Gdyby Kubrick był kobietą

Data:

Rezyserzy dziela sie z grubsza na 3 kategorie:

1 uprawiajacy kino autorskie (czyli: "ten film moglby nakrecic tylko"), dla przykladu: Charlie Kaufman, Tim Burton, Jim Jarmush, David Lynch, Woody Allen, Almodovar itd. Dosc jednorodne stylistycznie badz tematycznie.

2 uprawiajacy "dobre" kino. Dobre czyt. stosunkowo popularne i kasowe, choc nie oznacza to od razu ze pozbawione ambicji. James Cameron, Ridley Scott, Peter Weir, Mike Newell itd. I jakosc jest w tym przypadku jedyna cecha wiazaca poszczegolne filmy.

3 uprawiajacy: single best of a kind. Czyli z reguly jeden film z jednego gatunku, ale wyznaczajacy standardy na wiele lat. Do pewnego stopnia sa to filmy "autorskie", ale na tyle nowatorskie, ze nie da sie ich przeoczyc w historii gatunku. Tym bardziej, ze gatunek ten z reguly redefiniuja.
Z przykladow przychodzi mi do glowy wlasnie Stanley Kubrick. Z wyjatkiem "Oczu" wszystkie jego poprzednie filmy spelniaja w.w kryteria.

Problem z ostatnia kategoria jest taki, ze o wiele trudniej takiego rodzynka zauwazyc za mlodu i dopiero pelna filmografia pokazuje, ze o takim przypadku mowa.

Jestem jednak sklonna zaryzykowac i zaliczyc do tej kategorii Julie Taymor. Cztery poki co produkcje kinowe to z jednej strony niewiele jak na 10 lat, ale kazda z nich jest tak osobna i inna od glownego nurtu, ze trudno je przeoczyc.

Julie Taymor, podobnie jak Kubrick przywiazuje niesamowita uwage do detali, choc w zupelnie inny sposob. Odpowiednikiem krecenia Barrego Lyndona kosmincza technologia przy swiatlach naturalnych, u Taymor jest z reguly niesamowicie dopracowana warstwa wizualna. Widok przepieknej, ale tez przerazajacej Lavinii z galazkami z Tytusa, czy tez taniec ksiedza w Across the universe to kadry, ktorych po prostu nie sposob zapomniec.
Rownie czeste jest zupelnie lamanie konwencji. Finalna uczta w Tytusie Andronikusie z dramatu plynnie przechodzi w krwawa groteske na miare Coenow, Frida na zmiane wchodzi i wychodzi ze swoich portretow, a kochankowie na lace plynnie przechodza w nawiazanie do ikonicznej okladki Johna Lennona. Zadne z tych ujec ani przez moment nie drazni, ale plynnie wpisuje sie w narracje. I to tylko kilka z powodow, dla ktorych na polce obok filmow Kubricka dumnie stoja filmy Taymor.

Z utesknieniem czekam wiec na filmowana wlasnie "Burze", nie majac przy tym zadnych obaw, ze bedzie wariacja nt Tytusa.