She, a Chinese - She, a woman

Data:
Ocena recenzenta: 8/10
Artykuł zawiera spoilery!

vel "Los chińskich kobiet naszym losem?"

Zaczęło się niewinnie od statusu na Facebooku, a potem już poszło... :-)

Aleksandra Budzyńska: "She, a Chinese" - a vivid, realistic picture of the world and a poor girl in it.

Daga Gorczyńska: Ja nie wiem, czy ona była taka poor, całkiem nieźle sobie radziła ;>

Aleksandra Budzyńska: Mnie chodziło raczej o ekonomię. I uczucia. De facto musiała się sprzedawać, poza chwilowym szyciem tych koszul. Popatrz, nie układało jej się z mężem, to poleciała w objęcia jedynego faceta, jakiego znała..

Daga Gorczyńska: Ale Spiky'ego kochała! :) Przynajmniej miłości zaznała, nawet jeśli bez wzajemności...
Od tego momentu zdrady przestały mi się podobać jej wybory. ;P

Aleksandra Budzyńska: Zgadzam się co do pierwszych zdań. Co do zdrady - my inaczej do tego podchodzimy, oj tam pojechał facet mięsem, czy to zaraz powód, by się wyprowadzać? Ale ona pochodzi z języka, w którym jest kilka zwrotów obraźliwych na krzyż... Nie rozumie, jak można trzymać w domu pełno rzeczy kogoś martwego... Nawet gangster ma całkiem przyzwoite maniery ;). Akcja z wieprzowiną też była bardzo dobitna. Najlepszy przykład zderzenia cywilizacji mimo spania w tym samym łóżku.
W związku tematem przypomniała mi się b. dobra książka "Dobre kobiety z Chin: głosy z ukrycia" - czytałaś?

Daga Gorczyńska: A to akurat rozumiem i popieram - jak Cię facet obraża w taki sposób, a w dodatku zmarła żona jest stawiana ponad obecną, no to sorry, do widzenia. :P Takich rzeczy się po prostu NIE robi i Mei miała prawo odejść. Ale właśnie: odejść. Siada się i mówi się: nie podoba mi się to, co robisz, albo to zmienisz, albo odchodzę/rozwodzimy się. Bo on pewnie był na tyle głupi, że nie rozumiał, co jej robi. Albo miał to w nosie, bo ona mu przecież powiedziała, że teraz ona jest jego żoną, nie tamta, a on mimo to nie pochował tamtych rzeczy. Więc uważam, że Mei miała pełne prawo odejść. On jej dał wystarczająco dużo powodów. Ale takie rzeczy się komunikuje, powinna była mu przynajmniej oznajmić, że odchodzi i od tej pory nie są już razem - wtedy to przynajmniej nie byłaby zdrada. A tak to faktycznie - pierwszy problem w związku i ona już leci do łóżka innego faceta. I jeszcze się nie zabezpiecza. No dajże spokój. ;P Ale przynajmniej zrobiła to, co chciała, a nie udawała cierpiętnicę w nieudanym związku i ofiarę losu, jak większość kobiet. I to mi się w niej podobało.

Daga Gorczyńska: A książki nie czytałam. :(

Aleksandra Budzyńska: Dobra, dobra, zostało Ci jeszcze jakieś pół wieku na jej przeczytanie ;). Komunikacja - tak zgadzam się, powinni byli porozmawiać... Bo jemu się to wydawało naturalne, ale jej wprost przeciwnie.

Daga Gorczyńska: Ale jaki z tego morał? Kobiety Zachodu, niby takie mądre, wykształcone i wyemancypowane, a tkwią nieszczęśliwe w swoim życiu, jęcząc i biadoląc, ale niczego nie zmieniając. A tu proszę, młodziutka Chinka z paromiliardowego komunistycznego kraju, z zapadłej prowincji, gdzie ma klepisko zamiast podłogi i grzęźnie w glinie, bierze życie we własne ręce, nie pozwala matce rządzić tym życiem, dokonuje wyborów - czasami dobrych, czasami złych, ale JEJ WŁASNYCH, jest wolna od wpływów innych, samodzielna umysłowo. Nie siada, nie biadoli, jaka to biedna jest (mimo że przecież jest, pod każdym względem), tylko coś robi, zmienia to, co jej się nie podoba, a jak się nie udaje, to próbuje znowu i znowu, i znowu... Wychodzi na to, że to ona jest bardziej wyemancypowana i świadoma siebie, a już na pewno mądrzejsza od wyedukowanych kobiet Zachodu!

Aleksandra Budzyńska: Jak się nic nie ma, to się człowiek nie boi, że straci - to chyba jest morał. Że nie warto się przywiązywać, zwłaszcza do rzeczy?

Daga Gorczyńska: Ani do ludzi, ani do miejsc. Ale nie wiem, czy tak bym chciała. Przecież ona w tym wszystkim była SAMA. Fakt, sama z wyboru. Ale mnie to przeraża, ja jednak takiej "samości" bym nie wybrała. ;)

Aleksandra Budzyńska: Właśnie, i stąd pewnie to latanie w objęcia. Człowiek potrzebuje jakiejś bliskości...

Daga Gorczyńska: Zaraz dojdziemy do wniosku, że ta ciąża na koniec to pozytyw, bo Mei już nigdy sama nie będzie. ;) Jeszcze jako samotna matka dostanie od Anglii domek i kasę na utrzymanie. Albo w najgorszym razie spadek po mężu, który pewnie niedługo umrze. ;>
A pamiętasz naszą pierwszą reakcję? Że zawsze i tak to kobieta ma najgorzej. :))

Aleksandra Budzyńska: Wiesz, musi być jakiś pozytyw! O ile dobrze pamiętam, Partia nie lubi smutnych zakończeń, bo obniżają wydajność w pracy. A poza tym, tak wykończy się kompletnie Zachodni system opieki socjalnej i Chiny otworzą sobie tu jakieś terytorium zależne ;P

Aleksandra Budzyńska: p.s. Kobieta najgorzej? Fakt, trudno porównywać. Mnie po prostu wkurza, że główną drogą kariery dla kobiety wciąż jest łóżko i sprzątanie! Aczkolwiek rozumiem, że są kobiety, którym to odpowiada, i posłanie ich do innej pracy byłoby krzywdą. Tylko niech to zostanie w końcu powiedziane, że utrzymanie domu, choćby dla dwóch osób to jest praca, a nie jakaś niby naturalna powinność kobiety.
Chociaż Mei jest inteligentna, wszyscy widzą w niej tylko "ładne opakowanie". :(

Daga Gorczyńska: Dla mnie prowadzenie domu to żadna praca. To naturalna kolej rzeczy każdej osoby, która gdzieś mieszka. Robi się to na marginesie normalnej pracy. I żadna to powinność - wolna wola! Chcesz mieć odkurzone, wyprane, posprzątane? To odkurz, wypierz i posprzątaj. ;P Mnie za to nikt nie płaci. ;P

Aleksandra Budzyńska: Tak, ale ty to robisz za siebie, nie za kogoś. I nie mówię, żeby płacić, tylko po prostu nie mówić "A moja żona nie pracuje, siedzi w domu". I co, obiad się sam gotuje takiemu delikwentowi? Koszule same piorą i prasują?

Aleksandra Budzyńska: "Chcesz mieć odkurzone, wyprane, posprzątane? To odkurz, wypierz i posprzątaj" - niestety wciąż pomysł z kosmosu dla większości facetów, przynajmniej w naszym społeczeństwie, zdaje mi się. No bo od czego są kobiety?
Ja tam, wolę chodzić do roboty, a niech facet sprząta ;P

Daga Gorczyńska: A co to za różnica? Mój obiad to nie praca, a tej kobiety to już tak? Jeśli to jest praca, to niech każdy, kto to robi, dostaje za to kasę! Kobieta ZA delikwenta robić nie musi, ustawa nie nakazuje. ;P

Daga Gorczyńska: No bo prace fizyczne to są prace dla facetów!!

Aleksandra Budzyńska: Czemu koniecznie kasę? Facet jej za to opłaca mieszkanie, prawda? Wymiana usług!
Nie musi, ale chyba jednak chce. Patrz, Mei zamiast się bardziej starać przy koszulach, wolała pójść do burdelu. Łatwiej? Zależy od osoby.

Aleksandra Budzyńska: p.s. Twój obiad to też jakaś praca. Tylko, że pracujesz sama dla siebie. A nie dla kogoś, kto nie raczy Ci nawet podziękować, bo uważa to za rzecz naturalną. W sumie nie chodzi mi o apoteozę kur domowych, tylko o te kobiety, które pracują, a potem w domu nie mogą odpocząć, bo całe utrzymanie tegoż domu jest na ich głowie.

Daga Gorczyńska: Niekoniecznie kasę, ale jakieś korzyści, np. psychologiczne; łatwiej zgrywać ofiarę wyzyskiwaną przez mężczyznę, niż wziąć się do roboty i to zmienić. Mei zmieniała to, co się jej nie podobało. ;)
Fajnie pokazana w tym filmie jest wolna wola. Także w seksie. Prostytucja? Tak, ale wtedy, kiedy Mei CHCE. A nie wtedy, kiedy nie chce - wtedy, kiedy nie chce, to jest gwałt (vide: kierowca ciężarówki).

Daga Gorczyńska: Tylko widzisz, te kobiety, które pracują, a po pracy mają dom na głowie - mają lepiej niż kobiety samotne. Bo one mogą odmówić albo podzielić się obowiązkami domowymi z mężem/innymi domownikami. A kobiety samotne wracają z pracy i nie mają z kim się podzielić. MUSZĄ to zrobić. To o nie powinni się martwić inni i rząd, a nie o te, które mają innych domowników!

Aleksandra Budzyńska: Właśnie, to mi się w niej podobało: że zmieniała! Była odważna. Płaciła za swoje czyny, nawet te, za które nie powinna . (Bo czy zgodzenie się na pojechanie z kimś do kina to pomyłka? Co, niby tego kierowcę prowokowała? Czym, swoim istnieniem?)
Leży przede mną Twoje "W co grają ludzie" - muszę je w końcu skończyć, to będę bardziej umna w tych tematach ;)

Aleksandra Budzyńska: A propos Twojego ostatniego postu - to tak prosto wygląda na papierze - a w rzeczywistości - gry psychologiczne. Już tam chyba wolę pozmywać te naczynia, niż być sama. Tylko trzeba ustalić sobie jakieś granice. Samemu! A nie znowu spychać do tego biurokrację. Dla mnie taki rząd jest najlepszy, który najmniej rządzi, a nie niby troszczy się o wszystko, bo to nie wychodzi!

Daga Gorczyńsk:a Prowokacja to bzdura. Nawet gdyby siedziała obok niego naga, to on nie miałby prawa jej dotknąć bez jej zgody. Od tego jesteśmy ludźmi, żeby działać świadomie. Tylko zwierzęta nie kontrolują swojego zachowania, a i to przecież tylko do pewnego stopnia, skoro jestem w stanie sukę nauczyć w jakimś stopniu panowania nad ADHD!

Niefair jest też to, że kiedy Mei poszła do łóżka z tym Hindusem, to nie zabezpieczyli się oboje, ale tylko ona ponosi tego konsekwencje. No ale w seks bez zabezpieczeń musiała wpisać ciążę, tak jak w ciążę wpisana jest potencjalna choroba dziecka. Ryzyk fizyk. ;)

Daga Gorczyńska: O, to, to - apropos rządu. :) Jak najmniej ingerować w cudze sprawy! O to chodzi - o dokonywanie wyboru. Kobieta ma wybór - jedna woli zmywać, żeby nie żyć samotnie (ale wtedy niech nie jęczy, że jej źle z tym zmywaniem), a druga woli być samotna, żeby się nie dać zniewalać facetowi (ale wtedy niech nie jęczy, że jest samotna :P).

Aleksandra Budzyńska: Dlaczego rząd ma się martwić o samotne kobiety pracujące? Niby co, ma im przysyłać oferty matrymonialne?! A inni? Dlaczego się muszę o nie martwić ja? Ja mam tak jak ty z PCK - martwię się tylko o tych, których znam. To mi wystarcza w nadmiarze!

Aleksandra Budzyńska: No dobra, o te biedne dzieciaki w sierocińcach czy umierające z głodu też się martwię, ale jednak mniej intensywnie. Niż się dołować, wolę pomyśleć, jak mogłabym pomóc.

Daga Gorczyńska: Wiesz, ja uważam, że rząd powinien się martwić wyłącznie o tych ludzi, którzy są w złej sytuacji nie z własnego wyboru. Ale skoro się tyle mówi o tych "biednych gospodyniach domowych", które nie pracują i za pracę w domu nie dostają kasy, to ja się pytam - a dlaczego mamy się o nie martwić? Tak sobie wybrały! Mają mniej obowiązków od kobiet pracujących na etat ORAZ w domu! Więc jeśli ktoś tu jest pokrzywdzony, to te kobiety, które pracują więcej, a nie mniej!! Czyli te, które harują i w pracy, i w domu!

Daga Gorczyńska: Ale wiesz, to byłby luksus - móc sobie wybrać, czy idę do pracy na etat, czy wolę siedzieć w domu, a rząd by mi za to płacił. ;P Chciałabym tak! Dziś już ugotowałam obiad i zrobiłam pranie - kto mi za tę pracę zapłaci? ;P Czy domaganie się płacy za coś takiego nie jest absurdem??

Aleksandra Budzyńska: No właśnie, ja myślę to samo. Tyle, że politycy mówią to, czego chce słuchać elektorat... Prowokacja to bzdura, zgoda. Prawda jest taka, że nie bardzo jak jest się bronić. A ofiary gwałtu często wręcz wolą myśleć, że jednak sprowokowały, jakieś tam tłumaczenie. A nie taka tragedia - za nic... :(

Daga Gorczyńska: Bo łatwiej jest żyć z tym, jeśli się ma jakiś powód. Trudno znieść myśl, że coś złego nam się zdarzyło bez powodu, bo to znaczy, że w każdej chwili może się wydarzyć znowu i nie ma jak temu zapobiec. A jeśli sama jestem sobie winna, to następnym razem może zrobię coś inaczej... Poza tym najgorzej się znosi psychicznie to, na co się nie ma wpływu. Wymyślanie powodu (prowokowałam gwałciciela) to jakiś rodzaj kontroli, panowania nad sytuacją - to ja miałam na to wpływ, miałam jakiś udział, coś zrobiłam, sprowokowałam. Tak jest nie tylko z gwałtem. Nie bez powodu w najgorszym stanie psychicznym są osoby, które nie mogą znaleźć nawet wymyślonego powodu. Stąd te pytania "Co ja takiego zrobiłam, że mnie to spotyka?". Sama się łapię przecież na myśli, że muszę być bardzo złym człowiekiem, że mnie to czy tamto spotyka, albo że byłam mordercą w poprzednim życiu. ;>

Aleksandra Budzyńska: Z tym mordercą to już naprawdę dowaliłaś! ;>

Daga Gorczyńska: No wiesz, jeśli w tym życiu nie zrobiłam nic, co mogłoby być współmierne do kary, to musiałam w poprzednim. To argument za reinkarnacją ;P

Aleksandra Budzyńska: Kara? Coś mi to pachnie religijną indoktrynacją....

Aleksandra Budzyńska: Jesz kurczaki! Na pewno są pod jakimś względem nieczyste! Nie zwalaj na swoje poprzednie wcielenie ;>

Daga Gorczyńska: Eee, to religia sobie zawłaszczyła karę, a nie kara religię. ;) Kara była pierwsza i nie ma związku z religią. ;P

Daga Gorczyńska: No tak. świnki też w życiu jadłam... i szyneczkę.

Legenda:
Ola – ikaria
Daga - verdiana

Hi Hi Chi-ński feminizm mi tu pachnie. :-)

No proszę, jaki krwisty (nomen omen) kawałek dyskusji... =} Przy okazji wynalazłyście nową formę notatek na Filmasterze, wy Raczki z Kałużyńskimi! =}

Tak wam ładnie poszło, ze się nie będę wtrancał, ale tylko lekko offtopowo dodam, że na Wschodzie nie jest tak łatwo demonstrować asertywność, jak rzuciła to Daga, ale nie z niemocy, tylko inne są orientacje kulturowe. Właśnie kończę czytać "Geografia myślenia: Dlaczego ludzie Wschodu i Zachodu myślą inaczej?" (http://www.biblionetka.pl/book.aspx?id=120954), to wiem. =}

Mei poszło to dość łatwo, jeśli chodzi o "wykonanie", chociaż na pewno dużym kosztem psychologicznym; czuję z nią powinowactwo, bo też byłam taką owcą w rodzinie. ;>

A "Geografię" pożycz mi koniecznie!

Myślę, że takich notatek będzie więcej, tylko trzeba zacząć korzystać z dobrodziejstwa kopiuj, wklej, wykasuj dwa słowa dodaj trzy ;>
Wtrancaj się wtrancaj, wspominałam Dadze, że przydałaby się nam tutaj jakaś opinia XY ;)
Zapisuję się do kolejki po książkę!

Kolejka załatwiona, musicie tylko same o niej pamiętać. =}

No to musi skomentować facet, który obejrzał film...

Połowę warunków już spełniasz ;>

Ale do drugiej połowy się nie poczuwam. =}

To zaczniij ;P. Po pierwsze wniesiesz jeszcze większy wkład w ten serwis, po drugie, osłuchasz się z chińskim, a to ważne, bo to język przyszłości. ;)
Pomijam już taki trywialny argument, że to dobry film i dlatego warto go obejrzeć....

Przekaż Oli, a ona potem przekaże mnie, bo ja na razie i tak nie czytam. ;)

Dodaj komentarz