Profil użytkownika exellos
Małe wielkie kino.
Na początku trzęsienie ziemi a potem napięcie rośnie. Klasyczna reguła zdaje tutaj egzamin, podobnie jak proste środki filmowe poparte dobrą historią, które wystarczają do opowiedzenia filmu. Fakt, że odpowiadanie przez reżysera na pytania, które sam sobie stawia może rozczarowywać (np finałowa scena mogła zakończyć się minutę wcześniej w nieostrościach) ale ładunek emocjonalny jaki niesie ze sobą główna bohaterka trafia do mnie w zupełności, razem z finałem.
Jeśli najbardziej angażujący w całym filmie jest grubszy dzieciak z 3 planu, to znak że to o nim powinien być ten film :D
Od przypychu głowa nie boli zdawaliby się mówić filmowi bohaterowie. Tymczasem boli, sami się o tym przekonują, ale przydałoby się takie przekonanie także Smarzowskiemu. Bo Kler próbuje pokazać mniej więcej wszystko, każdy możliwy grzech kościelnej instytucji, który jest reprezentowany w porywach przez aż 4 głównych bohaterów (poczynania arcybiskupa również często wychodzą na pierwszy plan). Grzechy stają się ważniejsze od ludzi i ich historii, które rozdrobnione na wiele wątków nikną pośród ogólnego obrazu sodomskiej rzeczywistości. To cały czas interesujący bohaterowie, zniuansowani na różnych poziomach, ale trudno się zaangażować (a jest potencjał), mamy na to za mało czasu w tej gonitwie przeskoków, przez co często zamiast wiodącej historii, dostajemy zbiór obrazoburczo-prześmiewczych epizodów. Nie wiem czy skupienie się na jednej historii przyniosłoby lepszy efekt, ale mam wrażenie, że w filmie zobaczyłem wszystko, co się dało i niestety nie zrobiło to na mnie większego wrażenia.
Przyjemny choć nie porywający film, zakładając że określenie przyjemny jest dobre dla tej tematyki. Natomiast zdecydowanie dobrze rozwiązany operatorsko. Przyjęte rozwiązania formalne świetnie się bronią i dobrze odzwierciedlają miejsce w świecie głównej bohaterki, a tym samym widza. Wszelkie zabiegi mnie urzekły, może poza zbyt drgającą kamerą w niektórych scenach, ale i tak jest bardzo dobrze, choć na pewno nie każdy oglądający da się temu przekonać.
Bardziej złożony film niż mogłoby się wydawać po tej całej szkolnej i pełnej klisz otoczce. Ale chyba nigdy nie załapie tego typowo amerykańsiego kastowego systemu segregacji ludzi na różnych szczeblach edukacji ;) kompletnie mnie te grupy i kluby nie obchodzą a tylko przeszkadzają.
Ładna, wyestetyzowana powiastka, tylko kurcze średniawa. I zdecydowanie za długa.
Ten język polski jakiś taki nie do końca polski
Film jako taki do końca mi nie podpasował w swojej formie, ale siła inspiracji z niego bijąca jest wielka!
Moda na sukces w wersji kinowej
Wizualne dzieło sztuki.
Absolutnie nieprzewidywalny film.
W końcu naprawdę śmieszna komedia. Nawet jeśli momentami durna i płytka, to ciągle wyjątkowo śmieszna. Za to +
Klimat American Honey i w sumie Florida mogłaby być jego prequelem opowiadającym o bohaterach 15 lat młodszych i drodze, która ich doprowadzi do zderzenia się z 'amerykańskim snem'. Podoba mi się ten sposób opowiadania.
Zastanawiają mnie teoretyczne błędy operatorskie w tym filmie. Wiele nieostrości na bohaterze, które raczej nie są konsekwentne, artefakty obiektywów związane głównie z różnymi aberracjami, łamanie osi. Czy coś takiego (jeśli zastosowane specjalnie, czy możliwe żeby było inaczej?) faktycznie dodałoby wartości do tak prosto opowiedzianej historii, zarówno fabularnie jak i technicznie. Mnie irytowało i nie przekonało do siebie. Bardzo mnie też ciekawi jakim sprzętem tu operowano, bo wiele wskazuje na lustrzankę tudzież inny aparat. W każdym razie grand prix na WFF otrzymane, jeśli za film zrobiony aparatem, to mimo wszystko szacun.
Dosyć przewidywalny w zasadzie przez całość trwania, ale przyjemny. Jak na film o świni/psie/hipopotamie.
Bardziej film czy teledysk?
Tak bardzo za dużo wszystkiego, że samego filmu wyszło za mało.
Za długo, za bardzo, tym bardziej że tak miało właśnie być.
Dajmony, gobblery, cyganie, rosjanie, niedźwiedzie, eskimosi, magisterium. To za dużo nawet jak na mnie. Ale trzeba przyznać, że już od dawna nie widziałem tak multikulturowego filmu, z którego nic nie zrozumiałem. Naprawdę brakuje chyba tylko wątków żydowskich w tym wszystkim :D