Subiektywne filmowe podsumowanie 2014

Data:

Nic na to nie poradzę, po prostu lubię liczyć. W niniejszym podsumowaniu uwzględniam to co widziałem w 2014 roku i co jest w miarę nowe. Czasem są to filmy z 2012, a czasem takie, które będą miały oficjalną dystrybucję dopiero w 2015 roku.

W 2014 obejrzałem 353 filmy pełnometrażowe, 123 krótkie metraże i 4 seriale. Przyjmując, że długi metraż trwa średnio 110 minut, krótki 15 minut, a seriale tyle ile trwały naprawdę (akurat w moim przypadku nie było ich wiele) wychodzi 709 godzin oglądania, czyli średnio 1 godzina i 57 minut dziennie. Trochę mniej niż przed rokiem. Po 40% z tego czasu poświęciłem na oglądanie filmów z USA i Europy, 10% na kino azjatyckie, a pozostałe niecałe 10% na resztę.

Na początek wyróżnienia:

DOKUMENTY

Widziałem 60 dokumentów pełnometrażowych (choć niekoniecznie wszystkie to filmy nowe). Absolutnym numerem jeden jest dla mnie Jesteśmy Waszymi przyjaciółmi, zwycięzca tegorocznego Planete, o którym więcej piszę niżej. Wyróżnienia dla Brakującego zdjęcia - oryginalnej formalnie (gliniane figurki) opowieści o mrocznych czasach terroru Pol Pota, oraz Ojcowie, matka i ja, gorzkiej weryfikacji mrzonek przyświecających pewnej artystycznej komunie, w której wychował się reżyser filmu .

KINO POLSKIE

Widziałem 40 filmów polskich, ale z tego aż 26 to krótkie metraże. Nie widziałem tych wszystkich kinowych hitów (Bogowie, Powstanie warszawskie). Mój numer jeden to Huba, czyli kolejny film Wilhelma i Anki Sasnalów, konsekwentnie szukających własnego języka, gdzieś pomiędzy filmem a malarstwem. A numer dwa to też dzieło nie do końca filmowe - Między nami dobrze jest, czyli filmowa adaptacja sztuki w reż. Grzegorza Jarzyny, na podstawie tekstu Doroty Masłowskiej.

KRÓTKIE METRAŻE

Wymienię 3 tytuły. Wszystkie są z 2012 roku, ale on-line pojawiły się w 2014, więc można przyjąć to za ich datę premiery. Wszystkie są wciąż do obejrzenia w sieci, m.in. z poziomu Filmastera. Chinti to rosyjska animacja stworzona przy wykorzystaniu liści herbaty, o malutkich marzeniach, których jesteśmy czasem bliżej niż sądzimy. Father to film 5 bułgarskich animatorów, którzy różnymi technikami opowiedzieli o relacjach między dziećmi a ich ojcami. Natomiast Numbers to film aktorski, produkcji koreańskiej (ale spod ręki czeskiego filmowca) - krótka i świeża nowelka SF.

SERIALE

Trzeba zacząć od tego, że nie jestem fanem seriali, bo uważam je za pożeracze czasu. W ostatnich latach mają dobrą prasę, która sprawiła, że spojrzałem na nie nieco przychylniejszym okiem, ale zasadniczo zdania nie zmieniam. Faktem jest, że seriale są w ostatnich latach oryginalniejsze niż dawniej, ale to tylko dlatego, że był to strasznie zapuszczony i konserwatywny obszar sztuki filmowej. Teraz obserwujemy nadrabianie pewnych zaszłości, ale śmiać mi się chce, gdy słyszę, że serial jest oryginalny, bo jego główny bohater jest zły, czy niejednoznaczny moralnie. W kinie to żadna nowość.
A numerem jeden zostaje Fargo, bo to naprawdę kawał porządnego kina ze świetną kreacją demonicznego Billy'ego Boba Thorntona. Na plus też to, że pierwszy sezon kończy się zamknięciem wszystkich wątków, więc jak ktoś nie chce, to nie jest zmuszony do wypatrywania kontynuacji.

A teraz już

PIERWSZA 10-tka NOWYCH FILMÓW, KTÓRE WIDZIAŁEM W 2014 ROKU:

10. Wielkie piękno

"Wielkie piękno" jest piękne i świetnie wyreżyserowane. Szkoda, że tak dużo w nim Felliniego, bo ociera się o wtórność, ale nawet jeśli, to jest to wtórność w najlepszym guście.

9. Droga krzyżowa

"Droga krzyżowa" jest zimna i precyzyjna. Chłodnym okiem, za pomocą statycznych ujęć, przygląda się procesowi indoktrynacji i budowania fanatyzmu. A może to nie fanatyzm, tylko właśnie prawdziwa świętość? Niech każdy rozsądzi sam.

8. Camille Claudel, 1915

Najprostszy i najskromniejszy film w dorobku Dumonta jest być może jego filmem najlepszym. Punkt wyjścia jest tu podobny do "In absentia" braci Quay - zamknięta w zakładzie opieki artystka cierpi z powodu samotności i braku pamięci ze strony najbliższych. Kapitalna rola Juliette Binoche.

7. Zimowy sen

Nuri Bilge Ceylan wygrał Cannes wcale nie najlepszym filmem w swoim dorobku. Co nie znaczy jednak, że złym. Oparty na dialogach i pięknych zdjęciach zimowej Kapadocji, "Zimowy sen" jest popisem erudycji reżysera, zaczytanego w rosyjskich klasykach (Czechow, Dostojewski). Ale mimo pozornej monotonii i długiego czasu trwania ogląda się (i słucha) tego wyśmienicie.

6. Jak zrobić Peaches

Zapewne najbardziej kontrowersyjny tytuł na tej liście. Film, na który pechowo nie dotarłem rok temu na NH, nadgoniłem na tegorocznym Avancie. Kampowy musical w złym guście, który dostarczył mi mnóstwo frajdy w kinie i który obejrzałem potem jeszcze raz z Blue-raya. Peaches rządzi!

5. Zabawmy się w piekle

Filmy Shiona Sono okazały się być moim największym filmowym odkryciem minionego roku. Nadrobiłem większość filmów z jego dorobku, po każdej projekcji chcąc więcej. "Zabawmy się w piekle" nie jest może aż tak dobry, jak najwybitniejsze z dzieł Sono, ale to wciąż kawał fantastycznej kinowej jazdy.

4. Zjazd absolwentów

"Zjazd absolwentów" ciężko skategoryzować. Ani to film fabularny, bo przecież Anna Odell opowiada tu głównie o sobie, ani dokument, bo przecież w role wszystkich (poza reżyserką) postaci wcielają się aktorzy. Ale może w tym właśnie jego siła, że wymyka się łatwym ocenom. I jak pokazały projekcje na festiwalu Nowe Horyzonty ma tę fantastyczną własność, że dzieli widzów i zmusza do dyskusji. I o to chodzi!

3. Bezpańskie psy

Tsai Ming-liang powrócił po kilku latach na festiwal Nowe Horyzonty od razu z dwoma filmami ("Wędrówki na Zachód" jeszcze nie miałem okazji zobaczyć). W "Bezpańskich psach" jest wszystko to, z czego reżyser słynie: wolne tempo, kontemplacja, bieda, specyficzne poczucie humoru. I deszcz. Piękny film!

2. Jesteśmy Waszymi przyjaciółmi

Zwycięski dokument tegorocznego Planete to wstrząsająca opowieść o Sudanie Południowymi - młodym kraju, rujnowanym przez neokolonializm, niesiony przez przepełnionych hipokryzją misjonarzy i zawsze pierwszych w cynizmie kapitalistów. Więcej o filmie piszę tutaj.

1. Lewiatan

Najlepszym filmem, który widziałem w tym roku, był, nagrodzony za scenariusz w Cannes, najnowszy obraz Andrieja Zwiagincewa. Nazywanie tego filmu antyputinowskim to umniejszanie mu - to dzieło znaczenie wyższej rangi, które odczytywać można na wielu poziomach: jako dramat rodzinny, kino polityczne o współczesnej Rosji, ale i film bardziej uniwersalny: o świecie bez Boga, w którym rządzą nowi bogowie. Zgarnął już Złotego Globa, szkoda, że nie zgarnie Filmastera.

Fajne zestawienie. Bardzo dojrzałe (to oczywiście komplement). Liczba obejrzanych dokumentów, krótkich metraży i filmów polskich ("Huba" u nas leciała krótko i w dziwnych godzinach, Jarzynę planuję zaliczyć we wtorek) jak zwykle robi wrażenie. Muszę w wolnej chwili obczaić te wybrane shorty.

Dziękuję za komplement :) Co do Huby, to bym się na Twoim miejscu nie nastawiał za bardzo na to, że Ci się spodoba, bo to jedno wielkie nicniedzianie, a to chyba nie jest Twój ulubiony nurt. Ale nigdy nic nie wiadomo ;)

Seriale mają to do siebie, że można je oglądać i wykonywać np. inne czynności, nie wymagają całkowitego skupienia. W przeciwieństwie do filmów:) Są oczywiście wyjątki wśród seriali, ale większość to jednak taki dodatek do kolacji:)

I nigdy bym nie podejrzewała Doktora o sympatię dla Peaches:D

Dodaj komentarz