Berlinale 2021: pornograficzna wartość

Data:
Ocena recenzenta: 7/10

Niechciana publikacja domowego filmu pornograficznego nie należy do przyjemności. Tym bardziej, jeżeli pełni się funkcję publiczną. Przekonuje się o tym Emi – nauczycielka, której kariera z tego powodu stanęła pod znakiem zapytania. Po tym jak do internetu trafił film z jej udziałem musi wytłumaczyć rodzicom swoich uczniów, że wciąż jest godna wykonywać swój zawód. Radu Jude w Niefortunnym numerku lub szalonym porno  pod pręgierzem stawia nie tylko swoją bohaterkę, ale też rumuńskie społeczeństwo.

© Silviu Ghetie / Micro Film 2021

 

Trudno mieć wątpliwości co do czynu popełnionego przez Emi. Otwierająca film scena, która jest tytułowym porno, pokazuje wszystko bardzo dokładnie. Reżyser Aferim! niczego nie pozostawia domysłowi, prowokacyjnie eksponując sekwencję niesymulowanego seksu. Po tym trzęsieniu ziemi napięcie, wbrew Hitchcockowi, wcale nie rośnie, a opada do zera. Widzowie obserwują jak główna bohaterka włóczy się po mieście. Odwiedza targowisko, kupuje kwiaty, pije kawę, robi zakupy w aptece. Przed spotkaniem z rodzicami oddaje się flaneryzmowi i publiczność chcąc nie chcąc musi przechadzać się po Bukareszcie razem z nią. Zamierzenie autora jest aż zbyt oczywiste, szyldy, reklamy i podsłuchane rozmowy mają zbudować obraz społeczeństwa, w którym panuje kult ciała, a wyznacznikiem sukcesu są podboje seksualne, jednak nikt się do tego wprost nie przyznaje. Ten konstrukcyjny banał jest jednocześnie dziwnie fascynujący. Zdjęcia kręcono w ostatnie, już pandemiczne, lato. Ludzie w maskach w fabularnym filmie robią mocne wrażenie, mimo że są częścią naszej codzienności. Pierwszy segment Niefortunnego numerkaintryguje drugim i trzecim planem, na których widać zwykłe życie z niedokładnie założoną maseczką na twarzy.

Kiedy już się wydaje, że Radu Jude poda danie główne, czyli konfrontację głównej bohaterki z rodzicami, reżyser zmienia tor filmu i serwuje encyklopedię rumuńskości. Przez blisko pół godziny podaje kluczowe według niego pojęcia dla rumuńskiego społeczeństwa i przedstawia ich autorskie wizualne i tekstowe definicje. Zakres tematów tych Nowych Aten jest bardzo rozległy od Ceausescu, przez kino, fellatio, aż do zen. Reżyser Zabliźnionych serc w ten sposób mapuje habitus kulturowy, jednak przede wszystkim ironicznie odnosi się do rzeczywistości. Skupia się na wykorzystaniu found footage, a nie nakręconego przez siebie materiału wizualnego. Tworzy w ten sposób satyryczny wyciąg z kraju Mihaia Eminescu. Kiedy w końcu Emi staje przed rodzicielskim sądem obraz zaczyna przypominać dwa poprzednie fabularne projekty Jude, czyli Uppercase Print i Nie obchodzi mnie, czy przejdziemy do historii jako barbarzyńcy, z tą jednak różnicą, że tym razem teatralność nie ma czasu się znudzić. Groteskowa szermierka słowna została przyzwoicie napisana i problematyzuje wszystkie tematy zebrane w dwóch pierwszych częściach. Konflikt między liberalnym podejściem do własnego ciała, a konserwatywnym wzburzeniem moralnym, jest jednak nierozwiązywalny, co nieukrywający swoich, bynajmniej nie tradycyjnych, sympatii reżyser musi w końcu przyznać.

Trudno mieć złudzenia, że obecność Niefortunnego numerka w berlińskim konkursie nie jest efektem pandemii. Filmowi brakuje stateczności, która zwykle pozwala na sięganie po festiwalowe laury. Wbrew deklaracjom ze zwiastuna nie jest to kino subtelne i delikatne, chociaż prawdopodobnie też lepsze od ostatniego Jamesa Bonda, jaki by nie był. Jude nakręcił film może czasami zbyt prosty, wulgarny i przaśny, ale przez to skuteczny. Sam reżyser stwierdził, że jest zafascynowany szalonymi ujęciami z filmów Herzoga czy Coppoli, ale on podczas kręcenia zdjęć nie chciałby nikogo narazić na niebezpieczeństwo. Dlatego jego aktorzy nosili maski, a ekipa przestrzegała obostrzeń sanitarnych. Dystans, rękawiczki i środek dezynfekujących nie sprawiają jednak, że oglądanie filmu staje się bezpieczniejsze. Niefortunny numerekto twór estetyczny, ale też pełen kolców, podczas obcowania z nim nie sposób się nie skaleczyć. Przekuwa jednak tę niewygodę w etyczny przekaz. Będąc złośliwym można stwierdzić, że to kolejny przypadek, kiedy środkowo/wschodnioeuropejski inteligent odkrywa ciało i jego wartość. Warto się zatrzymać i nacieszyć się tą chwilą, nim zmieni się w późnego Zanussiego.

Zwiastun: