, co po nim pozostaje to przymiotniki określające ohydę oraz chęć wymazania tych kopulantów z pamięci. Poważniejszych refleksji brak.

@marylou
Dwie sprawy, z którymi nie mogę się zgodzić w Twoim poście. Po pierwsze to na pewno nie był film o życiu "dziwolągów z kanałów", więc trudno żebym poznał ich "prawdziwe życie". Naprawdę sądzisz, że istnieje taka grupa ludzi, której Korine życie udokumentował? Gdyby istniała, to oczywiście warta byłaby opisania i wtedy zresztą automatycznie powinnaś ocenić film dużo wyżej, bo przecież rejestrowałby nieprzyjemną rzeczywistość. Jednak raczej nie istnieje. Korine wykreował ją, tak żeby była możliwie brudna i odrażająca.

Po drugie o żadnym współczuciu ani litości nie może być mowy, bo zupełnie nie to chce film osiągnąć. Zaryzykowałbym tezę, że chodzi właśnie o coś dokładnie odwrotnego. Ludzie chorzy, starzy, bezdomni całe życie "błagają nas o litość", starają się nie epatować nas swoją brzydotą, w miarę możliwości dopasować swój wygląd do naszych ideałów piękna (operacje plastyczne, kosmetyki itp.). Korine robi coś dokładnie odwrotnego, czyli rzuca nam tę brzydotę prosto w twarz i każe się z nią zmierzyć. I mówi: nie potrzebujemy Waszego współczucia. Mamy je gdzieś. I mamy gdzieś to, jak się poczujecie patrząc na nas.

Na pytanie po co Korine to zrobił, wciąż pewnej odpowiedzi nie mam. Ale zamiast odpowiadać "po co", zaryzykuję odpowiedź na pytanie "dlaczego". Może dlatego, że na to zasłużyliśmy?

@michuk
Dzięki za linki. Wywiady ciekawe, choć dziennikarze pytają głównie nie o to, co mnie interesuje, czyli bardziej o to "jak", a nie "po co". A Korine nie chce jednoznacznie odpowiadać. Moim zresztą zdaniem słusznie, bo wszelka sztuka powinna bronić się sama, a nie być wyjaśniana przez reżysera.

Chyba z innej strony podeszłam do Twojej interpretacji. Napisałeś, że celem reżysera mogło być zwrócenie uwagi na sposób traktowania ludzi starszych i że pokazując ich jako śmieci przedstawił tak naprawdę to jak my ich postrzegamy. OK. Teraz kumam. Założyłam, że wg Ciebie to jak ukazał tych ludzi (ich obleśne zachowania, odrażającą aparycję itp.) ma poruszyć nasze sumienia, co zabrzmiało dla mnie dość bezsensownie - następnym razem się wyśpię zanim podejdę do tematu.

No i coś w tym jest, w istocie, ale nie wysiliłabym się na taką domyślność po seansie i zakładam, że nie tylko ja. Korine powinien mieć więc translaora przesłania, którym nieoficjalnie zostałeś.

Tak przemyśliwując... wątpię jednak, żeby Korine był na tyle poruszony traktowaniem ludzi starszych/bezdomnych/z marginesu, żeby nakręcić film w taki sposób - to odwrócenie porządku estetycznego i moralnego - tak nie trafia się do człowieka, nawet szokiem. Nieudana sztuka skutkiem zaburzenia kierunku wnioskowania.
Myślę, że pytanie "dlaczego" i odpowiadanie, że "na to zasłużyliśmy" jest grubą przesadą. Niby pasuje do Twojej interpretacji, ale wciąż wydaje mi się ona mało prawdopodobna, zwłaszcza że Korine podszedł do tego swojego filmu raczej jak do fantazji, projekcji omamów, miraży wywołanych grą świateł ulicznych... a staruszek kopulujący z koszem na śmieci to jedno z jego złudzeń podczas spacerów z psem.

Nie upieram się przy tej interpretacji. To tylko jedna z wielu. Mogło chodzić też nie tyle o ludzi starszych, lecz o sztukę jako taką, czyli opór przeciwko dominacji piękna, ładu i harmonii. Korine stworzył tymczasem coś cuchnącego i obleśnego i rzuca nam tym w twarz, mówiąc - a czemu to nie może być sztuką, kto powiedział, że sztuka musi być "ładna".

Te dwie interpretacje zresztą się nie wykluczają. Bo w obu chodzi o to samo: o ciśnięcie brudem w twarz, żeby widza sprowokować. W tym sensie to jest nie do końca film, a bardziej artystyczny performance.

I w sumie zgadzam się, że film jest nie do końca udany, bo skoro mało kto wie o co chodzi, ba, mało kto poczuł się w ogóle sprowokowany, to znaczy, że reżyser celu nie osiągnął.

Dodaj komentarz