Dreszcze

Data:
Ocena recenzenta: 8/10

To tylko grypa. Pietrow, główny bohater Gorączki Kiriła Sierebrennikowa, nie ma wątpliwości, że jest chory, nie zauważa jednak, że jego przypadłość zaburza samą rzeczywistość. Może nikt nie może tego dostrzec? Trwa rosyjska postapokalipsa lat 90. Zawieszone zostały obowiązujące do tej pory zasady. Tytułowa gorączka zmienia jednak samą logikę, którą rządzi się świat. Przyczyna i skutek odklejają się od siebie, a przeszłość i teraźniejszość mieszają się ze sobą.

Gorączce udaje się uchwycić zeitgeist jak żadnemu innemu filmowi doby pandemii. Maseczki, dezynfekcja i dystans stały się już nie tylko tematem, ale i tworzywem dla kina, jednak rzadko pozwalają na oddanie pandemicznego doświadczenia. Przede wszystkim dlatego, że szukanie go w realizmie mija się z celem. Sierebrennikowi dzięki surrealistycznej optyce udaje się oddać cały skomplikowany przekrój wrażeń od przygnębienia i beznadziei, przez ucieczkę w wyobrażoną, łatwiejszą do zniesienia, rzeczywistość, aż po autentyczne poczucie niesamowitości, obcowania z czymś przekraczającym ludzkie rozumienie. Gorączka jest rewersem Niefortunnego numerka lub szalonego porno Radu Jude, który badał wzajemną relację pandemii i społecznych wyobrażeń.  Autora Lata interesuje jednak to jak choroba wchodzi w człowieka, przechodzi przez kolejne warstwy świadomości uruchamiając rzeczy ukrywane, prześnione czy zostawione w spadku przez przodków.

Nie jest oczywiście tak, że to film, który wycina kontekst społeczny. Polityka jest tu oczywiście obecna, jednak interpretowanie tego filmu wyłącznie w kluczu postkomunistycznym, co zdarzyło się niektórym zachodnim krytykom, jest intelektualnym lenistwem. To tak jakby widzieć w twórczości Brunona Schulza wyłącznie kapitalizm w jego wydaniu z pierwszej połowy dwudziestego wieku. Coś faktycznie jest na rzeczy, ale takie redukcjonistyczne podejście jest w obu przypadkach nieporozumieniem. Nie pomaga tu kontekst radzieckiego kina, które potrzebowało surrealizmu przede wszystkim do obejścia ograniczeń cenzuralnych. Pod pewnymi względami Gorączka podobna jest do filmów Aleksieja Germana. Tak jak Chrustaliow, samochód! czy zrealizowane już w dwudziestym pierwszym wieku Trudno być Bogiem to oszałamiająca podróż przez nieprzyjazną rzeczywistość, w której może zdarzyć się wszystko, ale los sprawia, że rzadko są to rzeczy przyjemne.

Trudno znaleźć odpowiednią liczbę komplementów, żeby wyrazić jak spełnionym formalnie filmem jest Gorączka. Zdjęcia Władisława Opieljanca są szalenie plastyczne, ujęcia imponują nie tylko pięknem kompozycji, ale też inteligentnym operowaniem kolorem, kontrastem i światłem. Na podziwianie kadrów widzowie nie mają jednak dużo czasu, Sierebrennikow porzucił już dawno czasy Dnia w Juriewie i nie interesuje go slow cinema. Reżyser proponuje szaleńcze, frenetyczne tempo.  W ciągu kilku sekund potrafi wyrzucić bohaterów z rzeczywistości wpędzając ich w sidła fantazji. Sekwencja spotkania poetyckiego w bibliotece zmienia się w scenę erotyczną tak płynnie, jakby taka zmiana tonu była czymś naturalnym. Do osiągnięcia takiego efektu Sierebrennikow potrzebował żelaznej precyzji realizacyjnej. To pokaz najwyższej klasy umiejętności inscenizacyjnych. Każda kolejna scena pokazuje tak niesamowitą kontrolę nad wszystkimi aspektami filmu, że reżyserskiej konkurencji pozostaje chyba tylko płakać cicho w kącie. Tym dziwniejsze, że z Cannes, gdzie Gorączka miała premierę, z nagrodą za reżyserię wyjechał Leos Carax.

Gorączka jest najciekawszym, najgłębszym i najmocniejszym filmem Sierebrennikowa. Stoi mocno na łączącym historię i wyobraźnię fundamencie zbudowanym przez Lato, jednak konstrukcyjnie proponuje większe wyrafinowanie, bez widocznych szwów. To film potrafiący poruszać się między czasami, rzeczywistościami i wyobrażeniami. Może to tylko gorączka, ale w tym przewrotnym delirium jest jakaś prawda.

Zwiastun: