Sędzia

Data:
Ocena recenzenta: 8/10

Ileż to już mieliśmy produkcji filmowych rozgrywających się na salach sądowych? „Filadelfia”, „Słaby Punkt”, „Erin Brokovich”, „Amistad”, „Ludzie honoru”. Można by tak wymieniać przez długie godziny. Są to filmy godne uwagi, jednak nie skupiające się zbytnio na relacjach rodzinnych. A takim właśnie filmem jest najnowszy obraz Davida Dobkina pt. “Sędzia”.

Film opowiada historię spełnionego adwokata, Hanka Palmera, który z powodu śmierci matki zostaje zmuszony do powrotu do rodzinnego domu. Do domu, który opuścił wiele lat temu i który omijał szerokim łukiem. Wszystko to związane jest bowiem z konfliktem między Hankiem a jego ojcem, Josephem, tytułowym Sędzią. Dzień po pogrzebie, po krótkiej, lecz soczystej kłótni Hank, mając dość zachowania swojego ojca, postanawia wrócić do domu. W rodzinnym mieście zatrzymuje go jednak informacja, która może odwrócić życie jego bliskich do góry nogami. Sędzia zostaje oskarżony o spowodowanie śmiertelnego wypadku samochodowego. Któż mógłby mu lepiej pomóc, jeśli nie jego odnoszący sukcesy zawodowe syn adwokat?

To wszystko wydawać by się mogło takie proste, lecz tylko na papierze. Otóż ojczulek to kawał zawziętego byka. Za wszelką cenę unika pomocy od syna, a ten, mówiąc szczerze, jest rozdarty. Z jednej strony chce udowodnić ojcu, jak dobrym jest fachowcem, że bez jego pomocy udało mu się osiągnąć sukces. Z drugiej strony cały czas ma w sobie ogromny żal o te wszystkie lata, o to, że ojciec faworyzował jego braci, a on pozostawał w cieniu. W ogóle jest to film pełen zarzutów, pełen wypomnień w relacjach między bohaterami. Tutaj prawie każdy skrywa w sobie żal do drugiej osoby. Od razu nasuwa mi się skojarzenie z tegorocznym “Sierpniem w hrabstwie Osage”.

 JUDGE, THE

“Sędzia” nie próbuje być na siłę wybitnym dramatem sądowym. To nie ta część jest w nim najważniejsza. Rozprawa jest tutaj wyłącznie pretekstem, napędzającym wydarzenia dziejące się na ekranie. Fakt, jest to mocny element filmu, ukazujący kunszt dwójki głównych bohaterów. Jednak to, co w nich najlepsze, aktorzy pokazują poza salą sądową. To w domowym zaciszu pokazują swoje prawdziwe oblicze. To wtedy przestają udawać osoby, którymi nie są. To wtedy okazuje się, że surowy ojciec potrafi być szalenie troskliwym dziadkiem. To wtedy dowiadujemy się o kolejnym, tragicznym dla całej rodziny zwrocie akcji.

Ogromnym plusem filmu są świetne zdjęcia polskiego operatora, Janusza Kamińskiego. Polak jest mistrzem w swoim fachu. Jednym z najzdolniejszych swojego pokolenia. Nie bez powodu ma na swoim koncie wiele nagród i jeszcze więcej nominacji. Sam obraz nie oddałby w pełni klimatu, jaki przekazuje nam “Sędzia”, gdyby nie świetna, pełna przepięknych utworów ścieżka dźwiękowa autorstwa Thomasa Newmana. Melodie skomponowane przez Amerykanina przepełnione są nostalgią, wzruszają i niejeden raz potrafią doprowadzić do uronienia łzy.

“Sędzia” to słodko-gorzka opowieść o dwóch szalenie mocnych osobowościach. O dwóch postaciach, które charyzmą mogłyby obdarzyć tuzin osób. To opowieść o bólu, o skrywanym cierpieniu. To historia rodziny dotkniętej tragedią, dla której proces sądowy jest tylko pretekstem, to wyduszenia z siebie najskrytszych żalów i zarzutów, jakie mają do swoich bliskich. Jest to zdecydowana czołówka roku, która udowadnia, że kino skierowane bardziej do męskiej części widowni potrafi szalenie ująć i wzruszyć widza.

Zwiastun: